Moja córka, jak od niedawno sama mówi, ma już prawie trzy lata. Dlatego od jakiegoś czasu poszukujemy nowych książek do wspólnego czytania. Nie wystarczą jej już ani obrazkowe słowniki, gdzie pokazuje palcem każdy narysowany przedmiot i go nazywa, ani słowniki dźwiękonaśladowcze.
Potrzebuję w takim razie czegoś mniej oklepanego niż wiersze Brzechwy czy Konopnickiej. Nie twierdzę, że to zła literatura – wręcz przeciwnie – wychowałam się w końcu na nich, tak jak moi rodzice. Być może właśnie z tego względu szukam dla swojej pociechy czegoś nowego. Jednocześnie nie chcę prostej bajki złożonej z kilku napisanych na kolanie zdań i prymitywnych ilustracji, bo i takie egzemplarze zdarzało mi się przeglądać w księgarniach.
Czego szukam w idealnej książce dla dziecka?
Ma ona przede wszystkim opowiadać ciekawą historię, a nie być tylko tekstem, który rodzic klepie latorośli przed snem. Jeżeli idzie za tym jakiś morał – tym lepiej.
Chciałabym, by starszych dzieci nikt nie próbował trzymać w nieświadomości co do spraw takich jak śmierć, rozłąka z bliskimi, nietolerancja ze względu na inność. One istnieją i dzieciaki powinny o nich wiedzieć, zapoznawać się z nimi nie tylko przez poważne rozmowy z czującymi dyskomfort rodzicami.
Dobra bajka musi też dobrze wyglądać. Charakterystyczna kreska, ciekawe użycie kolorów, nawet to, jak zaprojektowana jest każda strona z ilustracją – to wszystko wpływa na jej przyjęcie przez dzieciaki, które pierwsze lata życia odbierają głównie obrazy. Muszą mieć coś, co przykuje ich uwagę, ale jednocześnie nie przytłoczy. Chyba, że jest to Gdzie jest Wally? – wtedy sztuczny tłum jest wręcz wymagany.
W wyniku moich poszukiwań, mam już kilka tytułów, które chciałabym polecić innym rodzicom.
Trzymaj mnie mocno – Jane Chapman (wyd. Zielona Sowa)
Dwie młode wydry morskie – Amak i Miki – zaprzyjaźniają się i uczą razem pływać. Pewnego dnia gubią się jednak na morzu podczas burzy. Pamiętając, że muszą trzymać się mocno jedno drugiego, odnajdują jeszcze więcej małych wyder, które oddaliły się od rodzin. Wspólnymi siłami odnajdują drogę z powrotem do lasu wodorostów, gdzie żyje ich stado.
Nie dziwię się, że ktoś wpadł na pomysł, by napisać bajkę dla dzieci o wydrach morskich, to chyba najsłodsze zwierzęta – poza kociętami – które nadają się na bohaterów ilustrowanej książeczki. Nawet w animacjach Pixara dobrze znają ten chwyt! W Trzymaj mnie mocno świetnie wykorzystano motyw młodych, śpiących na brzuchu matek oraz tego, że wydry dryfując na wodzie, trzymają się za łapy, by się nie rozdzielić. Dzieci będą piszczeć z zachwytu, a czytający bajkę na dobranoc rodzice – rozpływać się nad każdym uroczym stworzeniem.
Ponadto, książka Jane Chapman ma niesamowitą szatę graficzną – piękny morski kolor i miłą dla oka czcionkę. W dodatku wszędzie widzimy urocze pyszczki wydr, morskie fale, lasy wodorostów oraz inne wodne stworzenia. Książka przeznaczona jest dla dzieci od pierwszego roku życia i jak najbardziej nadaje się tak na pierwszą lekturę w tym wieku, jak i dla starszych dzieci.
Mysz, która chciała być lwem – Rachel Bright, Jim Field (wyd. Zielona Sowa)
Oto pisana wierszem bajka z morałem, który można wyczytać już z tytułu – w finale utworu okazuje się, że mysz ma dosyć odwagi, by podejść do lwa i poprosić go o lekcje ryku, a lew – obnoszący się ze swoją siłą i donośnym głosem władca dżungli – boi się małego gryzonia. Zwierzęta zaprzyjaźniają się, nie zwracając uwagi na różnice rozmiarów.
Ilustracje w tej książce mają bardzo charakterystyczną kreskę. Kojarzą mi się z serią animacji Madagaskar albo filmami Brada Birda (Iniemamocni, Ratatuj). Lew, jak na króla przystało, ma bujną grzywę i wyjątkowo kwadratową szczękę, a u myszy dominują uszy i wielkie, przestraszone oczy. Ja może niekoniecznie zrozumiem, dlaczego na afrykańskiej sawannie ktoś postanowił narysować malutki domek dla myszy, z łóżeczkiem i lustrem, ale może dzieciom się to spodoba? Książka duetu Bright i Field, wydana w wersji angielskiej w 2015 roku, przeznaczona jest dla dzieci powyżej czterech lat. Ale wiecie co? Dwu lub trzyletnie dzieci potrafią tak dobrze udawać ryczącego lwa, że Mysz, która chciała być lwem im również się spodoba.
Księżniczka Jula, Smok i Rycerze Niedorajdy – Steven Lenton (wyd. Zielona Sowa)
Kiedy przychodzi do bajek o księżniczkach i rycerzach, podział od lat wielu osobom wydaje się prosty: dziewczynki będą utożsamiały się z pannami w pięknych sukniach, a chłopcy ze szlachetnymi śmiałkami, którzy wyruszają walczyć ze smokiem. Ale gdyby tak zrobić to inaczej? I dać do lektury dzieciakom czteroletnim lub starszym?
