Pojedynek idolkowy wciąż trwa. „Kakegurui” – recenzja 5. tomu mangi

-

Jeśli wydawało się nam, że teraz Yumeko i Yumemi podadzą sobie ręce, odśpiewają i odtańczą idolkowy numer, a wszystko wróci do swojej dziwacznej normalności marki Akademi Hyakkao to… myliliśmy się. Samorząd, w końcu, sam się w te wszystkie gry spektakularnie nie ogra.
Szara eminencja na scenie

Sęk w tym, że triumf Jabami nad Yumemite nie rozwiązał całej idolkowej intrygi – ktoś w końcu wystawił szkolną boginię rozrywki pozwalając na to, aby kilka biletów na wydarzenie trafiło do osób spoza fanklubu. Co, jeśli pamiętacie, ostatecznie zaważyło na wyniku pojedynku w jego kulminacyjnym momencie. Tą osobą jest ten, który pomagał wszystko zorganizować – Kaede Manyudo, pewny siebie oraz pozbawiony skrupułów skarbik Samorządu. Wywołany na scenę oświadcza z pełną stanowczością, że nie ma sobie nic do zarzucenia i nikt niczego nie może mu udowodnić. Yumeko proponuje, aby rozwiązali ten problem w duchu Akademi Hyakkao Kaede jednak… odmawia. Gra ze Zwierzątkiem uwłaczałaby nie tyle jego godności, co idei hazardu – Jabami nie posiada środków pozwalających na odpowiednio ekscytującą rozrywkę. Miał oczywiście rację, ale zapomniał, że dysponowała czymś zupełnie innego – prawem do wyzwania członka Samorządu, przed którym nikt nie może się uchylić. I jeśli podejrzewaliśmy, jak Sumeragi, że główna bohaterka Kakegurui planuje wykorzystać je, aby zmierzyć się z przewodniczącą, to się srogo pomyliliśmy. Na scenie rozegrał się zatem kolejny, emocjonujący pojedynek z równie zaskakującym pojawieniem się na nim niepodzielnie władającej Hyakkao Kirari Momobami.

Po co komu hamulce?

„Zatracić się w hazardowym szale” to bodaj jedyna zasada, którą w życiu kieruje się Yumeko Jabami i w piątym tomie mangi Homura Kawamoty i Tōru Naomury widać to wyraźnie. Ten silnie położony akcent na porzucenie opanowania czy powściągliwości towarzyszy nam w lekturze Kakegurui od samego początku, dopiero teraz jednak osiągnął niepokojące wyżyny. Wcześniejsze tomy nauczyły nas, że Yumeko nie ma najmniejszych zahamowań, aby na szali położyć swoje zdrowie, co widzieliśmy w pamiętnym pojedynku z Sumeragi – to jest właśnie to, czego bohaterka szuka w hazardzie. Za to na pewno nie podejrzewaliśmy tego, co zrobiła w zawartej w tej części grze, a dokładniej – co postawiła. Naprawdę ciekawi, na co poważy się w kolejnych tomach.

Nie mamy jednak wątpliwości, że podbijanie stawki daleko ponad granicę rozsądku, nie tyle balansowanie na krawędzi, co nieskrępowane skakanie w przepaść obstawiania, stanowi źródło przyjemności dla Jabami. W piątym tomie autorzy posunęli się o krok dalej, chcąc zaprezentować czytelnikom dokładnie, jak wielką radość czerpie z grania główna bohaterka ich komiksu. Niestety. Kakegurui nie wychodzi to na dobre. Dlaczego? Jeśli otworzylibyście tomik właśnie na tych stronach (jest ich kilka), zadalibyście sobie pytanie, czy aby na pewno trzymacie w rękach historię o grach hazardowych czy może jednak omyłkowo nie nabyliście tej jednej z zaledwie kilku dostępnych w Polce mang hentai. Naprawdę wyglądają, jakby ktoś je po prostu z tych pornograficznych komiksów przekopiował i wydał w mainstreamie, mając nadzieję, że nikt nie zauważy. I chyba tak było, skoro piąte Kakegurui ujrzało światło dzienne. Oglądając te rysunki można odnieść wrażenie, że Kawamoto i Naomura nie potrafili pokazać kobiety ogarniętej szałem w sposób inny niż seksualny. Co, samo w sobie, nie świadczy o nich najlepiej oraz sprawia, że zaczynamy zastanawiać się, jak będą wyglądały kolejne rozgrywki.

Czy nasz lot ma jakikolwiek plan?

