Nie ma wytchnienia dla uciekinierów. „Piekielny raj” – recenzja mangi, tomy 9–11

-

To nadal nie koniec walki, ocalenie wciąż jest poza zasięgiem rąk skazańców i Asaemonów wysłanych przez shoguna z misją odnalezienia eliksiru nieśmiertelności na wyspę, z której dotychczas nikt nie wrócił, pod warunkiem, że w ogóle na nią dotarł. I, jeśli mamy być szczerzy wobec siebie, dotychczasowe tomy pokazują dobitnie, dlaczego tak właśnie było. Czy wysłanym prawie na pewną śmierć bohaterom uda się wreszcie wydostać z piekielnej wyspy? Czy sama ucieczka wystarczy…?
Niekończące się przeciwności

Realizacja planu ucieczkowego, opartego na informacjach od Mei trwa, chociaż nie jest łatwo. Bohaterowie, podzieleni na grupy pod względem rodzajów tao, stają naprzeciw potężnym Tensenom, ale nie zamieszają się wycofać. Nie, kiedy na szali dosłownie wisi ich życie. Sytuacji nie poprawiło pojawienie się posiłków pod wodzą Shugena, wspieranego oddziałem geninów z wioski Ukrytego Kamienia. Gantetsusai, Fuchi, Tōma i Chōbē mają problem – Tao Fa i Ju Fa połączyli się i zamanifestowali wyjątkowego, bowiem posiadającego dwa tandeny (słabe punkty), demona. Shion i Nugurai mierzą się z Zhu Jinem, przedstawicielem Tensenów, z jakim już wcześniej się spotkali – tym samym, który zabił Tenzę. Czy wściekłość, ból i rozpacz wystarczą im do pokonania przeciwnika, jeśli ich energie nie są niezgodne?

Mniej więcej w tym samym czasie Asagiri z Mei napotykają ciut nieszablonowego Tensena, Gui Fę, pilnującego pałacu Rentan i nie bardzo chcącego z nimi walczyć. Jednak to on wyjaśnia im, co właściwie dzieje się w Hōrai: jak to się stało, że stworzone z pomocą tao prawie nieśmiertelne istoty wiedziały, że zaraz zostaną zaatakowane, a przede wszystkim – co właściwie zamierza uczynić Rien i dlaczego wybiera się do kraju Wa. Na szali nie znajdują się już jedynie życia skazańców i Asaemonów – o nie, Tenseni wiedzą w jaki sposób zebrać więcej energii niezbędnej do osiągnięcia nieśmiertelności, zwiększając skalę tego, co przetestowali na wyspie. Żeby jednak móc coś z tą informacją zrobić, cała drużyna będzie musiała zmierzyć się również z oddziałem Shugena, a Gabimaru – poradzić sobie z polującymi na niego geninami. Nie będzie łatwo.

Nie ma czasu na nic poza walką

Kolejne trzy tomy Piekielnego raju zbliżają nas do nieuchronnego finału tej stworzonej przez Yūjiego Kaku historii, a to oznacza jedno – nie ma czasu na rozmowy, a co dopiero na pogłębienie psychologiczne bohaterów. Prawda jest taka, że wszystkie postacie na tym etapie ścigają się z czasem: Tenseni chcą wykorzystać sprzyjające okoliczności i zdobyć więcej tanu, drużyna Gabimaru próbuje powstrzymać tę nadchodzącą zagładę kraju Wa, nowoprzybyli Asaemoni – rozprawić się ze skazańcami i zdrajcami, a przedstawiciele wioski Ukrytego Kamienia – odzyskać dla siebie legendarne, budzące strach oraz przerażenie miano „Gabimaru”. W żadnym właściwie wypadku ich cele na siebie nie nachodzą, a w Hōrai wybucha chaos, jakiego to założone niegdyś przez poszukującego nieśmiertelności mędrca miejsce nigdy nie zaznało. Na dodatek przybysze nie są tacy, jak poprzednio wysłani poszukiwacze – większość z nich albo już nauczyła się korzystać z tao, albo w szybkim tempie zaczyna rozumieć, jak ono działa i jak się nim posługiwać. Przynosi to dość nieoczekiwane starcia oraz zwycięstwa, jakich raczej byśmy się nie spodziewali, rozpoczynając lekturę Piekielnego raju. Kaku nieco na tej szachownicy namieszał – zaskakując, ale nie przekraczając zbytnio wyrysowanych przez siebie ograniczeń świata przedstawionego.

Nie zmienia to jednak faktu, że w omawianych tu tomach walka goni walkę – i chociaż większość z tych, którzy jako pierwsi przybyli na piekielną wyspę, pada ze zmęczenia, wciąż i wciąż chwytają za miecz, aby zmierzyć się z kolejnymi przeciwnikami. A że w tym momencie cztery strony właściwie aktywnie próbują się nawzajem wykończyć na niewielkiej powierzchni, dysponują niesamowitymi wręcz zdolnościami oraz rosnącymi poziomami tao – nie do końca jesteśmy pewni, czy poznanych w tej historii bohaterów czeka jakikolwiek happy end.

Teraz to już wszystko może się zdarzyć?

Od końca Piekielnego raju dzielą nas już tylko dwa tomy – na tym etapie każda i każdy patologicznie ciekawski czytelnik raczej tej serii nie odłoży. Zresztą, biorąc pod uwagę końcówkę jedenastej części cyklu, byłoby to naprawdę trudne.

Pozostałe recenzje tej serii:

Nie ma wytchnienia dla uciekinierów. „Piekielny raj” – recenzja mangi, tomy 9–11

 

Tytuł: Piekielny raj

Autor: Yuuji Kaku

Liczba stron: ok. 200 stron/tom

Wydawnictwo: J.P. Fantastica

podsumowanie

Ocena
7

Komentarz

Kolejne trzy tomy „Piekielnego raju” to seria niekończących się walk, zmęczenia, frustracji oraz prób uratowania i siebie, i kraju Wa. Niewiele miejsca zostało tu na głębsze poznanie postaci, wyraźnie za to czuć zbliżający się finał opowieści.
Agata Włodarczyk
Agata Włodarczykhttp://palacwiedzmy.wordpress.com
Nie ma bio, bo szydełkuje cthulusienki.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Kolejne trzy tomy „Piekielnego raju” to seria niekończących się walk, zmęczenia, frustracji oraz prób uratowania i siebie, i kraju Wa. Niewiele miejsca zostało tu na głębsze poznanie postaci, wyraźnie za to czuć zbliżający się finał opowieści.Nie ma wytchnienia dla uciekinierów. „Piekielny raj” – recenzja mangi, tomy 9–11