O Neuroshimie Hex od dobrych kilku lat mówią wszyscy – starsi, młodsi, wytrawni gracze, ale także laicy. Jako twór plasujący się absolutnie pośrodku tego zacnego grona – znaczy, już nie osoba stawiająca swoje pierwsze kroki w planszówkowym świecie, ale i nie totalny boardgameowy świr –absolutnie nie dziwi mnie popularność tej planszówki. Gra stworzona przez Michała Oracza jest po prostu świetna!
Taktyczna strategia osadzona w postapokaliptycznym uniwersum? Bardzo proszę!
Nie cierpię gier, które rozkłada się i tłumaczy dłużej niż trwa sama rozgrywka. Neuroshima Hex okazała się więc być iście perfekcyjnym wyborem, bo przygotowań do rozpoczęcia gry w niej tyle, co kot napłakał, a zasady może wytłumaczyć wam kolega podczas krótkiej przejażdżki tramwajem. Właśnie tak, jak lubię!
Ale o co tak właściwie chodzi? W samej grze wcielamy się w niezłomną armię, próbującą przeżyć w post-nuklearnym świecie. Postapo nigdy nie było moim ulubieńcem, raczej zagrywam się we wszystko, co ma choć odrobinę związku z fantastyką (elfy to ty lepiej szanuj!), ale gra Oracza przyciągnęła mnie nie swoją stylistyką, a mechaniką. Jej założeniem jest stworzenie i kontrolowanie frakcji, które walczą o przetrwanie w postapokaliptycznym świecie zniszczonym przez wojnę między ludźmi a maszynami. Nasze losy toczą się w odległej przyszłości, gdzie resztki ludzkości toczą rozgrywkę z krwiożerczymi, zmutowanymi potworami, ale też automatycznymi jednostkami wojskowymi.
Co będziecie musieli więc robić w czasie rozgrywki z przyjaciółmi?
Wcielicie się w przywódców różnych frakcji i postaracie się rozmieszczać swoje jednostki tak, aby jak najlepiej wykorzystać ich umiejętności i zdolności w walce.
Walcz i przeżyj!
Najważniejszy cel gry? Zniszczenie centralnej siedziby przeciwników i utrzymanie własnej w dobrej kondycji. Każda frakcja ma swoje unikalne zdolności i jednostki, co wprowadza element zróżnicowania i różnorodności w rozgrywce. Regrywalność tej planszówki naprawdę zadziwia! Planszę i kafle układane są w losowy sposób, co sprawia, że każda partia jest inna, a gracze muszą szybko myśleć i reagować na zmienne warunki.
Jakimi frakcjami możemy zagrać w czasie rozgrywki?
Stosunkowo prosta fabuła stanowi tło dla rywalizacji między frakcjami, które toczą ze sobą brutalne walki w zrujnowanym przez globalną katastrofę. Jakie grupy mamy do wyboru?
Borgo – czyli stworzenia mechaniczne, będące wynikiem ewolucji eksperymentów genetycznych. Silni i wytrzymali, ale absolutnie pozbawieni emocji. Frakcja ta skupia się na agresywnym ataku i żywiołowym natarciu, a jej jednostki zadają całkiem sporo obrażeń.
Hegemonia – frakcja skupiająca pozostałości rządów i sił militarnych. Opiera się ona na zdolnościach kontrolowania obszaru i eliminowania jednostek przeciwnika, wykorzystując różnorakie tarcze i pułapki.
Moloch – członkowie tej frakcji to potężne maszyny (roboty bojowe), które mają na celu zniszczenie wszystkiego, co pozostało po cywilizacji. Przemieszczają się one po planszy, atakując i zdobywając teren.
Posterunek – frakcja skupiająca się na obronie, zwiększaniu wytrzymałości swoich jednostek i budowaniu barykad wokół punktów kontrolnych.
Co znajdziemy w pudełku Neuroshima Hex 3.0?
Podczas pierwszego otwierania całkiem słusznych rozmiarów pudła, naszą uwagę z pewnością przyciągnie wysoka jakość jego wykonania oraz przyciągająca wzrok grafika w stonowanych kolorach. A w środku? Same wspaniałości!
Jakie jeszcze komponenty znajdziemy w Neuroshima Hex 3.0?
- Planszę przedstawiającą teren, na którym toczy się rozgrywka,
- Żetony jednostek poszczególnych frakcji (Borgo, Hegemonia, Moloch, Posterunek),
- Żetony akcji, które reprezentują różne ruchy, jakie można wykonywać w trakcie gry,
- Żetony obrażeń, służące do śledzenia liczby obrażeń zadanych jednostkom w walce,
- Inne elementy – znaczniki ran, Sztabów, sieci, a także żetony zapasowe (po 1 dla każdej frakcji),
- 55 Hexogłówek (jednoosobowych łamigłówek, wykorzystujących elementy Neuroshimy Hex),
- Instrukcję. Bo bez niej, mimo że gra nie jest specjalnie skomplikowana, to ani rusz!
Komponenty gry, takie jak kafle, ilustracje i elementy graficzne, są porządnie wykonane, co przyczynia się do czerpania większej przyjemności z rozgrywki. W końcu kto z nas nie lubi poczuć w dłoni ciężaru kart?
Gra praktycznie dla każdego!
Neuroshima Hex to gra, o której dużo słyszałam, ale pierwotnie nie ciągnęło mnie do niej wcale. Tematyka postapokaliptycznego świata to nie zawsze było to, co jakoś szczególnie wywoływałoby we mnie euforyczną radość. Zdecydowanie z większą chęcią sięgałam po wszelkie gry w tematyce fantasy. Gra Michała Oracza jednak zmieniła moje podejście. Przy Neuroshimie bawiłam się po prostu wyśmienicie! Nie wspominając już o szerokich wachlarzu emocji, jakie wzbudza we mnie każda rozgrywka. A uwierzcie mi – nie są to sporadyczne momenty!
Nie wiem, czy spotkałam kogoś, kto nie lubiłby Neuroshimy Hex, jeśli tylko miał okazję w nią zagrać. Duża regrywalność i szybkość rozgrywki sprawiają, że często ląduje ona na stole moim oraz moich znajomych. I choć niektórzy z nich narzekają na zbyt dużą losowość, to wiem, że inne zalety tej planszówki pozwalają zapomnieć o powyższej niewielkiej niedogodności.
Za przekazanie egzemplarza recenzyjnego gry Neuroshima Hex 3.0 dziękujemy Wydawnictwu Portal Games.
Liczba graczy: 2 – 4
Czas rozgrywki: 30 minut
Wiek: +13
Wydawnictwo: Portal Games