Na drugą część niesamowicie oryginalnego, i robiącego sobie żarty z Nazistów, filmu trzeba było zaczekać aż sześć lat. Jednak teraz śmiało mogę napisać, że te oczekiwanie nam się opłaciło!
Oni już tu są
Świat, jaki znamy, skończył się w 2018 roku. Ziemia, na skutek wojny z kosmicznymi Nazistami, uległa zniszczeniu i stała się niezdatna do życia. Niedobitki ludzkości uciekły ostatnimi sprawnymi statkami kosmicznymi na Księżyc. A dokładnie na jego ciemną stronę. Tak, dokładnie tam gdzie dekady wcześniej schronili się Naziści. Ludzie zamieszkali w ich bazie, starając się przeżyć. Oczywiście z lepszym lub gorszym efektem. Gdy ich istnienie ponownie jest zostaje zagrożone okazuje się, że jest nadzieja. Podobno we wnętrzu zniszczonej Ziemi kryje się świat, a w nim źródło pradawnej czystej energii Yril-ya – Święty Graal. Córka znanej nam już Nazistki Renate Richter i pewnego czarnoskórego Amerykanina, postanawia wyruszyć i wykraść mityczny kielich. Towarzyszą jej niezniszczalny Malcolm, szalony Rosjanin i kilku bardzo irytujących Jobsystów. Słowem, ekipa godna podbijania świata. Co gorsza okazuje się, że Vrilowie, zmiennokształtne, kosmiczne jaszczury, które tysiące lat temu podbiły i podporządkowały sobie Ziemię, również schronili się w jej wnętrzu. I stanowią problem!
Gdy Hitler jeżdżący na dinozaurze to za mało…
Iron Sky. Inwazja to film pełen czarnego humoru, sprzeczności i niewybrednych żartów. Większość scen ma charakter komiczny, jest przerysowana i groteskowa, ale tak naprawdę właśnie dzięki temu dziewięćdziesiąt trzy minuty obrazu było całkiem nieźle spędzonym czasem. To kawał dobrze zrobionej satyry, śmiejącej się z polityków, przytaczającej najmniej prawdopodobne teorie spiskowe i wpasowującej się w gusta niejednego internauty, który wie, co do darkweb i Reptilianie. Dodatkowo wszystko jest oprawione w świetnymi efektami specjalnymi i niezłą muzyczką. Nawiązania do teorii spiskowych, żarciki i metafory, a także, brzydko ,,mówiąc”, robienie sobie jaj z ludzi, którzy wierzą chociażby w koncepcję pustej Ziemi albo w Reptilian, mnie powaliło na kolana. Genialnym pomysłem było również stworzenie religii opartej na wyznawaniu Steve’a Jobs’a, co świetnie pokazuje, jak bardzo współczesna technologia zastąpiła nam Boga, dodatkowo był to świetny przytyk do osób, którzy wyznają i uznają jedynie Apple. A takich Jobsytów mamy coraz więcej. Choć czym jest zaawansowana technologia, gdy traci się zasięg? No właśnie!
Lepiej uważnie się przyglądaj!
Pierwsza część serii o Nazistach była czymś nowym i oryginalnym w świecie filmu. Zbudowała tajemniczy klimat wokół samej bazy, ale i historii III Rzeszy. Druga część uzupełnia naszą wiedzę, ale i mocno odchodzi od charakteru swojej poprzedniczki. Sam reżyser podkreśla: Chciałem odejść nieco od mrocznego, pozbawionego nadziei klimatu pierwszej części Iron Sky i przedstawić zupełnie nowe otoczenie: bujną, zieloną Wewnętrzną Ziemię, kipiące życiem miejsce, gdzie zawsze świeci słońce. Mamy, więc i słońce, i dinozaury, i kilku bardzo zdeterminowanych polityków. A to wszystko w kompletnie innym stylu niż wspomniana pierwsza część. Była ona dosyć apokaliptyczna, mroczna, momentami przypominała bardziej film akcji. Z kolei druga odsłona serii to komedia w wydaniu science-fiction. Pełna świetnych nawiązań do innych produkcji.
Jeśli nie wyłapiecie odniesień, to niestety, ale film wyda wam się idiotycznie głupi. Jest to problem i pewna mała wada tej produkcji. Albo widzów, zależy, jak na to spojrzycie. Zauważyłam to zwłaszcza w momencie, gdy kilka osób wyszło z kina w czasie seansu, a ja śmiałam się w najlepsze. No cóż nie wszyscy muszą rozumieć sarkazm i ironię. Iron Sky po raz kolejny pokazuje, że można zrobić film z masą żartobliwych odniesień do innych produkcji i można to zrobić dobrze! W czasie seansu, jeśli widzieliście głośne kinowe produkcje, bez problemu wyłapiecie nawiązania do chociażby Indiany Jonesa, Parku Jurajskiego, czy Gwiezdnych Wojen. A raczej do kultowych scen i postaci z tych filmów. W końcu T-Rex pasuje wszędzie! Choć jest również masa nawiązań do realnych osób, książek i wierzeń. Oczywiście wtłoczonych w ramy sarkazmu, więc bez obrażania się proszę!
Głupie żarty, czy czarny humor?
Niejedni powiedzieliby, że ten film jest zwyczajnie głupi. Ot, durna komedia dla idiotów, w której producenci robią sobie żarty z Nazistów, teorii spiskowych, a przecież nikt nie wierzy, i światowych przywódców. Jednak w mojej opinii wszelkie te zabiegi zrobione były celowo, tak, aby rozbawić i zadowolić ludzi, rozumiejących czarny humor. Ja świetnie bawiłam się już podczas oglądania pierwszej części, a druga tylko wzmogła moją sympatię do tej serii. Specyficzny humor z pewnością nie przypadnie do gustu każdemu, ale szczerze polecam film tym, którzy są w stanie wyłapać nawiązania do innych produkcji, a także mają jakieś pojęcie o teoriach spiskowych, krążących po darknecie. Bo to dzięki tym dwóm czynnikom film nie wyda wam się głupi tylko zabawny. Prawdę mówiąc, Iron Sky. Inwazja jest tak przerysowany, że aż śmieszny. Ale musimy pamiętać, że przerysowany jest celowo!
Tytuł oryginalny: Iron Sky The Coming Race
Reżyseria: Timo Vuorensola
Rok powstania: 2019
Czas trwania: 1 godzina 33 minuty