Popbookownik objął książkę swoim patronatem.
Za przekazanie egzemplarza recenzyjnego do współpracy patronackiej dziękujemy Wydawnictwu Fabryka Słów
Każdy książkoholik czy okazjonalny czytelnik ma autora lub autorkę, po którego pozycje sięga bez wahania, ponieważ wie, że to, co otrzyma, będzie dobre i zapewne nie zawiedzie odbiorcy. U mnie takim duetem są Andrews. Ich seria o Kate Daniels to jedna z nielicznych, do której wracam co jakiś czas, mimo że na rynku nie brakuje ciekawych i wartych uwagi tytułów. Dlatego po Ukrytym dziedzictwie, a konkretnie pierwszym tomie – Płoń dla mnie, oczekiwałam naprawdę dużo.
Ciekawe początki
Witajcie w świecie Nevady Baylor, który mieści się Houston, gdzie pochodzenie, geny i magia mają duże znaczenie. Kobieta to detektyw w małej, rodzinnej firmie i usilnie próbuje, żeby siedziby nie zamknięto. Jest sprytna, przebiegła oraz wie, jakich zleceń nie przyjmować, żeby się nie pogrążyć. Jednak przy najnowszej ofercie nie może się zastanawiać, musi się na nią zgodzić, inaczej pewna korporacja odbierze Baylorom wszystko. To zadanie zdecydowanie nie będzie łatwe, zniszczy ich lub sprawi, że wypłyną na szerokie wody.
Wejdźmy w ten świat
Ilona Andrews tworzy swój świat w sposób kompleksowy, ale nienachalny, wraz z czytaniem poznajemy go, jak i jego najważniejszych bohaterów. Nie ma tu suchych faktów rzuconych od tak, za to pojawia się dobrze rozwijająca się historia z pasującymi do niej w danym momencie wtrąceniami. To typowe urban fantasy, czyli pokazanie codziennego życia z paranormalnym sznytem. Muszę przyznać, że seria, a przynajmniej jej pierwszy tom, jest na takim samym, o ile nie ciut lepszym, poziomie co cykl o Kate Daniels.
Nie brakuje tu ciekawie wykreowanej rzeczywistości z magicznymi wstawkami. Wiele osób ukrywa swoje zdolności, żeby nie zostać wykluczonymi, a inni z powodu tego, co potrafią, boją się ujawnić.
Z kim mam przyjemność?
Nevada jest typem bohaterki, którą uwielbiam w książkach. Mocna, charakterystyczna postać walcząca z przeciwnościami losu, o silnej osobowości oraz ciętym języku. Nie boi się wyzwań, jednak mierzy siły na zamiary, przy tym jest bardzo honorowa. Kiedy trzeba, potrafi się opanować, a w innych wypadkach walczyć o swoje. To jedna z tych kobiet, które wiedzą, co chcą osiągnąć, lecz nie uciekają przed porażkami i przyznają się do błędu. Rodzina jest dla niej bardzo ważna. Ma dwadzieścia kilka lat, prowadzi firmę, niestety ta obecnie podlega pod dużą korporację. Będzie musiała wystawić na próbę swój marny poziom magii i umiejętności, dzięki czemu okaże się, że jednak nie wie o sobie wszystkiego. Polubiłam ją od samego początku.
Jeśli chodzi o męskiego głównego bohatera, sprawy układają się nieco inaczej. Od początku wiadomo, że ma jedną z potężniejszych mocy, o pseudonimie to Szalony. Connor Rogan to Magnus, a jego telekinetycznej zdolności nie można zmierzyć, dlatego jest tak niebezpieczny. Nieprzystępny, wycofany, pompatyczny, jak to na milionera przystało, jednak pozory często mylą, a pokazywana fasada skrywa zupełnie innego człowieka. Jego historia jest intrygująca i wiele wyjaśnia.
Czas na akcję!
Fabuła jest bardzo dynamiczna i już od samego początku wrzuca czytelnika w wir historii. Nie ma miejsca na jakieś zbędne lanie wody. Są chwile na poznanie wykreowanego świata, ale sprytnie wpleciono je w główny lub poboczne wątki. Przez taki zabieg nie ma się uczucia, że opisy otoczenia obezwładniają.
Atmosfera gęstnieje wraz z każdą stroną, jednak nie przytłacza, a przyprawia o dreszcze emocji, co się stanie dalej, jakie kolejne wyzwanie czeka na bohaterów.
Na kartkach książki mieszają się tajemnice, dynamiczne akcje, miłość, magia, przyjaźń, silne emocje, namiętności i duża dawka sarkastycznego humoru, sprawiając, że całość czyta się bardzo dobrze, a do tego szybko. Jeśli znacie i lubicie styl Ilony Andrews, to na pewno nie zawiedziecie się na Płoń dla mnie.
Nienawiść to czy miłość?
Oczywiście, jako fanka duetu autorskiego, nie mogłam powstrzymać się od porównywania tej pozycji z serią o Kate Daniels. Nie ukrywam, że wychodzi to automatycznie. Relacja Nevady i Connora jest bardzo zbliżona do tej między Kate oraz Currana. Oczywiście mam porównanie tylko przy pierwszym tomie, jednak tam zaczynało się podobnie. Ona – radząca sobie sama, pomagająca innym, chodząca własnymi ścieżkami, nie lubiąca poddawać się władzy, a on – zadufany i stawiający na swoim, nie toleruje, kiedy ktoś mu się sprzeciwia. Jeśli kogoś lub coś chce, to po prostu bierze. Nevada nie planuje mu ulec, a jego rzeczywistość powoli się zmienia dzięki jej obecności. Oj, nie mogę się doczekać, jak dalej potoczą się ich losy.
Są i różnice
Bohaterowie wpisują się w ramy, którymi autorzy lubią operować, to kilka cech ich różni i nie można napisać, iż są stuprocentową kalką poprzedników. Do tego wykreowany świat jest inny, mimo paranormalnych aspektów. Dostajemy inne lokacje, zdolności, sprawy, rzeczywistość. Pojawia się kilka podobieństw, ale nie wpływają one źle na odbiór Płoń dla mnie. Powieść czytało się z taką samą satysfakcją jak kolejne tomy o Kate Daniels, a uważam, że to bardzo duży plus.
Na koniec…
Kochacie urban fantasy, magię, tajemnicę, dynamiczne sceny, wyrazistych bohaterów? Płoń dla mnie jest zdecydowanie pozycją dla was. Uważam, że Ilona Andrews tworzy najlepsze książki w tym gatunku i jeśli chcecie go poznać, wtedy koniecznie musicie sięgnąć po początek Ukrytego dziedzictwa. Zakończenie jest ciekawe i trochę zapowiada to, co będzie się działo dalej, a ja wiem na pewno, że sięgnę po kontynuację.
Autor: Ilona Andrews
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Ilość stron: 480
ISBN: 9788379647163
Więcej informacji TUTAJ