Czas na walkę z historią w tle. „Our Violent Ends. Burzliwe zakończenia” – recenzja książki

-

Popbookownik objął książkę Our Violent Ends. Burzliwe zakończenia swoim patronatem.

Za przekazanie egzemplarza recenzyjnego książki Our Violent Ends. Burzliwe zakończenia do współpracy patronackiej dziękujemy Wydawnictwu Jaguar.

Książkowy świat to jest ogromne i złożone miejsce, ale czasem jego bywalców próbuje się włożyć w ramy. Czytaj tylko klasykę, sięgaj po kryminały, romanse są płytkie, retellingi to odgrzewany kotlet, jesteś za stara na młodzieżówki… Oczywiście nie wszyscy, ale ciągle pojawiają się nowe osoby próbujące mówić nam, odbiorcom, jak mamy żyć. Czy nie powinno być tak, że każdy bierze co mu sprawia przyjemność? Jeśli nie sięgam tylko po książki historyczne i przydługie obyczajówki, jestem gorszym czytelnikiem?

Bardzo podobają mi się zabiegi autorów, którzy próbują połączyć coś odpychającego dla pewnej grupy odbiorców ze znanym gatunkiem i ciekawym miejscem. Tak właśnie powstała seria These Violent Delights, a dzisiaj chcę wam przybliżyć jej drugą część, czyli Our Violent Ends. Burzliwe zakończenia.

Witajcie w Szanghaju, mamy 1927 rok, a główna bohaterka Juliette zmaga się z wieloma sprawami. Swoje wybory musi opierać na zdroworozsądkowym podejściu, a uczucia zepchnąć na dalszy plan, gdyż jej kuzyn dybie na stanowisko bossa w Szkarłatnym Gangu. Do tego odpiera ataki sugerujące, jakoby zabiła Marshalla, najlepszego przyjaciela Romy, co oczywiście nie jest prawdą.

Roma również nie ma łatwo, musi wszystko naprawić, żeby jego ludzie nadal w niego wierzyli, nawet jeśli straci miłość swojego życia. Na horyzoncie pojawia się wspólny wróg i aby go pokonać, bohaterowie odsuwają od siebie wszelkie uczucia, aby raz na zawsze przywrócić wcześniejszy ład. Wszak polityka to nie dziecięcy plac zabaw i jeden nieostrożny ruch może sprawić, że nacjonaliści położą kres ich przyszłości.

Zabawy ciąg dalszy

Nie mogłam się otrząsnąć po finale premierowego tomu. Opisywana historia była tak dobra, prawdziwa, konkretna, a zakończenie porażające, że z niecierpliwością czekałam na kolejną część, a kiedy ją dostałam… bałam się otworzyć pierwszą stronę. Dlaczego? Ponieważ wiedziałam, że książka mnie wciągnie, przygoda będzie cudowna, jednak szybko się skończy, i tak też się stało, prawie sześćset stron pochłonęłam praktycznie w jeden dzień i zdecydowanie nie żałuję, chociaż finał kolejny raz zostawił mnie z kacem czytelniczym.

Odgrzewany kotlet?

Warto jeszcze wspomnieć, że cała seria opiera się na historii Romea i Julii, ale jest ona tylko zarysem. Jeśli oczekujecie wielkiego romansidła z jakąś tam treścią w tle, to od razu napiszę – nie tędy droga. Historia jest zdecydowanie głębsza, interesująca i naprawdę ciekawa. Można napisać, że uczucie to bardziej tło do gangsterskich potyczek oraz politycznych wybryków. Trochę łagodzi surowe ramy i daje też czas na szybsze bicie serca podczas czytania. Fakt, pojawiające się niezliczone sceny, które nie wiadomo, jak się zakończą (czy Juliette z Romą będą razem?!) zapewniają dreszczyk niepewności, jeden z wielu podczas poznawania Our Violent Ends.

