Oczekiwania a rzeczywistość. „Mulan” – recenzja filmu

-

O Mulan było głośno zanim film ukazał się w kinach. Wśród fanów animacji pojawiały się głosy niezadowolenia. Adaptacji zarzucano, że jest za mało feministyczna, że na ekranie nie będzie Mushu ani generała Shanga. Zastanawiano się, dlaczego Mulan ma nadprzyrodzone moce i co to za Xianniang zamiast Shana Yu. Od maja film dostępny jest na platformie HBO GO. Gotowi na konfrontację oczekiwań z rzeczywistością?

Po adaptacji Nicki Caro można było wiele się spodziewać. W końcu Hua Mulan to jedna z najbardziej kozackich postaci Disneya. Jest sprytna, przebiegła i zdeterminowana, że aż strach. Miłośnikom animacji na myśl przychodzi sekwencja do piosenki I’ll Make a Man Out of You, w której bohaterka stopniowo przekracza ograniczenia własnej płci, przebijając szklany sufit w armii.

Filmowa wersja Mulan miała premierę ponad rok temu. W kinach pojawiła się w środku pandemii, czym tłumaczono brak spodziewanego sukcesu kasowego. W 2021 film został doceniony za warstwę wizualną, otrzymując Oscara za najlepsze efekty specjalne i kostiumy. W takim świetle przeciętna ocena widzów może zaskakiwać. Na Filmwebie Mulan doczekała się jedynie 5,7 gwiazdki. [Kino] niby emancypacyjne, a jednak zachowawcze1 – piszą krytycy. Teraz mamy okazję przekonać się dlaczego.

Oczekiwania a rzeczywistość. „Mulan” – recenzja filmu
„Mulan”, reż. Niki Caro/@Disney, @HBO Polska
Tak samo, a jednak inaczej

Na pierwszy rzut oka fabuła wydaje się żywcem wzięta z disneyowskiego pierwowzoru. Niki Caro ożywia chińską legendę o Hua Mulan wojowniczce, która stanęła na czele oddziału i uratowała cesarza przed wodzem Hunów. Podobnie jak w bajce, dziewczyna wyrusza na wojnę, ryzykując życie na każdym możliwym poziomie. W całej historii Caro zmienia kilka istotnych elementów.

Przede wszystkim, Mulan to nie pierwsza lepsza dziewczyna z małej wioski. Bohaterka już od początku dysponuje ponadprzeciętnymi umiejętnościami. Magia w świecie przedstawionym opiera się na właściwej wojownikom energii chi. Mulan przejawia jej aż w nadmiarze i już jako dziecko zostaje poinstruowana, aby ją ukrywać.

Po drugie, zamiast Hunów mamy armię Żoużanów ze straszliwym Bori Chanem (Jasonem Scottem Lee) na czele. Wojownik pragnie pomścić ojca zamordowanego przez cesarza Chin i w odwecie za krzywdy najechać potężny kraj. W akcie zemsty pomaga mu czarownica Xianniang (Li Gong). Sukces Bori Chana ma przynieść jej bezpieczeństwo i akceptację w męskim świecie.

W Mulan brakuje również generała Shanga. Bohaterkę z dowódcą łączy relacja mistrz-uczeń, za to przejaw romantycznych uczuć możemy zaobserwować pomiędzy nią a żołnierzem imieniem Honghui (Yoson An).

W filmie pojawia się jednak akcent stanowiący wyraźny pomost między adaptacją Caro a animowanym odpowiednikiem. W niektórych scenach możemy usłyszeć instrumentalne wersje piosenek z bajki. Wprawne ucho z pewnością rozpozna dźwięki Mirror czy Honour To Us All. To miła niespodzianka dla wielbicieli animacji.

Co z tym feminizmem?

Największą „winą” Mulan nie jest nadmiar energii chi, lecz fakt, że nie urodziła się chłopcem. To, co przynosi chlubę młodym mężczyznom, u dziewczyny gorszy i rozczarowuje. Ciekawym komentarzem jest zaadaptowana z Disneya scena u swatki. Podczas wizyty dostajemy listę przymiotów, którymi powinna charakteryzować się dobra żona. Pełna męskiej energii chi Mulan słyszy, że przede wszystkim ma być niewidzialna. Mało która dążąca do niezależności kobieta z własnej woli przystałby na taki los. Stąd prosty wniosek, że chcąc okazać swą wartość, musi stać się podobna mężczyznom. Tę przesłankę Caro interpretuje aż nazbyt dosłownie, robiąc z bohaterki typowego chłopa w spódnicy.

