Oh my God, they killed… Karol. „Mówili na niego Karol” – recenzja komiksu

-

Pamiętacie postać Kenny’ego z serialu Southpark? W pierwszych pięciu sezonach twórcy z uporem maniaka uśmiercali go w każdym odcinku. Bez wyjaśnień, wyłącznie z komentarzem Stana. Kenny magicznie powracał żywy w kolejnym epizodzie i znów padał trupem. Karol, stworzony przez Jerzego Łanuszewskiego i Ewę Ciałowicz, to duchowy spadkobierca serialowej postaci. Życie, a raczej śmierć, go nie oszczędza.  
Co w środku?

Mówili na niego Karol to zeszyt z dwudziestoma jednostronicowymi planszami. Każda prezentuje śmierć głównego bohatera. A Karol to gość, który potrafi spektakularnie dokonywać żywota. Czasami przydarza mu się wypadek w pracy, innym razem zostaje zamordowany przez przybyszów z kosmosu, albo zabija go wielka Godzilla. Karol ma też ogromnego pecha, zadławi się jedzeniem lub utopi się podczas kąpieli w jeziorze. Co by o nim nie mówić, to facet potrafi odwalić kitę.

Na każdej planszy zawsze znajdują się świadkowie śmierci, którzy niczym chór z tragedii antycznej, komentują ją jednym zdaniem – „Mówili na niego Karol”. Czy zauważacie kolejne podobieństwo do Kenny’ego?

Kim jest Karol?

Autorzy odpowiadają, że „Niezmiennie od 20 lat Karol jest trupem”. To archetyp postaci tragicznej. Nieważne skąd pochodzi, jakie ma plany, jaki wykonuje zawód, czy posiada dzieci i co jadł na śniadanie. Istotne jest tylko to, że jest trupem. Autorzy nie gloryfikują jego postaci ani jej nie umniejszają. Skupiają się przede wszystkim na procesie umierania i śmierci jako takiej.

Wrażenia

Mówili na niego Karol ogląda się bardzo przyjemnie, aczkolwiek to lektura na kilkanaście minut. Trzeba zaakceptować zaproponowaną przez autorów konwencję i po prostu cieszyć się rysunkami. Te bowiem są bardzo przyjemne dla oka. Ewa Ciałowicz posługuje się tu specyficznym stylem, niczym z klasycznych amerykańskich kreskówek. Rysowniczka wykorzystuje ograniczoną paletę intensywnych, żywych barw, które niekoniecznie pasują do tematyki plansz, ale nadają całości przyjemnej lekkości. Śmierć ma tu kolor pomarańczowy, niebieski czy żółty.

Przeglądając Mówili na niego Karol, cały czas słyszałem w głowie internetowy hit Dumb ways to die. Ten komiks byłby świetną ilustracją treści tego utworu, w końcu Karol to mistrz umierania (niekoniecznie mądrego). Myślę, że kilka plansz nadawałoby się do zrobienia z nich plakatu, który zdobiłby pokoje awangardowych nastolatków.

Oh my God, they killed... Karol. „Mówili na niego Karol" – recenzja komiksu

 

Tytuł: Mówili na niego Karol

Autor: Jerzy Łanuszewski, Ewa Ciałowicz

Liczba stron: 24

Wydawnictwo: Wydawnictwo 23

podsumowanie

Ocena
7

Komentarz

„Mówili na niego Karol” to przyjemna dla oka zabawa z konwencją śmierci. Szkoda, że bawi tylko kilkanaście minut.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Mówili na niego Karol” to przyjemna dla oka zabawa z konwencją śmierci. Szkoda, że bawi tylko kilkanaście minut.Oh my God, they killed... Karol. „Mówili na niego Karol" – recenzja komiksu