To już piąty tom Kakegurui – mangi o hazardowym szale i niezwykle dziwnej szkole, gdzie wszystkie społeczne interakcje regulowane są majętnością (rodziców) i umiejętnościami pomnażania pieniędzy w grach (wygrywania). Niepodważalnym dowodem na ową hierarchiczność jest istnienie w szkole Piesków i Kić, odczłowieczonych, których przeznaczeniem staje się służenie. Zwierzątek nieposiadających istotnych w Akademii zasobów. Czas już, abyśmy jako czytelnicy poznali cel tej mangi – żeby autorzy zasugerowali nam, do czego zmierzają, gdyż do czegoś w końcu muszą. Niestety na tym etapie historii wciąż nic nie wiemy. Oj, są ciekawe wątki, które nas prowadzą przez kolejne tomy, oferują lepiej podane sekrety i twisty, ale jak na razie wciąż nie sklejają się dostatecznie, abyśmy mogli formułować hipotezy co do najważniejszych sensów Kakegurui.

Mamy na razie dwa główne, niezwykle luźno powiązane ze sobą wątki. Pierwszym jest Jabami oraz powód, dla którego pojawiła się w tak nieprzyjemnym miejscu nauki jak Hyakkao. Może nam się wydawać, że za jej wejściem w szkolne struktury stoi jakiś cel, ale jaki – wciąż nie wiemy. Jest doskonałą graczką, która bez większych trudności wygrywa z kolejnymi członkami Samorządu (nie licząc jednego pojedynku, ale autorzy szybko nam wyjaśnili, że została oszukana). Czy zatem pojawiła się w Akademii, aby ją zmienić? Zreformować? Wzbudzać chaos tak długo, aż wszystkie struktury runą? Nie dość, że tego również nie wiemy, to Kawamoto z Naomurą nie spieszą się, aby cokolwiek nam zasugerować w kwestii tego, do czego zmierza Jabami.

Trochę lepiej sprawa wygląda z drugim wątkiem, dotyczącym Kirari Momobami, przewodniczącej Samorządu, której motywacje możemy mniej więcej zrekonstruować, poczynić jakieś hipotezy związane z jej celem. Żeby jednak nie było zbyt łatwo, w końcu to dopiero piąty tom (albo aż, patrząc na rozwój wątku Yumeko), jeszcze trochę nam tym razem namieszają. I rzeczywiście – tutaj sprawa trochę się ruszy, choć w żaden sposób nie wyklaruje. Pierwsze strony tomu wprowadzą dodatkowe zagadki związane z samą Akademią. No, na tym froncie robi się ciekawie.

Pomysły na gry są, na fabułę – niekoniecznie

Po krótkiej eskapadzie w stronę showbiznesu, wracamy w piątym tomie Kakegurui do konkretów, chociaż takiej rozgrywki dotychczas jeszcze w tej historii nie widzieliśmy. Stawka jest diabelnie wysoka, emocje sięgają zenitu (niestety miejscami dość dosłownie), a kolejna zaproponowana w mandze gra – ryzykowna. Pod tym względem piąty tom trzyma poziom. Na dużo gorszym z kolei stoi cała seria, która powinna już zmierzać w jakimś bardziej określonym celu, a tego – ani widać, ani słychać. Jak na razie historia Kawamoto i Naomury składa się z luźno powiązanych z sobą epizodów, zawieszonych w fabularnej próżni. Oby się to zmieniło w kolejnych tomach.

Pojedynek idolkowy wciąż trwa. „Kakegurui” – recenzja 5. tomu mangi

 

Tytuł: Kakegurui. Szał hazardu

Autor: Homura Kawamoto, Tōru Naomura

Wydawnictwo: Waneko

ISBN: 9788380967212

podsumowanie

Ocena
6.5

Komentarz

W piątym tomie „Kakegurui” stawka rośnie lawinowo, tak samo jak emocjonuje, ale niestety wciąż bez określenia głównej fabuły dla całej serii. Jest ciekawie, wciągająco, acz autorzy mogli darować sobie zbędne kadry jakby żywcem wyjęte z mangi hentai.
Agata Włodarczyk
Agata Włodarczykhttp://palacwiedzmy.wordpress.com
Nie ma bio, bo szydełkuje cthulusienki.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

W piątym tomie „Kakegurui” stawka rośnie lawinowo, tak samo jak emocjonuje, ale niestety wciąż bez określenia głównej fabuły dla całej serii. Jest ciekawie, wciągająco, acz autorzy mogli darować sobie zbędne kadry jakby żywcem wyjęte z mangi hentai.Pojedynek idolkowy wciąż trwa. „Kakegurui” – recenzja 5. tomu mangi