Klemens Kalicki to autor hitowego Domku od wydawnictwa Rebel. Gra doczekała się kilkunastu wersji obcojęzycznych i została doceniona w wielu plebiscytach planszówkowych. Tym razem autor wraca do nas z kolejnym tytułem, który jest nie tylko większy i cechuje się dłuższym czasem rozgrywki, ale i skierowany do trochę starszego odbiorcy. Czy Łąka również okaże się hitem? A może to tylko piękna wydmuszka, po którą nie warto sięgać?
Przede wszystkim ładnie wyglądaj
Do dziś pamiętam słowa mojej babci. Zwykła mówić „Pamiętaj, ładnie się ubierz i uczesz. Pierwsze wrażenie możesz zrobić tylko raz”. Taki coaching, ale bez tej całej korpootoczki. I wiecie co? Miała rację. Wygląd robi różnicę, przynajmniej w momencie wyboru. Łąka, ze swoją bajeczną okładką, od razu rzuca się w oczy i przywołuje same dobre skojarzenia. Punkt dla Rebela. W środku jest jeszcze lepiej. Plastikowa, świetnie zaprojektowana wypraska, masa pięknych kart, tekturowe pojemniczki na nie, estetyczna plansza, sporo żetonów i drewniany znacznik pierwszego gracza.
Gra ma sporo elementów, pudełko jest wypchane po brzegi. Zawartość prezentuje się imponująco i powinna zadowolić najbardziej wybrednych graczy. Drugi punkt dla wydawnictwa. Trzeci – przyznaję, za ilustracje na stu osiemdziesięciu kartach. Ich autorka, Karolina Kijak, namalowała przepiękne akwarele. Można przed rozgrywką, w jej trakcie, i po, oglądać je z ogromną przyjemnością. Podsumowując, babcia byłaby zadowolona z zespołu Rebel.
Jak w to się gra?
Instrukcja do Łąki jest dość obszerna, ma szesnaście stron. Szczegółowo wyjaśnia zasady gry wieloosobowej oraz wariantu solo. Reguły są dobrze wyłożone i nie powinny przysporzyć wam większych problemów. Dla tych, którzy nie lubią czytać i wolą oglądać filmiki instruktażowe, wydawnictwo Rebel przygotowało kilkunastominutowe video. Możecie je zobaczyć tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=sMya5G_iKqs
Łąka to gra, w której gracze wykładają przed sobą karty, pozyskane ze wspólnej puli. Im ich więcej i bardziej punktowanych, tym lepiej. Mechanizm wyboru jest kopią tego wykorzystanego w grze Quadropolis. Gracze mają specjalne żetony szlaków, umieszczane w jednym z zagłębień na głównej planszy. Określają w ten sposób, z rząd lub kolumnę i którą kartę wezmą do ręki. To rozwiązanie już w pierwowzorze bardzo mi się podobało, tu zostało bardzo dobrze zaimplementowane i doszlifowane.
Zwierzęta, krajobrazy czy budynki mają, oprócz genialnych ilustracji, symbole. By móc przed sobą położyć karty i finalnie otrzymać punkty, musimy je zbierać i łączyć; na przykład: by na naszej łące pojawił się głóg, się wcześniej powinien się na niej znajdować mały ptak. Czasami na karcie znajduje się więcej wymagań, ale jest ona adekwatnie wyżej punktowana.
Dodatkowo, w swojej turze gracz może użyć specjalnych akcji, znajdujących się na żetonach szlaku. Pozwalają one dobierać kartę z planszy lub z jednego ze stosów, wyłożyć dwie z ręki przed siebie czy wziąć dwa żetony dróg. Zasady są bardzo proste i zrozumiałe nawet dla graczy siedmio- czy ośmioletnich. Po jednej partii nikt nie powinien mieć z nimi problemów.
Familijnie czy gamersko?
Łąka to tytuł skierowany do średniozaawansowanych graczy. Raczej nie poleciłbym go początkującym, którzy mogliby poczuć się przytłoczeni liczbą zasad oraz czasem rozgrywki. Gra trwa sześć lub osiem rund i potrafi zająć około półtorej godziny. To dość długo, biorąc pod uwagę, że wykonywane akcje są do siebie bardzo podobne.