Klimat robi wrażenie

Do tego azjatyckie klimaty, którymi żyje ta powieść, to takie odświeżenie dla znanej tematyki. Nie ukrywam, że opisywane na ulicach Szanghaju potyczki przynosiły naprawdę dużo satysfakcji. Do tego autorka pisze w bardzo charakterystyczny sposób, ciężko się na początku do niego przyzwyczaić. Trochę toporny, za chwilę kwiecisty, ale ostatecznie okazuje się, że taki zabieg ma sens, a po przebrnięciu przez trudny początek, zaczyna się naprawdę zacna zabawa. Oczywiście ja już go znam, ponieważ jestem po pierwszym tomie, ale dobrze o tym wspomnieć, jeśli z jakiegoś powodu sięgacie najpierw po Our Violent Ends.

Kiedy romans odchodzi w dal

W drugim tomie jest zdecydowanie więcej polityki niż w poprzedniej części, autorka sama przyznała, że opierała swoją dylogię na prawdziwych wydarzeniach, jednak przedstawieni bohaterowie nie są jeden do jednego wzorowani na kimś konkretnym. Pokreśliła, iż jej opowieść to fikcja, ale chciała jak najlepiej odwzorować masakrę w Szanghaju, która miała miejsce w 1927 roku. To wydarzenie rozpoczęło wojnę domową w Chinach oraz zerwało sojusz między nacjonalistami i komunistami. Dlaczego o tym wspominam? Ponieważ ta seria nie jest lekką powieścią dla nastolatek, a poruszane kwestie okazują się poważne, ciężkie w odbiorze, dość nietypowe jak na tytuł Young Adult. Dlatego należy podkreślić, że These Violent Delights to nie romans z potyczkami w tle.

Po co się tak męczyć?

Jeśli pozycja nie należy do łatwych, przyjemnych, to dlaczego warto ją przeczytać? Ponieważ to bardzo dobra seria, która ma ciekawe wątki polityczne oraz społeczne. Interesujące jest zobaczenie, jak ludzie podchodzą do jednego tematu, kiedy posiadają zupełnie różne poglądy. Autorka dopracowała każdy wątek i nic nie zostawiła przypadkowi. Fabuła cały czas się rozwija, jest wartka oraz trzyma w napięciu. Bohaterowie są dopełnieniem całości, niepowtarzalni i można pokusić się o stwierdzenie – ludzcy.

Widać, że Chloe Gong włożyła kawał pracy i serca, żeby przedstawić losy swojego kraju na unikatowy i wyjątkowy sposób. Mam nadzieję, że pojawi się więcej książek w nurcie Young Adult o podobnej koncepcji. Duży plus za to, że wątki romantyczne nie grają pierwszych skrzypiec, a bardziej uzupełniają fabułę, co nie znaczy, iż nie są ważne. Podczas wielu aż człowieka ściska w środku. Z całego serca polecam tę pozycję, ponieważ niepozorna z opisu książka jest naprawdę wartościowa, a czytanie jej to prawdziwa przygoda, która na koniec zostawia bardzo dobre wrażenie.

Our Violent Ends. Burzliwe zakończeniaTytuł książki: Our Violent Ends. Burzliwe zakończenia

Autor: Chloe Gong

Wydawnictwo: Jaguar

ISBN: 978-83-8266-147-7

Liczba stron: 576

Więcej informacji TUTAJ


podsumowanie

Ocena
10

Komentarz

„Our Violent Ends” to bardzo dobra kontynuacja, przy której nie ma mowy o klątwie drugiego tomu.
Katarzyna Gnacikowska
Katarzyna Gnacikowska
Rodowita łodzianka. Z papierków wynika, że magister inżynier po Politechnice Łódzkiej, jednak z zawodem nie mogą się znaleźć. Wolny duch szukający swojego miejsca na ziemi, Wielka fanka seriali maści wszelakiej, szczególnie Supernatural, Teen Wolf, American Horror Story, ale nie ma co się ograniczać. Książkoholiczka (nie dla obyczajówek i historycznych!) pierwszej wody, która prawdopodobnie umrze przygnieciona swoimi "małymi" zbiorami. Lubi się śmiać, czytać i spędzać miło czas. Nie lubi chamstwa, hipokryzji i beznadziejnych ludzi. Dobra znajoma Deadpoola i Doktora Strange.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Our Violent Ends” to bardzo dobra kontynuacja, przy której nie ma mowy o klątwie drugiego tomu. Czas na walkę z historią w tle. „Our Violent Ends. Burzliwe zakończenia” – recenzja książki