Kiedy spoglądamy na superbohaterów, wyobrażamy sobie osoby, które są niezniszczalne oraz nieśmiertelne. Dodajemy im cechy i umiejętności, jakich nie posiadają, chociaż bardzo byśmy chcieli, aby takowe opanowali. Pomijamy ich słabe strony, by nadać im miano „Bóg” lub „Zbawca”. W finałowym tomie serii spodziewalibyśmy się, że autorzy ukażą ogromne możliwości nieustraszonych wojowników. Nic bardziej mylnego. W tej części główne role odgrywają dzieci dobrze znanych bohaterów.
Przybysze z przyszłości
Tom rozpoczyna się od wszczęcia chaosu w Midway City. Mieszkańcy tego miejsca z nieznanego powodu zaczęli atakować siebie nawzajem. Nie byłby to duży problem, gdyby nie fakt, że otrzymali oni także nadludzką siłę, przez co zniszczono spory kawałek miasta. Liga Sprawiedliwości stara się opanować sytuację, jednak jest to bardzo trudne. Nagle oczom naszych bohaterów ukazuje się tajemniczy portal, przez który przechodzą ich dzieci pochodzące z przyszłości. Przybywają z rzeczywistości oddalonej o dwadzieścia lat, ponieważ w ich świecie nadludzie przegrali wojnę z nieznanym przeciwnikiem. Młodzi herosi, świadomi swoich zdolności, cofnęli się w czasie, aby zmienić bieg historii i zapobiec apokalipsie. Oczywiście nie będzie to takie łatwe, ponieważ śladem dzieci podąża złoczyniec, który bardzo chce utrudnić im powrót.
Poplątany czas
Dziedzictwo wydaje się całkiem dobrym tomem. Mimo że widzimy tutaj motywy, jakie powtarzają się w każdym komiksie z superbohaterami, to mamy również powiew świeżości. Nowe twarze, pojawiające się w najgorętszym momencie walki, dodają historii rozpędu. Młodzi herosi są zdecydowanie najlepiej napisanymi postaciami, jakie Hitch stworzył. Mają różnorodne charaktery, które uzupełniają ich zespół. Różne umiejętności, talenty i przeżycia składają się na niezwykłość młodocianych wojowników.
Podróże w czasie to motyw tak przerzuty przez twórców, że nie wiem, czy da się opowiedzieć o nim cokolwiek nowego i interesującego. Na przestrzeni lat widzieliśmy naprawdę wiele wariacji dotyczących tego pomysłu, dlatego nie jest to nic odkrywczego. Komiks nie ma także dobrego zakończenia, a raczej napisałabym, że jest niedokończone. Cały ten tom poprowadzony jest w taki sposób, że czytelnik może go zgłębiać bez znajomości poprzednich części, a i tak nie zgubi się w wydarzeniach i raczej wszystko zrozumie.
Nie oceniajmy po okładce
Gdybym miała podjąć decyzję o ocenie komiksu tylko po rysunkach, bez jakiegoś większego zgłębiania fabuły, to byłabym na pewno zachwycona, ponieważ kadry są dopracowane i dobrze pokolorowane. Bardzo podoba mi się to, w jakim stylu prowadzone są ten tom. Natomiast gdy dodamy powtarzalną fabułę, robi się gorzej.
Kadry są żywe oraz bardzo dynamiczne, co wydaje mi się ważne w superbohaterskich komiksach. Trudno jest rysować ruch postaci, a co dopiero lot bądź sceny walki, tak aby odbiorca zrozumiał, co autorzy mieli na myśli. Jednak tutaj wszystko zostało zrobione naprawdę dobrze. Czytelnik jest w stanie rozszyfrować emocje bohaterów oraz ich motywy.
Koniec końców
Nie jestem pewna, czy będzie to koniec Ligi Sprawiedliwości, jednak jest to ostatni zbiór rozpisany przez Hitcha, więc możliwe, że to właśnie zakończenie. Nienajlepszy, ale nie jest także aż tak źle. Jeśli już przeczytaliście poprzednie tomy, to dobrze zabrać się i za ten, chociażby dla fantastycznych postaci dzieci. Na pewno jest to osobliwy tom, który albo się lubi, albo nienawidzi.
Autor: Bryan Hitch, FernandoPasarin
Liczba stron: 132
ISBN: 9788328141216
Wydawnictwo: Egmont
Więcej informacji znajdziecie TUTAJ