Nieczęsto sięgam po powieści młodzieżowe, ale Gra o świat skusiła mnie zapowiedzią podróży do alternatywnych rzeczywistości. Wątek ten działa na mnie jak magnes na opiłki metalu. Zaintrygowana, zasiadłam do lektury i… wsiąknęłam w historię głębszą niż ta, której oczekiwałam.
Na życie patrzysz bez emocji/Na przekór czasom i ludziom wbrew1
Ashley Bowman, zwany przez niemal wszystkich po prostu Ashem, uważa się za dość przeciętnego amerykańskiego nastolatka. Uczy się w miarę dobrze, popołudnia poświęca na treningi futbolowe i otacza się grupą zróżnicowanych znajomych. Podczas pewnego meczu, po wyjątkowo mocnym zderzeniu z graczem drużyny przeciwnej, zaczyna czuć się dziwnie… i okazuje się, iż świat wokół niego nieco się zmienił. Bo przecież drogowe znaki „STOP” nie zawsze były niebieskie, prawda?
Niestety dla bohatera, nie jest to jedyny przeskok pomiędzy rzeczywistościami. Kolejne transfery przynoszą mniejsze lub większe zmiany, do których Ash musi się szybko dostosować, co – wbrew pozorom – może przysporzyć niemałych trudności. Modyfikacjom podlegają nie tylko kolory znaków drogowych, ale też nastroje społeczne, jego znajomi czy pozycja społeczna. Protagonista chciałby wrócić do „normalności” i panujących w niej zasad, jednak te alternatywne światy wydają się tak kuszące, a jednocześnie odrzucające… Co gorsza, chłopak nie może zwierzyć się nikomu ze swoich perypetii – kto by mu uwierzył?
A Ty z daleka, bo tak lepiej/I w razie czego nie tracisz nic
Autor zadbał o to, by wewnętrzna przemiana Asha była wyczuwalna. Może podkreślił ją nawet odrobinę za mocno. Początkowo odbierałam protagonistę jako pewnego siebie, czasami nieco aroganckiego, ale w gruncie rzeczy dobrego chłopaka, oddanego swojej pasji i lubianego. Nastolatek uważał się za osobę tolerancyjną, chociażby wobec kolegów o innym kolorze skóry czy orientacji seksualnej. Podczas kolejnych przeskoków pomiędzy rzeczywistościami zaczyna pojmować, iż „praktykowane przez niego” otwarte podejście do reprezentantów mniejszości społecznych to nieco za mało; że mógłby robić więcej. I że osoby ze słabiej uprzywilejowanych grup borykają się z przeciwnościami, o których nie miał wcześniej pojęcia. W dostrzeganiu przemiany protagonisty zdecydowanie pomaga fakt, iż Ash jest jednocześnie narratorem w powieści. Dzięki jego luźnemu stylowi snucia opowieści i zabawnym komentarzom, lektura upływa przyjemnie, a i kreacja bohatera na tym zyskuje.
I począł w Tobie gniew kiełkować/Aż pomyślałeś: milczenia dość
Gra o świat to powieść bardzo współczesna, poruszająca tematy, o których głośno było w globalnych mediach na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy. Obok wspominanej tu i ówdzie pandemii (ta zdaje się jednak należeć do przeszłości w omawianej historii), Neal Shusterman sporo miejsca poświęca na komentarz dotyczący sytuacji mniejszości społecznych w Stanach Zjednoczonych oraz tolerancji wobec nich. Być może spotkaliście się ze stwierdzeniem, że „bycie okej” wobec czarnoskórych, Latynosów czy Azjatów nie wystarczy; że niewytykanie palcami osób transpłciowych ani homoseksualnych nie jest równoważne z ich popieraniem; że patrzenie z oddali na protesty i marsze nie oznacza wsparcia ich uczestników. Gra o świat podbija ten motyw. To sprawiło, iż poczułam się nieswojo, ponieważ zaliczam się do grona ludzi, którzy taką „pozytywną neutralność” uznają za tolerancję właśnie. Wierzę, że części odbiorców może mieć podobne odczucia w związku z takim przekazem. Oczywiście postawa neutralna jest absolutnie w porządku (i zdecydowanie lepsza niż agresja), ale powieść zdaje się zachęcać swoich odbiorców do robienia czegoś więcej.
Podobały mi się sceny, w których Ash stawiany był na „nieuprzywilejowanej” pozycji i na własnej skórze doświadczał nieznanych sobie wcześniej trudności. Myślę, że każdy z nas chociaż raz został zapytany, dlaczego postępuje w jakiś sposób, może usłyszał, iż powinien zrobić coś inaczej – lub takiej porady udzielał. W wielu przypadkach takie „złote rady” padają, w dobrej wierze, ze strony osób pragnących dla nas jak najlepiej. Niestety doradcy czasami nie zdają sobie sprawy z tego, że proponowane przez nich remedium znajduje się poza zasięgiem jednostki, której chcą nieść pomoc. Lektura w lekki sposób przypomina o takim „drobiazgu” jak postawienie się w pozycji drugiej osoby.
Na zakończenie pozwolę sobie wspomnieć, że – jak zdradził Autor w podziękowaniach – Gra o świat ma zostać zaadaptowana na serial. Historia Asha jest niesamowicie dynamiczna, a wykreowane przez Shustermana uniwersum pozostawia sporo miejsca na rozbudowę o kolejne wątki. Mam nadzieję, że produkcja faktycznie powstanie i zostanie zrealizowana z należytym rozmachem, tak jak książkowy pierwowzór łącząc elementy akcji z istotnym przekazem.
Przeżyj to sam
Gra o świat bawi i skłania do refleksji jednocześnie. Prowadzone przez bohaterów rozmowy brzmią realistycznie, w narracji i dialogach nie brak humoru, a skupiona wokół przeskoków pomiędzy rzeczywistościami fabuła dostarcza sporo emocji i nie zostawia czasu na nudę. Jednocześnie, jak starałam się przekazać powyżej, powieść pozwala spojrzeć na kilka kwestii społecznych z nieco innej perspektywy, chociaż nie wynajduje koła na nowo. Sięgając po Grę o świat, absolutnie nie spodziewałam się tego drugiego aspektu, ale myślę, że stanowi świetne dopełnienie historii Asha. Wierzę, że to lektura istotna i warta zainteresowania, zarówno ze strony nastolatków, jak i nieco starszych odbiorców.
Autorka: Neal Shusterman
Liczba stron: 464
Wydawnictwo: Harper Collins Polska
ISBN: 9788327667823
Więcej informacji TUTAJ
1 Jako śródtytuły wykorzystano fragmenty tekstu piosenki Przeżyj to sam w wykonaniu zespołu Lombard, słowa: Andrzej Sobczak.