Niewiele piłki w piłce. „Angielska gra” – recenzja serialu

-

Na żadną premierę tego roku nie czekałam aż tak bardzo, jak na Angielską grę. Jako fanka futbolu – a już brytyjskiego w szczególności – niecierpliwie wypatrywałam zapowiadanej opowieści o początkach profesjonalnej piłki i ludziach, którzy… zmienili świat.

Nie zawiodłam się, bo to całkiem dobry serial. Ale w rzeczywistości niewiele tutaj „piłki w piłce”. Dla tych, którzy z góry skreślili ten tytuł w obawie, że będą musieli nieustannie oglądać spoconych typów latających za kawałkiem skóry, mam zatem bardzo dobra wiadomość – wystarczy kochać filmy kostiumowe i dziewiętnastowieczną Anglię, a ta futbolówka przewijająca się w tle nie będzie w ogóle przeszkadzać.

Dwa światy

Angielska gra to oparty na faktach miniserial, opowiadający historię spopularyzowania piłki nożnej wśród klas robotniczych, co przyczyniło się do przemiany dotychczasowej rozrywki dla elit w globalny fenomen łączący ludzi wszystkich klas i pokoleń na całym świecie.

Co ważne – motyw futbolowy jest tylko pretekstem do ukazania przemian społecznych w Wielkiej Brytanii końca XIX wieku. Doskonale oddano tutaj niełatwą sytuację kobiet oraz robotniczą biedę i prostotę, a wszystko w kontraście do wystawnego życia bogaczy. Jest to też opowieść o zaangażowaniu, pasji i miłości, o pozostawaniu wiernym sobie i przełamywaniu barier. Bardzo dobrze zrealizowana i niesamowicie wciągająca – choć oczywiście nie bez wad.

Niewiele piłki w piłce. „Angielska gra” – recenzja serialu
@Netflix/ Kadr z serialu „Angielska gra”
Feministki mają głos

Ponieważ – jak już wspomniałam – nie piłka wybija się w Angielskiej grze na pierwszy plan, zacznę od motywu, który wzbudza moje największe wątpliwości, mianowicie od wizerunku kobiet. Uwielbiam żeńskie postacie w tym serialu – są pewne siebie, silne, odważne i niezależne, potrafią rzucać ironiczne uwagi nadętym gogusiom przy stole, a jednocześnie z właściwą sobie wrażliwością przeżywają mniejsze i większe dramaty.

Problemem tych kobiecych wątków jest jednak to, że zaczyna człowieka uwierać przekonanie w stylu: „Niby dziewiętnasty wiek, a te babki jakby żywcem wyciągnięte z dwudziestego pierwszego”. Te ich feministyczne zapędy i ogromny wpływ na poczynania mężczyzn, okraszone potężną dawką nieprzystającej do czasów niezależności, okazują się maleńkim zgrzytem i ujmują nieco wiarygodności całej historii.

Jest dobrze!

Mimo że na tym obrazku pojawiają się pewne rysy, to Angielska gra okazuje się naprawdę udanym serialem. Poziom gry aktorskiej jest wysoki. Scenografia i kostiumy również zasługują na oklaski. Od razu widać, że za ten tytuł odpowiadają twórcy Downton Abbey i jestem przekonana, że fani tej kultowej już produkcji nie zawiodą się, kiedy na kilka godzin zasiądą przed odbiornikiem, by obejrzeć miniserial w doskonale znanym im klimacie.

Angielska gra to naprawdę ciekawe spojrzenie na przekrój brytyjskiego społeczeństwa końca dziewiętnastego wieku. Świetnie ukazano tutaj wyniosłość i lęki klasy dżentelmeńskiej, jak i bolączki dnia codziennego biednych robotników. Dla nich jedyną rozrywką po ciężkim tygodniu okazuje się piłka nożna. Piłka nożna, którą „lepiej urodzeni” chcieliby zagarnąć tylko dla siebie.

Niewiele piłki w piłce. „Angielska gra” – recenzja serialu
@Netflix/ Kadr z serialu „Angielska gra”

I o tym właśnie jest ten serial – o różnicy klas, o zderzeniu dwóch światów, o kontrastach międzyludzkich, wreszcie o pasji przełamującej lody. Ale nie w banalny sposób – „Ja kocham piłkę, ty kochasz piłkę, dajmy sobie buzi i będzie wspaniale” – bo pomiędzy przedstawicielami obu środowisk toczy się naprawdę zażarta walka o prawo do gry w futbol. I chociaż czasem pojawiają się ciosy poniżej pasa, kości trzeszczą, a krew się leje, to ostatecznie zamiłowanie do sportowej rywalizacji i pozytywnych emocji, jakie wyzwala piłka, wygrywają.

Czy fani będą zadowoleni?

W momencie, w którym wszystkim kibicom doskwiera brak rozgrywek piłkarskich, pojawienie się na Netflixie tego tytułu musiało wywołać poruszenie. Wielu jest zadowolonych, bo zawsze to jakiś kontakt ze sportem, inni czują ukłucie żalu z powodu położenia nacisku na inne kwestie, a nie sam futbol.

Ja jednak znajduję się w gronie tych zadowolonych. Bawiłam się świetnie, dałam się porwać tej historii i nawet uroniłam trochę łez. Doskonale wiem, że twórcy podkoloryzowali nieco fakty i czuję pewien niedosyt związany z tak nielicznymi akcentami piłkarskimi w rzekomo sportowym serialu, ale nie zmienia to faktu, że mamy do czynienia z naprawdę świetnie zrealizowaną, zapadającą w pamięć produkcją, która zadowoli wielu. I szczerze będę ją polecać – zarówno fanom piłki, jak i jej przeciwnikom.

GrafikaNetflix

podsumowanie

Ocena
9

Komentarz

„Angielska gra” to bardzo udana produkcja kostiumowa, która opowiada o czymś więcej niż tylko o początkach profesjonalnego futbolu. Mamy tutaj społeczne podziały, pasję i miłość, zaangażowanie i walkę o swoje. Mamy też piłkę. Może trochę zepchniętą na dalszy plan, ale wciąż szalenie istotną. Warto obejrzeć!
Klaudyna Maciąg
Klaudyna Maciąghttps://klaudynamaciag.pl
Za dnia copywriter, wieczorami - nałogowy gracz. Widywana albo z książką pod pachą, albo z padem w dłoni. Dużo czyta, jeszcze więcej tworzy i ogląda. Uzależnienie od popkultury, piłki nożnej i żużla zdiagnozowane już ze trzy dekady temu.

Inne artykuły tego redaktora

1 komentarz

Popularne w tym tygodniu

„Angielska gra” to bardzo udana produkcja kostiumowa, która opowiada o czymś więcej niż tylko o początkach profesjonalnego futbolu. Mamy tutaj społeczne podziały, pasję i miłość, zaangażowanie i walkę o swoje. Mamy też piłkę. Może trochę zepchniętą na dalszy plan, ale wciąż szalenie istotną. Warto obejrzeć!Niewiele piłki w piłce. „Angielska gra” – recenzja serialu