Napisać, że Tolkien wielkim pisarzem był, to jak nic nie napisać. Pomimo tylu lat od śmierci profesora, jego dzieła nadal inspirują tysiące ludzi na całym świecie. Pod koniec 2019 roku otrzymaliśmy prawdopodobnie ostatnią książkę, po prawie stu latach.
Ostatnie dzieło Mistrza
Upadek Gondolinu to kolejne wydanie kompilacji tekstów Tolkiena, tym razem na temat tajemniczego Ukrytego Miasta – Gondolinu, o którego istnieniu mogliśmy dowiedzieć się już dawno, z Silmarillionu. Poświęcono mu raptem kilka stron i fani uznali temat za zamknięty. Okazuje się jednak, że cała historia powstała wiele, wiele lat temu. Potrzebowała odpowiedniej pracy redaktorskiej i pisarskiej, aby mogła ujrzeć światło dzienne.
W opowieści ścierają się ze sobą dwie największe potęgi świata Śródziemia: jedną z nich jest Morgoth, ucieleśnienie zła, który nie pojawia się w tekście, lecz ze swej fortecy Angband dowodzi ogromną armią. Przeciwstawia mu się Ulmo, ustępujący pod względem potęgi jedynie Manwëmu, przywódcy Valarów, którego zwano Władcą Wód, czyli wszystkich mórz, jezior i rzek, jakie istnieją pod niebem. Działa on jednak skrycie w Śródziemiu, wspierając Noldorów, szczep elfów, w których poczet zostali zaliczeni Húrin oraz Túrin Turambar.
To tyle, jeśli chodzi o delikatny zarys fabuły, przecież nie będę wam niszczył przyjemności z poznawania tej historii, prawda?
W rozbudowanym prologu Christopher Tolkien dodatkowo przybliża nam zarys wydarzeń z Dawnych Dni – mówi o pojawieniu się na świecie Valarów, buncie Melkora, zbudzeniu Eldarów, uwięzieniu i ucieczce Morgotha. To tylko fragment z wydarzeń, które miały tam miejsce. Styl pisarski jest wyniosły i mocno przypomina to, co widzieliśmy w Silmarillionie. Syn autora dodatkowo ukazuje, żę często całość całej historii zmieniała kształt oraz w umyśle jego ojca i jak wiele rzeczy się zmieniło, przykładowo. nazewnictwo postaci – elfy z rodu Noldorów w tej historii zwą się Noldolimi, a Morgoth to Melko.
Nie oceniaj książki po okładce?
Polskie wydanie Upadku Gondolinu jest po prostu… piękne. Ilustracje Alana Lee to dzieła sztuki i świetnie oddają klimat wykreowanego przez Tolkiena świata. Nie są nachalne, to nie jest książka z obrazkami dla dzieci, jednakże za każdym razem, gdy czytelnik ujrzy którąś z nich na kartach historii, pozostaje kilka minut, aby j podziwiać i docenić niezwykły talent artysty. Warto wspomnieć, że tworzył on rysunki koncepcyjne do obu trylogii filmowych, które inspirowane były właśnie dziełami Tolkiena.
Do tego dochodzi porządna, twarda oprawa oraz wygodny format, mieszczący się bez problemu do torebki czy małego plecaka podróżnego.
Zaczynasz przygodę z Tolkienem? To nie jest książka dla ciebie
Choć całym sercem uwielbiam dzieła Tolkiena, dziennikarski obowiązek zakazuje mi wprowadzania odbiorcy w błąd. Ta pozycja jest skierowana głównie do fanów angielskiego profesora i językoznawcy. Wiele nazw, bardzo typowy styl pisania oraz zarys całego świata skutecznie zniechęci niezaznajomionego czytelnika. To wspaniała, baśniowa i pełna alegorii opowieść, która chwyta za duszę, jednak docenić całość trzeba znać przynajmniej Silmarillion. Inaczej człowiek pogubi się w mitologii, nie odnajdzie się w tym zaczarowanym świecie. Mistrz fantastyki uwielbiał wyrafinowany język oraz tworzenie długich, ciągnących się latami historii swoich bohaterów.
Koniec epoki
Najpierw J.R.R Tolkien napisał książki w której dał nam Shire, hobbitów, orków, Saurona i Jedyny Pierścień. Po śmierci autora jego syn dzielnie porządkował, uzupełniał i wydawał kolejne opowieści napisane przez ojca. Fani zawdzięczają mu naprawdę wiele i budzi ogromny on szacunek za wkład w lepsze zrozumienie Śródziemia oraz świata Valarów. Mając dziewięćdziesiąt cztery lata, ukończył przygotowania Upadku Gondolinu i zawarł w przedmowie zdanie, że jest to jego ostatnia książka. Smutny jest fakt, że wszystko, co dobre, musi się kiedyś skończyć. To samo tyczy się serii książkowych.
Tytuł: Upadek Gondolinu
Autor: J.R.R. Tolkien
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 280
ISBN: 978-83-8169-171-0