One True Pairing. „Someone Else” – recenzja książki

-

Someone Else to kontynuacja Someone New, powieści pióra Laury Kneidl. Jak sama autorka wspomina, książka nigdy nie miała być napisana, ale postaci Cassie i Auriego tak jej przypadły do gustu, że zasłużyły na opowiedzenie ich historii. Pisarka zakochana we własnych bohaterach to przepis, który mógł odnieść równie dobrze sukces i porażkę. Jak jednak było w tym przypadku?

Książka zaczyna się mniej więcej w tym samym momencie, w którym skończyła się poprzednia część. Wcześniej narratorką była Micah, dziewczyna z bogatego domu, szukająca zaginionego brata, teraz jest nią Cassandra King, niska, blada cukrzyczka, eks współlokatorka Juliana z Someone New. Od razu są nam przedstawione jej wszystkie dolegliwości, wraz z tą największą: miłością do swojego najlepszego przyjaciela, Maurice’a, zwanego również Aurie. Dziewczyna próbuje zdusić w sobie uczucie, ale to przegrana sprawa. Szybko też możemy się zorientować, że i ona może nie być mu obojętna… Powstaje więc pytanie: dlaczego żadne z nich nic nie zrobi?

Ktoś inny

Someone Else można przeczytać bez zapoznawania się z pierwszą częścią, bo chociaż bardzo często wspominane są postaci z Someone New, to historia sama w sobie jest całkowicie odrębna. Jeśli więc niestraszne są wam spojlery, śmiało zagłębiajcie się w lekturze.

Porównując obie części, druga porusza o wiele lżejszą tematykę. Pierwsza ma wyśmienitego twista na sam koniec i przekaz, ale początek się ciągnie, a wątki trochę rozchodzą w szwach. Someone Else w tej kwestii to kompletne przeciwieństwo. Można usiąść i przeczytać tę pozycję za jednym zamachem, postaci same niemal wyskakują z kartek, opowiadając swoje historie. I tutaj muszę przyznać Laurze Kneidl rację –paring Cassie i Auriego zdecydowanie zasługiwał na osobną książkę, bo protagoniści nie tylko są czarujący, ale jest między nimi prawdziwa chemia.

Komedia romantyczna

Someone Else to typowa lektura na lato: urocza i niewymagająca. Ba! Sama historia rozgrywa się podczas wakacji. Książkę polecam zabrać ze sobą na plażę albo zachować na deszczowe jesienne dni, żeby powspominać słońce. To taki miły przerywnik pomiędzy bardziej wymagającymi historiami, bo właściwie nie wymaga nic od czytelnika. Ot słodka komedia romantyczna z czarującymi postaciami i dużą ilością kotków (nie żartuję). Oczywiście bohaterowie również muszą zmagać się z przeciwnościami, ale w większości dotyczą one ich wewnętrznych rozterek. Aurie – znany piłkarz – boi się przyznać przed rodziną i znajomymi, że sport to nie jego jedyne hobby i tak naprawdę uwielbia cosplaye, a Cassie drży przed wyjściem ze swojej skorupy i zostawieniem tego, co znane.

Historia nie jest w żaden sposób odkrywcza, była przerabiana tysiące razy na każdy możliwy sposób, także jeśli potrzebujecie w lekturze czegoś nowatorskiego… pozostańcie przy pierwszej części trylogii i nie zagłębiajcie się w drugą. Dla tych, którzy szukają odskoczni lub chcą zostać oczarowani i oderwać się od codziennych obowiązków, jak najbardziej polecam tę pozycję.

Wygrana

Przeczytanie Someone Else zajęło mi kilka godzin i to był wyjątkowo przyjemnie spędzony czas. Cassie i Aurie to tego rodzaju postaci, nad których prawdziwością się nie zastanawiamy. Ciężko byłoby spotkać taką parę w rzeczywistości, jednak ich zachowanie i dialogi są tak naturalne, że przyjmujemy wszystko, co robią, za pewnik. Oczywiście od pierwszych stron widać, iż są stworzeni dla siebie. Tak – powstały całe setki takich historii, ale lekkość, z jaką Laura Kneidl nakreśliła relację głównych bohaterów, wyróżnia tę powieść spomiędzy innych. Jeśli liczycie, że zapamiętacie tę książkę na lata czy będziecie czuć potrzebę wrócenia do niej, to raczej nie miałabym wielkich nadziei. Gdyby jednak zależało wam po prostu na znalezieniu przyjemnej, czarującej lektury na rozluźnienie, to oto nastał koniec waszych poszukiwań. W Someone Else od początku do końca dostajemy to, po co przyszliśmy. Nawet kiedy powieść zahacza o problemy rasizmu, robi to niemal niezauważalnie i ani razu nie udaje, że jest czymś więcej niż tylko komedią romantyczną.

Someone New była nowatorska, jeśli chodzi o powieści YA, poruszała bardzo ważny temat i zaserwowała spory zwrot akcji pod koniec. Someone Else nie ma żadnej z tych rzeczy, a jednak to Cassie i Aurie skradli moje serce. W tym starciu muszę więc przyznać, że to oni wygrali.

One True Pairing. „Someone Else” – recenzja książki
Tytuł: 
Someone Else

Autor: Laura Kneidl

Wydawnictwo: Jaguar

Ilość stron: 392 (pdf)

ISBN: 978-83-7686-907-0

podsumowanie

Ocena
6

Komentarz

„Someone Else” to przyjemna, ciepła komedia romantyczna, która nie wybija się ponad przeciętność, ale zostawia po sobie same dobre emocje. Jeśli chcecie przeczytać w tym roku chociaż jedną książkę na pocieszenie, niech będzie to ta, bo na pewno spełni swoją rolę. W głównych bohaterach ciężko się nie zakochać, a do tego sporo jest w niej kotków!
Maddie Pawłowska
Maddie Pawłowska
Miłośniczka historii wszelkiej maści i faktury. Tak zabawna, że śmieje się ze swoich żartów najgłośniej. Ma tatuaż Slytherina na pół uda i tyle pieniędzy wydaje na książki, że nie stać jej już na narkotyki.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Someone Else” to przyjemna, ciepła komedia romantyczna, która nie wybija się ponad przeciętność, ale zostawia po sobie same dobre emocje. Jeśli chcecie przeczytać w tym roku chociaż jedną książkę na pocieszenie, niech będzie to ta, bo na pewno spełni swoją rolę. W głównych bohaterach ciężko się nie zakochać, a do tego sporo jest w niej kotków! One True Pairing. „Someone Else” – recenzja książki