Wygląda na to, że polska współpraca z Netflixem ma się całkiem dobrze. Powstaje drugi sezon Wiedźmina, niedługo na platformę zawita rodzima ekranizacja książki Harlana Cobena W głębi lasu, a od pierwszego maja zobaczyć można owoc współpracy Tomasza Bagińskiego i Jacka Dukaja z belgijską ekipą – serial Kierunek: noc. Jak im poszło i czy warto poświęcić czas na tę produkcję?
Z jednego zdania z książki…
A konkretnie książki Jacka Dukaja Starość aksolotla opowiadającej o postapokaliptycznym świecie, w którym ludzie byli zmuszeni przenieść swoją świadomość do układów maszyn. Autor rozważa czy mogą oni nadal nazywać się ludźmi, czy to jeszcze życie, jego skromny substytut, czy tęsknią oni za dawnym bytem?
Powieść początkowo została wydana jedynie w formie eksperymentalnego, warstwowego e-booka. Jego podstawę stanowił tekst, następnie czytelnik odkrywał ilustracje i szkice, a nawet schematy 3D robotów. Kolejna warstwa to przypis umieszczony na zasadzie hipertekstu, po kliknięciu przybliżał on odbiorcy trudniejsze zagadnienia.
Uwagę Tomasza Bagińskiego przyciągnęło jednak tylko jedno zdanie, co podkreśla w licznych wywiadach. Wzmianka o małej grupie ludzi, którzy próbowali uciekać przed morderczym kataklizmem na pokładzie samolotu.
…powstał pomysł na serial
Kierunek: Noc to pierwszy belgijski serial oryginalny Netflixa, a jego producentami wykonawczymi są Tomasz Bagiński i Jacek Dukaj. Twórcy serwują nam sześć, krótkich jak na obecne standardy, odcinków, które można połknąć w jeden wieczór. Kolejne epizody zatytułowane zostały imionami bohaterów, a dzięki flashbackom mamy okazję dowiedzieć się, kim byli, zanim wsiedli do „pechowego” samolotu, porwanego przez mężczyznę twierdzącego, że muszą uciekać przed wschodem słońca, aby przeżyć. Od tego momentu akcja rozgrywa się głównie na pokładzie maszyny, a grupa nieznajomych musi zacząć ze sobą współpracować.
Dlaczego Belgia?
Belgia była najlepszą z lokalizacji z wielu powodów, jednak Bagiński w wywiadach podkreśla potrzebę tłumaczenia dzieł stworzonych przez Polaków na „język światowej popkultury”, nawet jeśli wymaga to pewnych uproszczeń i kompromisów.*
Dodatkowe możliwości stwarza różnorodność narodowości i kultur spotykających się na lotniskach. Mimo że głównym językiem produkcji jest francuski, to bohaterowie posługują się także arabskim, bułgarskim, angielskim, włoskim, niemieckim, flamandzkim i rosyjskim. Oczywiście nie zabrakło również polskiego akcentu w postaci Jakuba, mechanika, granego przez Ksawerego Szlenkiera. W odcinku Jakub natomiast w tle słychać utwór Dawida Podsiadło, a w finale twórcy przygotowali małą niespodziankę.
Jest się do czego przyczepić?
Niestety tak. W moim odczuciu pierwszy odcinek to materiał na przynajmniej pełnometrażowy film. Zbyt mało tu szczegółów, zbyt słabo zostały zarysowane relacje i konflikty pomiędzy pasażerami, prowadzone przez nich dialogi były nieco drętwe, niedostatecznie odczułam także skalę zagrażającego im niebezpieczeństwa. Pewne napięcie wyczuwalne jest od początku, jednak to nie wystarcza, żeby utrzymać widza w stanie niepokoju o los bohaterów. Tym bardziej, że mamy także niezbyt dużo czasu, aby lepiej ich poznać i zgłębić ich motywacje, a co za tym idzie, nie zależy nam na nich tak, jak życzyliby sobie twórcy serialu. Mimo to śledziłam ich poczynania i byłam ciekawa, czy poradzą sobie z kolejnymi przeszkodami.
Muszę także przyznać, że mile zaskoczyły rozwiązania, które pozwoliły zniwelować problem stosunkowo małego budżetu. Dzięki temu, iż akcja rozgrywa się głównie na pokładzie samolotu, widz traktowany jest niemal jak jeden z pasażerów. Z tej samej perspektywy obserwuje on również skalę zniszczeń na ziemi – z okna maszyny, a to ogranicza konieczność użycia monumentalnych efektów specjalnych i wzmaga wrażenie odosobnienia i samotności zdanych na siebie uciekinierów. Ukazanie tego, jak człowiek reaguje w obliczu skrajnego zagrożenia, konfliktów, utraty bliskich i w ciągłym napięciu jest także głównym powodem, dla którego obejrzałam serial do końca.
*artykuł na stronie: kultura.pl „Kierunek: noc. Bagiński tłumaczy, dlaczego serial na bazie polskiej książki powstał w Belgii” [dostęp: 4.06.2020 r]