Niedawno na Showmaxie pojawił się film indonezyjskiego reżysera Joko Anwara, który odpowiada za produkcję takich dzieł, jak Zapis moich zmysłów czy Obietnica Joniego. Nie oglądałam tych filmów, więc do Sług diabła zabrałam się bez jakichkolwiek oczekiwań. Jakie są moje wrażenia po seansie?
Fabuła
Historia opowiada o siedmioosobowej rodzinie mieszkającej w Indonezji. Jest ona w trudnej sytuacji finansowej, odkąd trzy lata temu matka dzieci zapadła na nieznaną chorobę. Leczenie pochłonęło wszystkie oszczędności i zmusiło familię do sprzedaży domu i wyprowadzki do babci. Gdy matka niespodziewanie umiera, rodzinę zaczynają prześladować zjawy i duchy.
Powtarzalność
Szczerze mówiąc, film Słudzy diabła nie wywarł na mnie większego wrażenia. Głównie dlatego, że nie ma w nim nic oryginalnego. W fabule wręcz roi się od schematów; Anwar wykorzystuje motywy i potwory występujące w kinematografii bardzo często. Horror to gatunek, po który sięgam dość rzadko, ale jeżeli nawet taki laik jak ja zauważa oczywiste klisze, to naprawdę oznacza, że film nie ma nic do zaoferowania w kwestii bycia oryginalnym.
Jednak na te schematy mogłabym przymknąć oko, gdyby twórcy wykazali się kreatywnością. Widziałam już sporo filmów, które choć wykorzystywały powszechnie znane motywy, to robiły to w ciekawy, unikatowy sposób. Niestety i w tym względzie Słudzy diabła zawodzą. Mamy tutaj bardzo niewiele scen, które zaskakują swoim rozwiązaniem, reszta to po prostu powtarzanie tego, co już wcześniej widzieliśmy.
Obcy sobie ludzie
Może zaangażowałabym się w historię, gdyby bohaterowie okazali się interesujący. Niestety odniosłam wrażenie, że nie do końca są pełnoprawnymi postaciami, a bardziej figurami, mającymi spełniać tylko jedną rolę – być przerażonymi i zdezorientowanymi. Filmowi nie udaje się zbudować relacji między członkami rodziny; nie uświadczycie tutaj żadnych emocjonalnych scen, pokazujących, że bohaterowie mają bliższe relacje niż garstka przypadkowych osób zebranych w jednym miejscu. Do nikogo nie możemy zapałać sympatią, przynajmniej mi się to nie udało. Do tego aktorstwo jest słabe, wręcz plastikowe. Nie wierzymy wykreowanym postaciom, nie przywiązujemy się do nich, a kolejne zwroty akcji wywołują raczej znużenie aniżeli szok.
Czy film jest straszny?
Słudzy diabła sięgają po najprostsze sposoby przerażania widza. Występuje tu sporo jumpscare’ów – powiedzmy sobie szczerze, są one zdecydowanie najłatwiejszą i najbardziej oklepaną metodą na straszenie odbiorcy. Każda scena, która ma wywołać niepokój, jest zrobiona praktycznie tak samo: ciemna noc, bohater, niespodziewający się zagrożenia, i nagłe pojawienie się ducha, zjawy czy innego koszmaru. Po czwartym takim ujęciu przestajemy się bać, bo dokładnie wiemy, czego możemy oczekiwać.
Dobra realizacja
Mimo całej mojej niechęci do filmu Słudzy diabła, nie odmówię mu tego, że jest ślicznie zrobiony. Zdjęcia są profesjonalne, możemy poczuć klimat tej zatęchłej, starej chaty, w której mieszkają główni bohaterowie. Twórca ograniczył miejsce akcji tylko do domu babci i kilku pomniejszych lokacji, takich jak cmentarz, i naprawdę ładnie je przedstawił.
Podsumowanie
Nie chcę, abyście mnie źle zrozumieli, Słudzy diabła nie są filmem tragicznym, widziałam gorsze obrazy. Jest to produkcja, o której zapewne zapomnę za kilka dni. Nie wnosi nic nowego do gatunku, nie ukazuje nam złożonych, ciekawych postaci. Jest wręcz do bólu przeciętna. Myślę jednak, że jeżeli szukacie odmóżdżającego, niewymagającego filmu na wieczór, to Słudzy diabła będą dobrym pomysłem na zabicie nudy.
Tytuł: Słudzy diabła
Reżyseria: Joko Anwar
Rok powstania: 2017
Czas trwania: 107 minut
Film obejrzeliśmy dzięki