Motyw karczmy jest znany i lubiany przez graczy. Ileż to ludzi marzyło o porządnyej, rozbudowanej produkcji, która umożliwi im wcielenie się w karczmarza. I oto na horyzoncie pojawia się Crossroads Inn! Szkoda, że zdecydowanie za szybko…
Czy ktoś właśnie powiedział „własna karczma”!?
Karczmy, gospody, puby, tawerny. Ileż tych lokali człowiek odwiedził w niejednej grze cRPG, wybudował w strategiach czasu rzeczywistego, czy ewentualnie spędził tam długie chwilę w realu…
Gdy pierwszy raz usłyszałem o Crossroads Inn na Cracow Game Days 2019, oczy zaświeciły mi się niczym dwa dublony wydane na zacny trunek. No, drodzy czytelnicy! Możliwość prowadzenia własnego przybytku, gdzie wino leje się jak woda i goście potrafią rozpętać bitwę na pięści!? I to w świecie fantasy!?
Nadszedł dzień, gdy mogłem w końcu położyć łapki na Crossroads Inn, polskiego studia Kraken Unleashed (szacunek za nazwę). Pierwsze skojarzenie to… The Sims. Barczysty karczmarz stoi na progu działki budowlanej i każe nam wybudować dom… eee… główną salę do biesiadowania. No i myk, stawiamy pierwsze ściany, malujemy je i kładziemy jakąś ładniejszą podłogę. Pięknie. Teraz dodajemy stoły, ławki, pojemniki do magazynowania towarów i otwieramy biznes.
W grze nie brakuje różnych elementów i każdy architekt znajdzie tu coś dla siebie. Zacnym elementem jest fakt, że wygląd i wyposażenie bezpośrednio wpływa na klientelę, która do nas przybędzie. Szlachcic nie będzie siedział na ławce zbitej przez Janusza za kufel piwa, o nie. On żąda porządnego fotela, barda grającego na lutni i prywatnego pokoju!
Nastawienie się na konkretną grupę odbiorców bezpośrednio koreluje z naszymi finansami. Biedne chłopstwo nie oczekuje żadnych wykwintnych potraw czy trunków. Ot, najtańsze piwo i kiełbaska z grilla. Chłopi przybywają licznie, jednak płacą marnymi groszami, co oznacza wymóg częstego zamawiania towarów.
Wyższe sfery zasiądą małą grupką, ale ich mieszki są wypełnione złotem.. Za wyborne potrawy zaoferują górę monet, a jak wiemy, to obsługa lubi najbardziej.
Nie mogło obyć się bez kampanii fabularnej. Ta nad wyraz prosta i nie nazwałbym ją ambitną. Co nie znaczy, że jest zła. Król umiera i królestwo pogrąża się w wojnie o sukcesję (no kto by pomyślał?). Liczne ugrupowania będą chciały rozszerzyć swoje wpływy lub wprost dorwać się do tronu. Dziwnym trafem przewiną się przez naszą gospodę i zostaniemy wciągnięci w intrygi, spiski i politykę.
Dodatkowo nasza postać rozwinie zdolności, które ułatwią nam dogadanie się z nowymi kolegami lub oszukanie wrogów, którzy wpadną na pomysł podpalenia naszej budy. Co prawda nie rozwiniemy zdolności bojowych, a cały rozwój jest oparty na dialogach z NPC-ami. Mamy procentową szansę rozwinięcia konkretnego talentu, a im wyższy jego poziom, tym większa szansa powodzenia.
Kwestia gospodarki także jest dobrze nakreślona. Różne miasta czy regiony świata specjalizują się w produkcji konkretnych artykułów. Gracz zostaje zmuszony do rozeznania się na mapie krainy, o ile nie chce przepłacać za pieczarki, chleb czy wino. To sprawia, że naprawdę wczuwamy się w rolę i kombinujemy, jak łatwiej ogarnąć potrzebne nam rzeczy. Zawsze można coś przeszmuglować… o ile nie boimy się stróżów prawa.
Muzyka zasługuje na wielkie uznanie. Świetne kawałki muzyczne, nagrywane z użyciem średniowiecznych instrumentów pasuje tutaj perfekcyjnie. Umila ona czas i buduje klimat naszej gospody. Grafika także jest na plus i przypomina mi ona rysunki tzn. Jakby postacie, obiekty i budynki były rysowane. Coś niezwykle przyjemnego dla oka.
Na koniec wspomnę o wyjątkowo ładnym, animowanym menu. Szkoda, że twórcy poświęcili mu najwyraźniej zbyt dużo uwagi, bo teraz dochodzimy do zakalca w tym zacnym bochenku…
Karczmarzu, polejcie buga!
Błędy, błędy jeszcze raz błędy. Obok wypełnionych beczek piwa, gra ma ogromną liczbę bugów. Trudno nie zgrzytać zębami ze złości, gdy twoja płynność finansowa leci na łeb na szyję. Dlaczego? Bo pracownicy się zacięli i wolą stać w miejscu, zamiast obsługiwać gości! Naturalnie, za niepracowanie wciąż pobierają swoją pensję, więc nasza sakiewka robi się coraz bardziej pusta.
Pal licho! Chciałem tej grze dać szansę. Poczekałem do pierwszego dużego patcha 2.0 i, wbrew pozorom, on naprawdę dużo poprawił i zmienił. Jednak ciągle nie mogę przejść kolejnych etapów misji, bo technikalia mi na to nie pozwalają. W moim prywatnym rankingu bugów wygrał błąd, który podbijał mi reputację u banitów. W momencie, gdy stan liczbowy przekroczył 20 000%, gra nie wytrzymała i wywaliła mnie do pulpitu.
Na koniec zostawiłem interfejs. Jest po prostu … za prosty i nieczytelny. Drzewko ulepszeń, które we wcześniejszej wersji otwierało się na cały ekran, zastąpiono malutkim i bardzo nieintuicyjnym. Niejednokrotnie, aby znaleźć interesujące nas okienko, musimy kilka razy kliknąć w odpowiedni przycisk. Jakie to irytujące! O błędach w trakcie rozmów nie wspomnę, bo tych ujrzymy całą masę…
Ta Karczma jest zarobaczona, skrzypi w niej podłoga i cholera wie, co tam się jeszcze dzieje. W obecnej formie jest grywalna i można się bawić nad wyraz dobrze, dopóty nie trafimy na błąd, który wszystko zepsuje.
Potrzebny generalny remont, ale tragedii nie ma
Crossroads Inn to gra, która spokojnie zasłużyłaby w mojej ocenie na mocne 8. Daleko jej do ideału, kampania rozkręca się powoli i wielu miejscach przynudza, rozgrywka czasem tak się wlecze, że można spokojnie czytać książkę i co jakiś czas sprawdzać stan magazynowy naszej karczmy. Niestety, liczba błędów, i to takich uniemożliwiających komfortową grę, jest spora. Tę produkcję należy dodać do listy życzeń i czekać na załatanie bugów przez twórców. Jeśli ją zakupicie i traficie na irytujące błędy, to sami pójdziecie do baru zapijać smutki, że gra z takim potencjałem smakuje jak ciepłe, wygazowane piwo.
- Muzyka,
- Spora ilość obiektów do umieszczenia w karczmie,
- System gospodarki,
- Przyjemny dla oka grafika.
- Nierówny poziom fabuły,
- Błędy,
- Więcej błędów,
- Momentami nudna rozgrywka.