W pewnym bajkowym królestwie pojawia się smok – a przynajmniej wszystkie ślady na to wskazują. Starego króla o tym fakcie powiadamia jego córka, Jula. Władca błyskawicznie zamyka ją w wieży (dla bezpieczeństwa), a sam zwołuje kwiat rycerstwa. Okazuje się jednak, że na zawołanie stawia się tylko trzech ochotników: przystojny (ale tchórzliwy), osiłek (o delikatnym zdrowiu) i wynalazca (bardzo niezdarny). Gdy ich próby pochwycenia smoka się nie udają, wyzwanie podejmuje czwarty rycerz… a tak właściwie przebrana za niego Jula. Dziewczynka szybko odkrywa, że za niebezpieczeństwem stoi smocze pisklę, które potrzebowało mleka i bajki na dobranoc, a na dodatek przestraszyło się hałasu z zewnątrz. Jula ratuje maleństwo, zyskując tym samym przyjaciela na lata. Równocześnie udowadnia, że potrafi więcej niż hałaśliwi i niemili rycerze, jak i używanie zdrowego rozsądku oraz pomoc potrzebującym przynosi dobre efekty. To jest przesłanie, które powinny znać wszystkie dziewczynki: cytując bajkę – „księżniczki mogą więcej niż dyganie i tańczenie”. A jeżeli czyjaś córka ma na imię Julia, to zdecydowanie książeczka dla niej. Moja ma, więc obie jesteśmy bardzo zadowolone.
Gdy smok się wprowadza – Jodi Moore, Howard McWilliam (wyd. CzyTam)
W Gdy smok się wyprowadza pewna rodzina wybiera się na plażę. Szykują lemoniadę, kanapki i ciastka na deser, bo spędzą tam cały dzień. Dzieci będą bawić się w wodzie i budować zamki z piasku, a rodzice poleniuchują trochę na słońcu. Głównym bohaterem jest chłopiec o wyjątkowo bogatej wyobraźni, który na plażę przyprowadza ze sobą smoka. Razem spędzają czas, naprzykrzając się czasami rodzinie oraz innym plażowiczom, ale bawiąc się przy tym znakomicie. Tylko, że smok jest jego niewidzialnym przyjacielem… A może wcale nie?
W tym wypadku rysunki mówią nam więcej niż tekst. Ilustracje Howarda McWilliama (znanego ze swoich politycznych karykatur równie dobrze, co z bajek dla dzieci) są bogate w szczegóły – tak na pierwszym planie, jak i w przypadku tła. Da się na nich łatwo zauważyć, że wszystkie psoty, za jakie odpowiada smok, mogą być tak naprawdę winą chłopca. Kiedy tylną łapą sypie piach na kogoś, obok stoi jego dziecięcy towarzysz i macha w tę samą stronę łopatką. A uroczy obrazek chłopca unoszącego się w wodzie na smoku jako materacu można wytłumaczyć motylkami, które młody ma na ramionach.
Ta opowieść nie jest pisana wierszem, tekstu jest zresztą niewiele. Przyznam też, że naszą uwagę częściej przyciągały ilustracje, które same opisujemy zamiast czytać jej krótki w zasadzie tekst. Opowiadanie bajki po swojemu to niezła zabawa.
Wydawnictwo CzyTam publikuje dosyć oryginalne tytuły. Pośród króliczków, księżniczek i licencjonowanych tytułów, w ich książkach można znaleźć fantastyczne zwierzęta i potwory, także te czające się pod łóżkiem. Nie musimy w końcu w dzieciństwie bać się straszydeł, w zamian wyobrażając je sobie jako towarzyszy zabawy i zaprzyjaźnić się, nawet na niby. Wtedy otwarta szafa czy ciemny korytarz nie będą już takie straszne.
Dom babci – Ross Montgomery, David Litchfield (wyd. CzyTam)
W tej książce pewien chłopiec spędza dużo czasu z babcią w jej przytulnym domu. Razem oglądają stare zdjęcia i projekty budynków jej autorstwa. Staruszka była kiedyś znaną architektką, zaprojektowała wiele wieżowców, pałaców i muzeów, a na starość chciałaby zbudować dom dla wnuka, którego zaraziła swoją pasją. Ale kiedy podupada na zdrowiu i umiera, plan przepada. Chłopiec postanawia zrobić to za nią.
To jest właśnie bardzo potrzebny temat dla dziecięcych książek! Wiem, brzmi to dziwnie, ale o śmierci najbliższych i smutku powinno się z nimi rozmawiać już za młodu, zamiast błędnie chronić je przed czymś, co jest naturalne i przydarzy się każdemu. Dlaczego zatem nie zacząć od bajek? Tu znowu na wysokości zadania staje CzyTam, włączając do swojej oferty podobny tytuł.
Ponadto sama historia jest pięknie zilustrowana, a większość scen zawierają chwytające za serce szczegóły: zdjęcia w ramkach, dyplomy babci, czy jej ulubiony fotel wyciągnięty na trawnik. Użyto tu też kolorów ciemniejszych niż zwykle spotyka się w literaturze dziecięcej. Jedyne, co mi trochę przeszkadza, to zmieniający się kształt czcionki, na przykład rozciągnięte litery w słowie wysoki To wyglądałoby lepiej, gdyby użyto po prostu innego jej rodzaju, zamiast kombinować. Ale to jedyna wada, której w tej książce mogłam się dopatrzeć.