Za przekazanie egzemplarzy recenzenckich mang Blue Period, do współpracy recenzenckiej, dziękujemy wydawnictwu Waneko.
Szósty tom stanowił zamknięcie pewnej całości. Wraz z siódmym, rozpoczynamy w zasadzie nową opowieść. Znamy co prawda część z bohaterów i realia, ale to jednak inna historia. Niestety, jedną z różnic pomiędzy nimi jest brak tego czegoś, co sprawiało, że Blue Period tak dobrze się czytało.
Nietypowy uniwersytet
Wraz z Yatorą poznajemy Geidai – tokijski uniwersytet sztuki. Nie wygląda on jednak tak, jak mogliśmy się domyślać. Przede wszystkim zaskakuje mała liczba prac, jakie studenci muszą wykonać. Sam główny bohater wydaje się tym zdziwiony. Nie dostajemy też informacji o zwykłych studenckich dniach – wykładach, ćwiczeniach, imprezach – nic z tych rzeczy.
W zasadzie jedyne zajęcia, na jakie udają się bohaterowie, to spotkania z prowadzącymi rok artystami. Dostają na nich zadania – na które mają dużo czasu, a potem dość szybko przenosimy się o całe tygodnie do przodu. Nie uczyłem się na ASP, więc nie wiem, jak w naszych realiach wyglądają studia artystyczne, ale spodziewałem się, że będą jednak bardziej podobne do programu na innych kierunkach (tylko przepełnione ciągłymi wprawkami w malarstwie, grafice czy rzeźbie). Trudno powiedzieć czy na Geidai studenci rzeczywiście wykonują jedynie kilka prac na rok akademicki czy też autorka, z jakiegoś powodu, pominęła wszelkie inne aspekty życia akademickiego, poza pracami zaliczeniowymi.
Zniknęła pasja
Tym, co niesamowicie silnie do mnie przemawiało w Blue Period, była pasja Yatory. Od chwili olśnienia co chce robić, wpadł on w niesamowity nastrój. Odnalazł cel w życiu i ze wszystkich sił doń dążył. Było to inspirujące, a także współgrało z tą częścią mojej duszy, która w pełni poświęca się pasji. Jednak kiedy rozpoczęły się studia na Geidai, ta mydlana bańka nagle prysła. Można odnieść wrażenie, że bohater się zagubił i zapomniał, po co tworzy. Osiągnięcie sukcesu w jakiś sposób wypaliło w nim pasję.
Tym, co zostało w mandze, są ciekawe postacie i ich relacje. Obserwuje się je z pewną dozą przyjemności. Interesująca jest zwłaszcza przyjaźń(?) pomiędzy Yatorą i Yotasuke. Ich interakcje nie są może nadmiernie częste, ale pokazują dość skomplikowaną relację, której ani oni, ani my – czytelnicy – do końca nie rozumiemy.
Autorka umiejętnie wprowadziła też nowe postaci – zarówno studentów, jak i wykładowców. Niektórzy wydają się jedynie tłem, ale inni wybijają się na pierwszy czy przynajmniej drugi plan. Cieszy, że ci bohaterowie bardzo się różnią między sobą. Indywidualność to coś, czego można się spodziewać po artystach i Tsubasa Yamaguchi dobrze to prezentuje. Różnice między postaciami widać w zasadzie w każdym wymiarze – wyglądu, charakteru, sposobu codziennej ekspresji i wreszcie – w tworzonych dziełach.
Okładkowe dodatki
Podobnie jak w poprzednich tomach, tak i w tych omawianych, pod kolorowymi obwolutami, prezentującymi artystów przy pracy, znajdziemy monochromatyczne paski komiksowe, przybliżające nam wybranych bohaterów. Zawsze wolę, kiedy okładka czymś się różni od obwoluty i wprowadza dodatkową wartość. Tu jedynie trzeba ostrzec, by w siódmym tomie zostawić sobie te paski na koniec, aby uniknąć niepotrzebnego spoilera.
Mieszane uczucia
Trudno jednoznacznie ocenić te trzy tomy. Z jednej strony manga straciła jeden ze swoich największych atutów, a jego nieobecność znacząco wpływa na odbiór komiksu. Czytając, czułem się rozczarowany – Blue Period przestało być tak niesamowicie wciągające. O ile wcześniej pochłaniałem rozdział po rozdziale, tak teraz czytanie było spokojniejsze i bez problemu się je przerywało.
Z drugiej jednak strony, po tym, jak upłynęło kilka dni od lektury, gdy na spokojnie spojrzałem wstecz, zauważam liczne plusy tych odsłon serii. Sposób, w jaki autorka przedstawiła relacje bohaterów, ich zmagania, a nawet samo zagubienie Yatory i jego kolejne próby zrozumienia siebie samego, stanowią o wartości komiksu.
Pozostałe recenzje tej serii:
Tytuł: Blue Period
Autorka: Tsubasa Yamaguchi
Gatunek: dramat, obyczajowy, seinen, sztuka
Wydawnictwo: Waneko