Reguły, chociaż dość łatwe, mogą przysporzyć problemów nowicjuszom. Specjalne akcje, wyjątki – to nie pomaga na początku planszówkowej drogi. Wszyscy, którzy będą oczekiwać poziomu ciężkości Domku, mogą być zaskoczeni. To gra kolejnego kroku, dużo dłuższa i bardziej rozbudowana.
Udało mi się rozegrać partie z dzieciakami, i całkiem nieźle dawały sobie radę, jak i z wyjadaczami, którzy nie kręcili nosem na poziom skomplikowania zasad. Ale wszyscy byli już ograni, mieli doświadczenie i rozeznanie w różnych mechanikach. Podsumowując, raczej nie kupujcie tej Łąki, jeśli dopiero zaczynacie przygodę z grami.
Wrażenia
Grę cechuje niewielka interakcja pomiędzy graczami, która mimo wszystko okazywała się niezwykle kluczowa podczas moich rozgrywek. Polega ona na podbieraniu ciekawych kart z planszy i wyścigu o umieszczanie swoich znaczników premii za posiadanie konkretnych symboli w wyłożonym przed sobą tableau.
Na początku partii, w sposób losowy, układamy żetony na planszy ognisk. Te określają, jakie symbole chcemy mieć na kartach leżących przed nami. Komu uda się je posiadać jako pierwszemu, może położyć swój znacznik i zgarnąć bonus. Pól jest mniej niż graczy, przez co gdy ktoś się zagapi, może stracić kilka punktów, co w ogólnym rozrachunku czasami decyduje o wygranej. Poza tym to, co robimy, niewiele interesuje innych przy stole. Każdy raczej kombinuje, co dla jest dla niego najlepsze niż jak zaszkodzić innym.
Losowość w Łące potrafi dać w kość i wpłynąć na finalne wyniki. Dotyczy ona przede wszystkim przypadkowego pojawiania się konkretnych symboli na dostępnych do wzięcia kartach. Zdarzały się gry, w których przez trzy rundy nie widzieliśmy ani mokradeł czy kamieni. O ile autor zaprojektował mechanizm pomocniczy, w postaci możliwości odrzucenia dwóch dowolnych kart, by zastąpić brakującą ikonkę, to niestety nie działa on, gdy wymagany jest tylko jeden symbol. Drugim sposobem radzenia sobie w takiej sytuacji może być użycie akcji specjalnej, umożliwiającej dobranie trzech kart z dowolnego stosu. Ale jak łatwo się domyślić, i tu można mieć pecha w dociągu. Żeby nie frustrować się podczas partii w Łąkę, należy zaakceptować ten fakt i nastawić się na grę skoncentrowaną na „tu i teraz” oraz wyciąganiu z sytuacji jak najwięcej się da.
Rozgrywki trwają około półtorej godziny, co oznacza, że jest to raczej danie główne niż przystawka. Gracze wykonują trzydzieści lub czterdzieści akcji – niby są one proste, ale wymagają pomyślenia i pokombinowania. Czasami można mieć wrażenie, że nasze działania są powtarzalne. Z drugiej jednak strony, z każdą kolejną rundą, łąka przed nami rośnie, jest w niej więcej kart i gracze odczuwają rozwój.
Podsumowanie
Łąka oferuje bardzo przyjemną rozgrywkę dla całej rodziny. Nie mamy tu niezwykle wyrafinowanych zasad, ale jest nad czym pomyśleć. Przyjemność z gry wzmacnia przepiękna strona wizualna, która może okazać się przekleństwem tego tytułu. Spotkałem się z wieloma głosami, że ma ona przykryć niedomagania mechaniczne. To krzywdząca opinia, bo ciężko znaleźć w Łące źle działające rozwiązania.
Bardzo podoba mi się walor edukacyjny tytułu. W pudełku znajdziecie indeks kart, który opisuje, co się na nich znajduje i dlaczego ma ona takie, a nie inne wymagania. Poczytanie o zwierzętach i roślinach to ciekawe uzupełnienie gry planszowej.
Łąka bardzo sprawnie działa, od czasu do czasu z chęcią wyciągnę na stół i z przyjemnością poszukam domku dla moich zwierzątek.
Liczba graczy: 1-4
Wiek: 10+
Czas rozgrywki: 60 -90 minut
Wydawnictwo: Rebel
Za przekazanie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Rebel, więcej o grze przeczytacie tutaj: