Niebezpieczne mechaniczne katakumby. „Warhammer 40,000: Mechanicus” – recenzja gry

-

001: Skan wykazuje istnienie rozległych tuneli pod planetą. 002: Struktura jest metalowa, duże prawdopodobieństwo, iż jest to technologia. 003: Ruiny nie są puste. Zamieszkują je istoty przypominające ludzi. Prawdopodobnie nie stanowią zagro… <Transmisja przerwana>.
Na Boga Imperatora, to żyje!

Jeśli tytuł produkcji, o której jest ten tekst, wam tego nie zdradził, to została ona osadzona w uniwersum Warhammera 40,000, powstałym na potrzeby gry figurkowej. Szybko jednak wymyślony świat przełożono na gry wideo. W Warhammerze 40,000: Mechanicus obejmiemy przywództwo nad grupą Kapłanów Maszyny, którzy są wiernymi sługami ludzkości i odpowiadają za technikę oraz jej rozwój. Jako Magos Dominus Faustinius z Marsa będziemy przewodzić wyprawie na planetę Silva Tenebris, gdzie zlokalizowano grobowce pełne prastarych technologii.

Jak się szybko okazuje, katakumby mają mechanicznych i bardzo starych lokatorów w postaci Nekronów. Te maszyny to pozostałości po dawnej rasie kosmitów, obecnie hibernują na wielu planetach, a gdy zostaną przebudzone, likwidują wszelkie życie. Nic więc dziwnego, że widoku na wpół mechanicznych (ale także na wpół biologicznych) gości obudzeni Nekroni nie przyjęli z radością. Jednakże od decyzji gracza zależy, czy uda nam się przeprowadzić ekspedycję do końca, czy obudzimy wszystkie śpiące automaty.

Niebezpieczne mechaniczne katakumby. „Warhammer 40,000: Mechanicus” – recenzja gry
Screen z gry
Za cybernetycznym szczepem robo-panny sznurem?

Mamy tu ciekawe połączenie dungeon crawlera i produkcji taktycznej. Z panelu misji wybieramy dostępne zadania o różnej złożoności oraz poziomie trudności. Dzielą się one na te dodatkowe, jak i fabularne, co powoduje, że zachowanie balansu między nimi wymaga odpowiedniego pomyślunku. Każde nasze działanie bowiem jest zauważane przez zahibernowane, śmiercionośne maszyny. Jeśli przesadzimy, główny cel ekspedycji nie zostanie zrealizowany, a sekrety Nekronów zostaną zakryte przed cybernetycznymi oczami kapłanów.

Z ekranu wylewa się klimat uniwersum, w którym osadzono Warhammer 40,000: Mechanicus. Ciężki klimat, głębokie dyskusje teologiczne i bezlitosne starcia. W tle przygrywa majestatyczna  muzyka, która sprawia, że czujemy się jak cyborgi stworzonymi do służby

Niebezpieczne mechaniczne katakumby. „Warhammer 40,000: Mechanicus” – recenzja gry
Screen z gry

Zwiedzamy podziemne ruiny i staramy się nie zbudzić ich lokatorów. Na trasie trafiamy na różnego rodzaju losowe zdarzenia w postaci ciekawego znaleziska bądź zagadki. Gracz musi zdecydować, w jaki sposób należy do nich podejść, a skutki bywają zaskakujące. Raz zyskamy nagrody, innym razem wpakujemy się w kłopoty.

Walka jest mocno taktyczna i technika brutalnego szturmu czasem się sprawdza, jednak w większości kończy się rozstrzelaniem naszych dzielnych wojowników. Trzeba ukrywać się za osłonami, chroniącymi przed ogniem nieprzyjaciela oraz zdobywać punkty akcji, dzięki którym skorzystamy ze specjalnych zdolności oraz ataków. Do tego nasi przeciwnicy uwielbiają wstawać po tym, jak ich porządnie postrzelimy! Musimy przypilnować powalonego oponenta i dobić go w walce wręcz.

Do tego dochodzi ogromna możliwość dopasowania naszych żołnierzy, poprzez rozbudowane drzewka rozwoju. Nie zapominajmy także o sprzęcie, jak blastery, topory, dodatkowe kończyny czy inne cyberwszczepy. Oprócz bohaterów, których można ulepszać, mamy możliwość wystawienia jednostek pomocniczych, mające z góry zdefiniowane uzbrojenie oraz statystyki. Podstawowy szeregowiec jest darmowy, jednak wyspecjalizowane wojska kosztują walutę zdobywaną w trakcie potyczek. Lepiej nie szaleć z ich wystawianiem, bo zabraknie nam pieniędzy!

Niebezpieczne mechaniczne katakumby. „Warhammer 40,000: Mechanicus” – recenzja gry
Screen z gry
Chyba system mi się wiesza…

Niestety  bolączką Warhammer 40,000: Mechanicus jest brak większego dynamizmu w grze, przez co walki szybko stają się nużące i żałujemy, że nie ma opcji przyspieszenia rozgrywki. Wykonujemy te same, powtarzalne czynności, choć trzeba przyznać, że starano się urozmaicić zadania. Uwierzcie mi, dobijanie Nekronów po tym, jak ich powalimy, tylko irytująco przeciąga rozgrywkę. Taki przeciwnik w momencie powrotu do walki, ma pełen pasek życia. A teraz wyobraźcie sobie, jak bardzo irytujący jest moment, gdy perfekcyjny strzał ze snajperki kładzie robota na drugim końcu mapy i żaden z waszych kapłanów nie zdąży dobiec do niego, zanim ten wstanie. Litania do Boga Imperatora o cierpliwość – gwarantowana! 

