John Ronald Reuel Tolkien. To nazwisko jest znane na całym świecie, zarówno fanom fantastyki, jak i osobom nieprzepadającym za tym gatunkiem. Trudno się dziwić, bowiem pisarz wyrobił sobie reputację i stał się swego rodzaju legendą. Ale kim właściwie był Tolkien, zanim zyskał światową sławę?
Mały Ronald
Ciężko zmieścić życiorys młodzieńczych lat pisarza w dwugodzinnym filmie. Tego zadania podjął się jednak reżyser Dome Karukoski. I, w moim mniemaniu, poradził sobie z tym niezwykle dobrze.
Produkcja śledzi losy najpierw młodego, nastoletniego Tolkiena, prowadząc widza przez jego dalsze życie, aż do chwili zrodzenia się całego konceptu Śródziemia i pomysłu na fabułę Hobbita, jednak jeszcze przed powstaniem książki.
Widzimy zatem chłopca, który niespodziewanie traci matkę i zostaje sierotą. Razem z bratem, dzięki pomocy księdza, przyjaciela rodziny, trafia do szkoły z internatem oraz pod opiekę bogatej pani Faulkner. Tam poznaje swoją wielką miłość, Edith, a w placówce, mimo ciężkich początków, zaprzyjaźnia się z trójką rówieśników – Geoffreyem Smithem, Robertem Gilsonem i Christopherem Wisemanem. To braterstwo i założona przez chłopców grupa artystów, TCBS (Tea Club – Barrovian Society), będą miały duży wpływ na późniejsze życie Mistrza, tak samo jak mroki pierwszej wojny światowej, którą również ujrzymy w filmie.
O Mistrzu inaczej
Na początku trzeba to bardzo wyraźnie zaznaczyć – jeżeli oczekujecie filmu opowiadającego o procesie twórczym Tolkiena i o tym, w jaki sposób napisał Hobbita czy Władcę Pierścieni, nie jest to produkcja dla was. Karukoski stawia bowiem na coś zupełnie innego – przedstawienie legendy fantastyki w ludzkim świetle. Dlatego też dziwią mnie tak niskie oceny Tolkiena, być może widzowie spodziewali się ujrzeć właśnie szczegóły kreacji Śródziemia.
Należy jednak pamiętać, że Tolkien to nie tylko autor Władcy Pierścieni, to przede wszystkim człowiek, z krwi i kości, który kochał, cierpiał i marzył. Produkcja nie szufladkuje pisarza, nie nadaje mu wspomnianej etykietki i to stanowi jej największy plus. Dzięki takiej, a nie innej formie filmu, mamy okazję poznać niemal już „mitycznego”, powieściowego geniusza z tej normalnej, uczłowieczonej strony.
Jeśli ktoś nie potrafi tego docenić – jego strata.
Traumatyczne wydarzenia
Obraz życia Tolkiena fascynuje od pierwszych minut. Widz może zapoznać się ze wszystkimi wydarzeniami, które wpłynęły na psychikę pisarza oraz w dużej mierze na to, jak ostatecznie wyglądał Władca Pierścieni. Nieprzypadkowo reżyser raz po raz rzuca odbiorcę w wir bitwy na froncie. Nie jest bowiem tajemnicą, iż pierwsza wojna światowa nie tylko odcisnęła ogromne piętno na Mistrzu, ale także stanowi dużą część głównej osi jego powieści – walki dobra ze złem.
Reżyser doskonale zdaje sobie sprawę z tego, które wydarzenia były kluczowe dla autora, i te właśnie pokazuje w swoim obrazie. Oglądamy zatem Tolkiena próbującego się odnaleźć po stracie matki, szukającego miejsca w nowym otoczeniu, nawiązującego przyjaźnie, kształtującego pasje, walczącego, choć w nieporadny sposób, o miłość oraz uczestniczącego w przerażającej bitwie o życie.
Na każdym etapie Karukoski nie zapomina jednak o najważniejszym osiągnięciu pisarza i wplata wskazówki dotyczące Śródziemia w poszczególne sceny. Są one nienachalne, w postaci cieni przyjmujących określone kształty czy kadru na pokryte zielenią pagórki, do złudzenia przypominające Shire. Odniesienia znajdziemy także w złowrogim dymie i płonącym polu bitwy podczas wojny, na myśl przywodzących mroki Mordoru czy sylwetkę Saurona.
Całość skomponowana jest w taki sposób, że ukazuje przebłyski pomysłów rodzących się w głowie pisarza, stanowiących o jego kreatywności, czy bogactwo wyobraźni, kiedy w na pozór banalnych, codziennych widokach dostrzega znacznie więcej.
Człowieczeństwo pisarza
Tolkien to głównie opowieść o miłości, przyjaźni, cierpieniu, bólu i stracie. Choć każdy z nas dobrze wie, iż profesor przeżyje wojnę i ożeni się z Edith, nie sposób nie oglądać produkcji z zaciekawieniem. Poszczególne sceny wzbudzają w odbiorcy wiele emocji, od radości, po strach, na smutku kończąc.
Dome Karukoski skupił się na tym, o czym większość zapomina – że John Ronald Reuel Tolkien był, jak my, zwykłym człowiekiem. Zatem odbiór jego produkcji zależy od tego, czy widz chce się skupić na pisarzu jako jedynie autorze opowieści o Śródziemiu, czy może jako na osobie głęboko dotkniętej przez życie, jednak wciąż potrafiącej czerpać inspiracje z mrocznych wydarzeń przeszłości.
Bo jeśli to drugie – Tolkien spełni oczekiwania i da wam to, czego chcieliście i więcej.
Tytuł oryginalny: Tolkien
Reżyseria: Dome Karukoski
Rok powstania: 2019
Czas trwania: 1 godzina 52 minuty