W Mulan spotykamy się z budowaniem braterstwa w świecie, w którym nie ma miejsca na siostrzeństwo. Bohaterka już na wczesnym etapie wie, że zostanie zaakceptowana, jeśli opowie się po stronie mężczyzn. Filmową Mulan łatwo nie uznać za feministkę w pełnym tego słowa znaczeniu. Jej kreację można wręcz oskarżyć o niewspieranie kobiet. W takim kontekście znamienna staje się scena, w której czarownica Xianniang proponuje jej współpracę i przewodnictwo. Mulan bez zastanowienia odrzuca pomocną dłoń. W świecie podziałów wybiera wartości prezentowane przez kodeks wojskowy, w przeciwieństwie do postaci bajkowej. Ta ratuje cesarza dzięki sprytowi i inteligencji, które nie znają płci.

Oczekiwania a rzeczywistość. „Mulan” – recenzja filmu
„Mulan”, reż. Niki Caro/@Disney, @HBO Polska

Prawdziwie pokrzywdzona w męskim świecie okazuje się Xianniang. Pomimo wielkiej potęgi, jest w pełni zależna od mężczyzny. Bori Chan wprost nazywa się jej panem. Poznając Mulan, być może dostrzega szansę na odmianę swojego losu i przeciwstawienie się patriarchatowi. Czy ich przymierze miałoby szansę powodzenia? Gdyby doszło do skutku, skostniały, zdominowany przez mężczyzn system mógłby się nie pozbierać.

Ponad oburzeniem

Kino nie wisi w próżni. W przypadku wielu dyskusji nie można pominąć tła społecznego. Idealnej Mulan poszukiwano z niezwykłą starannością. Zespół castingowy sprawdził niemal tysiąc kandydatek pochodzenia azjatyckiego. Wybór padł na Yifei Liu. Niedługo później pojawiły się niepokojące doniesienia o zaangażowaniu politycznym aktorki. W sieci zaczęły krążyć informacje o wspieraniu przez Liu brutalnego tłumienia protestów w Hong Kongu i instytucjonalnej przemocy ze strony policji. To właśnie ze względu na poglądy aktorki część miłośników animacji postanowiła zbojkotować adaptację.

Mulan można wiele zarzucić, jednak warto docenić elementy, przez które film staje się przyjemny dla oka. Na wyróżnienie z pewnością zasługują zdjęcia i efekty specjalne. Obraz musiał robić duże wrażenie na kinowym ekranie, szczególnie przez wzgląd na zachwycające widoki Dalekiego Wschodu.

Oglądając Mulan, można chylić czoło przed Biną Daigeler. Wykonane przez laureatkę Oscara kostiumy zachwycają kunsztem i drobiazgowością, przenosząc widza w świat orientu.

Sceny batalistyczne nakręcono z rozmachem, chociaż zgodnie z ratingiem, na ekranie nie dostrzeżemy krwi. Obserwując ruchy wojowników, można rozpoznać inspirację chińskimi klasykami spod znaku Przyczajonego tygrysa, ukrytego smoka. To miła niespodzianka dla wielbicieli gatunku i ukłon twórców w stronę tradycyjnego kina azjatyckiego.

Oczekiwania a rzeczywistość. „Mulan” – recenzja filmu

 

Tytuł oryginalny: Mulan

Reżyseria: Niki Caro

Rok premiery: 2020

Czas trwania: 1 godzina 55 minut

 


1 https://www.filmweb.pl/film/Mulan-2020-740066

podsumowanie

Ocena
6.5

Komentarz

W porównaniu z bajkowym pierwowzorem, filmowa "Mulan" zawodzi. Ale oddajmy jej sprawiedliwość: film można docenić ze względu na wartką akcję, udane zdjęcia, efekty specjalne i kostiumy. To adaptacja zdecydowanie przyjemna dla oka.
Kaja Folga
Kaja Folga
Czarownica od strony matki. Potterhead od 10. roku życia, wciąż rozdarta między Ravenclawem a Slytherinem. Jak przystało na wiedźmę, ma domek w lesie, cztery koty, półki pełne książek i szafki pełne herbaty. Wraz z kolejnymi perełkami popkultury odkrywa nowe tożsamości. Wielbicielka RPG, LARP-ów i sesji opisowych, którym poświęca czas między artykułami. W tekstach przemyca podprogowy przekaz feministyczny, chociaż chętnie zaprasza na obiad.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

W porównaniu z bajkowym pierwowzorem, filmowa "Mulan" zawodzi. Ale oddajmy jej sprawiedliwość: film można docenić ze względu na wartką akcję, udane zdjęcia, efekty specjalne i kostiumy. To adaptacja zdecydowanie przyjemna dla oka. Oczekiwania a rzeczywistość. „Mulan” – recenzja filmu