Podobnie niestety dzieje się w trakcie całej kampanii. Co prawda stały wzrost zagrożenia ze strony Nekronów wpływa na nasze decyzje, ale monotonność staje się tutaj nad wyraz powszechna. Nawet fabuła tego nie ratuje, bo ta opowiadana przez wyprane z uczuć hybrydy ludzi i maszyn nie bardzo interesuje czy wciąga (a mówię to jako fan tegoż uniwersum). Zdecydowanie zabrakło tutaj zamysłu, jak w ciekawy sposób poprowadzić opowieść, aby gracz uznał ją za wartą skończenia. 

Niebezpieczne mechaniczne katakumby. „Warhammer 40,000: Mechanicus” – recenzja gry
Screen z gry

Chodzi o oprawę dźwiękową. O ile ciężka muzyka może się podobać, bo jest klimatyczna, tak brak części linijek dialogowych już nie. Czasem postacie mają nagrane wypowiedzi, innym razem wyskakuje nam ściana tekstu. I niestety mnie osobiście bardzo to przeszkadzało. Za opowieść odpowiada Ben Counter, czyli brytyjski pisarz, znany z wielu popularnych powieści, osadzonych w świecie Warhammera. Jednak ta historia mnie jakoś nie porwała.

Z tego powodu po grę sięgną tylko i wyłącznie fani Warhammera 40k, gdyż taką formę rozgrywki znajdą ją w innych, lepszych tytułach (choćby seria X-COM). Irytujące bywają także zdarzenia losowe, bo one są naprawdę… losowe. Mamy trzy opcje do wyboru, jednak każda podlega przypadkowi i czasami obudzimy całą kryptę, zwalając sobie na głowę  hordę Nekronów. Trzy razy trafiamy na zwłoki kamrata, który próbował zwiedzać krypty na własną rękę. Trzy razy palimy ciało i jest w porządku. Potem trzy razy trafia nam się podobna sytuacja, jednak albo uruchamiamy pułapkę, odejmującą naszym żołnierzom życie, albo budzimy kolejne wrogie maszyny. No dobrze, gra ma być wymagająca, jednak grając tech-kapłanami, tymi mądrymi od technologii, poważnie nie można przewidzieć swoich działań oraz funkcji kosmicznych urządzeń po którejś próbie?

Błędy były sporą zmorą, jednak twórcy nie odpuszczali od czasu premiery i systematycznie poprawiali wszelkie bugi. Teraz zdarzają się one tylko raz na jakiś czas.

Niebezpieczne mechaniczne katakumby. „Warhammer 40,000: Mechanicus” – recenzja gry
Screen z gry
Dane zostały pobrane, jednak brak wyraźnego odczytu

Warhammer 40,000: Mechanicus to gra w moim odczuciu niejednoznaczna. Idealne dzieło dla każdego fana tego uniwersum, gdzie spędzi przyjemnie kilkanaście godzin, o ile rozgrywka będzie mu odpowiadać. Jednak z drugiej strony jawi się jako typowa gra taktyczna, z rozwojem postaci, a w późniejszym etapie – monotonnymi walkami i powtarzającymi się mapami. Na Imperatora zdecydowanie ciężką ją nazwać złą produkcją. Jest ona… specyficzna i nad wyraz wyjątkowa.

Niewiele jest tytułów w moim odczuciu z cyklu „Kocham i nienawidzę”. Ubóstwiam klimaty, w jakich osadzono ten tytuł, ale nie cierpię monotonii, która się wkrada po kilku godzinach. Święty Imperatorze, jak żyć?!

Niebezpieczne mechaniczne katakumby. „Warhammer 40,000: Mechanicus” – recenzja gry

  • Ciężki klimat Warhammera,
  • Trzeba główkować w trakcie walki,
  • Rozwój kapłanów.

 

Niebezpieczne mechaniczne katakumby. „Warhammer 40,000: Mechanicus” – recenzja gry

  • Walka potrafi być nużąca,
  • Po kilku godzinach wkrada się powtarzalność.

podsumowanie

Ocena
6.5

Komentarz

„Warhammer 40,000: Mechanicus” to idealna propozycja dla fanów uniwersum „Warhammera 40,000”. Mamy tutaj rozgrywkę taktyczną, kapłanów Boga Maszyn i masę Nekronów do zezłomowania. Jednak poza uniwersum, nie wyróżnia się niczym wyjątkowym na tle konkurencji. 
Mateusz Zelek
Mateusz Zelek
Gdyby urodził się 65 milionów lat temu, to na pewno byłby dinozaurem. Ogromny fan prehistorycznych gadów i wszystkiego, co z nimi związane. Dziennikarz specjalizujący się w grach wideo i wiążący z nimi swoją zawodową przyszłość. Nie pogardzi także dobrą lekturą.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Warhammer 40,000: Mechanicus” to idealna propozycja dla fanów uniwersum „Warhammera 40,000”. Mamy tutaj rozgrywkę taktyczną, kapłanów Boga Maszyn i masę Nekronów do zezłomowania. Jednak poza uniwersum, nie wyróżnia się niczym wyjątkowym na tle konkurencji. Niebezpieczne mechaniczne katakumby. „Warhammer 40,000: Mechanicus” – recenzja gry