Życie potrafi być niesprawiedliwe. Każdy z nas słyszał o przypadku, kiedy ktoś zostaje skazany na przykład na dziesięć lat więzienia, zaś po odsiedzeniu kilku z nich na jaw wychodzi prawda o tym, że dana osoba nie popełniła zarzucanej jej zbrodni. Nikomu z nas nie jest łatwo wczuć się w to, co czuje wtedy taki człowiek. Bohaterka powyższego tytułu boryka się z podobnym problemem. Nie została jeszcze aresztowana, ale to tylko dlatego, iż cały czas znajduje się o te kilka kroków przed policjantami. Jak potoczą się jej dalsze losy?
Ucieczka przed prześladowcami
Casey to młoda dziewczyna, która posiada wiele ran zarówno na swoim ciele, jak i na duszy. Kiedy miała dwanaście lat, odnalazła swego ojca, który postanowił się powiesić. Dziewczyna nie mogła uwierzyć w to, iż najbliższa jej osoba postanowiła ją zostawić i skończyć ze swoim życiem, każdemu, kto tylko chciał ją wysłuchać, powtarzała, że to na pewno było morderstwo. Po latach Casey znów odnajduje ciało, ale tym razem swego najlepszego przyjaciela, Brenta. Nie dzwoni na policję, sprawdza jedynie, czy chłopak faktycznie nie żyje, po czym non stop uciekać. Musi starannie zaplanować każdy krok, by nikt nie dowiedział się zbyt szybko, gdzie przebywa. Czy ostatecznie uda jej się oczyścić swoje imię?
Świetny pomysł na emocjonującą fabułę
Zabierając się za lekturę omawianego tytułu, miałam naprawdę spore oczekiwania co do jej treści. Okładka nie mówi za dużo, bowiem mało na niej widać i jakoś bardzo mnie nie zachwyciła, jednak opis już tak. Jest tak skonstruowany, iż również niewiele zdradza, ale wzbudza zainteresowanie i ciekawość tego, co takiego spotkało główną bohaterkę. Terri Blackstock w oryginalny sposób ukazuje nam ciemną stronę pracy policjantów oraz to, jak w dosłownie kilka dni życie człowieka może się zmienić.
Spojrzenie dwóch postaci
Autorka postanowiła zastosować w powieść dość popularny zabieg, mianowicie oddała głos dwóm głównym bohaterom – Casey, dziewczynie zmuszonej do ciągłej ucieczki, oraz Dylanowi, mężczyźnie, który otrzymał za zadanie odnalezienie podejrzanej o morderstwo i doprowadzenie jej przed wymiar sprawiedliwości. Dzięki temu czytelnik nie musi jakoś skrupulatnie zastanawiać się nad tym, czym kierują się najważniejsze postacie oraz nad uzasadnieniem ich postępowania. Wszystko jest jasne i klarowne. I sądzę, że dzięki temu książkę czyta się jeszcze szybciej.
Wybawcy i oprawcy
Terri Blackstock wykreowała świetnych i oryginalnych bohaterów, każdy z nich wyróżnia się czymś wyjątkowym. Autorka postanowiła wprowadzić niewielką ich ilość, ale dzięki temu czytelnik się nie pogubi w gąszczu postaci, a poza tym może lepiej skupić się na psychice każdej z nich. Nie pojawią się tutaj bohaterowie, do których nie będzie się odczuwało żadnych emocji. Albo się ich lubi, albo wręcz nienawidzi. I tak mamy Casey, pokiereszowaną przez okrutne osobe, które miała okazję spotkać w swoim życiu. Pomimo tego, że miejscami nie potrafiłam pojąć jej zachowania (chociażby tego, iż zamiast po odnalezieniu ciała Brenta zadzwonić na policję, ta postanowiła uciekać), to jednak polubiłam ją i w pewien sposób przez większość powieści kibicowałam jej, by wszystko potoczyło się tak, jak tego pragnie. Jest Dylan, mężczyzna, którego życie również nie oszczędziło. Otrzymuje ostatecznie szansę od losu – znalezienie podejrzanej o morderstwo i doprowadzenie jej przed organ sprawiedliwości (sąd). Dzięki temu będzie mógł w końcu wrócić do służby i dostać dobre stanowisko. W trakcie śledztwa targają nim przeróżne, często mocno skrajne, emocje – z początku wierzy swoim zleceniodawcom w każde słowo, jednak stopniowo rodzi się w nim coraz więcej wątpliwości. Jest również bardzo pozytywna pani Lucy, dodająca tej powieści takiej specjalnej iskry i nadziei, że z czasem wszystko się ułoży. Ona sama przeżyła tragedię, a jednak nie straciła wiary w to, że następny dzień rozbłyśnie ostrym słońcem. I wreszcie jest także czarny charakter – Keegan. Znienawidziłam go od pierwszej sceny, w której się pojawił. Od razu wydawał mi się jakiś taki oślizgły i dążący po trupach do upragnionego celu. Ta cała plejada różnorodnych postaci sprawiła, że lektura okazała się być emocjonująca i trzymała w napięciu.
Czy Casey odnajdzie spokój?
Tak naprawdę lektura Dopóki biegnę prowadziła do pewnego i jedynego punktu kulminacyjnego, a w ostateczności do piorunującego wręcz zakończenia. Byłam bardzo ciekawa, jak to wszystko się zakończy i czy Casey uda się wyjść z tej patowej sytuacji. Dopiero po lekturze sprawdziłam informacje na temat tego tytułu w internecie i okazało się, że jest on pierwszym tomem serii. Tak więc, jak się łatwo domyślić, zakończenie nie zdradza zbyt wiele, wręcz przeciwnie, wywołuje w czytelniku chęć natychmiastowego sięgnięcia po kolejną część. Ale co biedaczek ma uczynić, kiedy jej nie posiada? Będzie zmuszony żyć przez jakiś czas w niepewności, co do tego, w jaki sposób potoczyły się dalsze losy Casey, młodej uciekinierki.
Podsumowanie
Dopóki biegnę to połączenie obyczajówki, romansu, ale moim zdaniem również i trzymającego w napięciu thrillera. Cała powieść skonstruowana jest w taki sposób, iż czytelnikowi naprawdę trudno się od niej oderwać. Ukazuje ona ciemną stronę pracy policjantów, to do czego są zdolni, ale również pokazuje, jak nasze życie może się skomplikować w ciągu chociażby kilku minut.
Autor: Terri Blackstock
Wydawnictwo: Dreams
Liczba stron: 320
ISBN: 978-83-65843-11-1