Mroczne, sąsiedzkie tajemnice. „Ktoś, kogo znamy” — recenzja książki

-

W życiu społecznym jesteśmy raczej nieufni. W odniesieniu do naszych sąsiadów, w większości staramy się zachowywać poprawne, ale jednocześnie niezbyt bliskie stosunki. Najczęściej ograniczamy się jedynie do szybkiego „dzień dobry”, mijając się na schodach.

A teraz przenieśmy się na amerykańskie osiedle w małym miasteczku Ayesford. Miejsca skrajnie odmiennego niż nasze domostwa, gdzie sąsiedzi nie są anonimowi, urządzają wspólne przyjęcia i pikniki, widują się na cotygodniowych spotkaniach klubu literackiego. Brzmi jak sielanka? Shari Lapena w swoim nowym kryminale udowodni nam, że idealne osiedla z perfekcyjnymi mieszkańcami nie istnieją, bo pod sztucznym uśmiechem nieskazitelnego wizerunku każdy chowa najmroczniejsze tajemnice.

A Ty, na ile znasz swoich sąsiadów?

Na spokojne osiedle domków jednorodzinnych w dolinie rzeki Hudson, w stanie Nowy Jork, wprowadzają się nowi sąsiedzi. Szczególną uwagę męskiej części społeczeństwa zwraca Amanda Pierce – piękna kobieta, świadoma swojej atrakcyjności. Chwilę później wybrani mieszkańcy miasteczka Ayesford dostają tajemnicze listy z informacją, że ktoś wtargnął do ich domów. Jednak złodziej był na tyle cyniczny, że jedyne co zrobił, to włamał się do zostawionych bez opieki komputerów, poznając jednocześnie głęboko skrywane sekrety ich właścicieli. Zaczynają krążyć pogłoski na temat sprawcy i piętrzyć się podejrzenia. Osiedle aż huczy od plotek. Chwilę później mąż Amandy zgłasza na policję jej zaginięcie. Mieszkańcy zaczynają się bać o swoje życie, bowiem to właśnie państwo Pierce byli jednymi z tych, którzy otrzymali tajemnicze listy. Prawdopodobnie porywacz znał dobrze ofiarę. Był to ktoś z okolicznych sąsiadów — ktoś, kogo wszyscy znają.

Soft thriller

Shari Lapena to kanadyjska powieściopisarka, dobrze już znana polskim czytelnikom. Na naszym krajowym rynku wydawniczym pojawiły się tytuły jej autorstwa, takie jak: Para zza ściany czy chociażby Niechciany gość. Osobiście wrzuciłabym książki Lapeny do grupy tak zwanych lekkich thrillerów, przy których doświadczeni „gatunkowi wyjadacze” mogą się po prostu nudzić. Ktoś, kogo znamy nie odbiega od tej reguły. Ale od początku.

Zaczynając od samej budowy, to w książce narracja jest prowadzona w trzeciej osobie czasu teraźniejszego. Mamy wiele rozdziałów i dużo krótki scen, przez co ciągle coś się dzieje. Z każdą stroną na jaw wychodzą nowe sekrety, a my poznajemy myśli i obawy bohaterów.

Jednak moim zdaniem historia, pomimo niesamowicie interesującego pomysłu na fabułę, zupełnie nie porywa. Całość jest trochę przegadana, a dialogi niestety nie zachwycają poziomem. Zdecydowanie zabrakło pewnego „punktu zapalnego”, dreszczyku emocji i wrażenia niepewności przy każdej kolejnej stronie. Tego uczucia, gdy serce na chwilę staje, a na twarzy odmalowuje się szok i niedowierzanie, bo autorowi udało się wyprowadzić nas w pole.

Chociaż podejrzanych mamy wielu, to sama intryga nie jest specjalnie skomplikowana, a zakończenie udało mi się przewidzieć. Styl autorki lekki i niezobowiązujący, przez co książkę czyta się szybko i przyjemnie, nawet jeśli sporo sytuacji i dialogów jest zupełnie niepotrzebnych. Momentami odnosi się wrażenie, że cała akcja toczy się w kółko, by dopiero ruszyć „z kopyta” na ostatnich kilkudziesięciu stronach. Bo kiedy już niemal mamy sprawcę w zasięgu ręki… okazuje się, że to jednak nie ten człowiek. Ten sam chwyt, stosowany z uporem, w pewnym momencie po prostu męczy.

Bohaterowie są dość słabo wykreowani i podobni (zwłaszcza męska część) – te same charaktery i zachowania. Nudno i bezbarwnie. Detektywi prowadzący sprawę również jawią się jako „papierowi” i bez wyrazu. Trudno było tu komukolwiek kibicować. Nie można też mówić o jakichkolwiek interakcjach między nimi a czytelnikiem.

Zmarnowany pomysł

Podsumowując, Ktoś, kogo znamy Shari Lapeny ma wszystkie elementy, które sprawiają, że mogłaby być to rewelacyjna książka, podbijająca listy bestellerów. A jednak czegoś w niej zabrało. Chociaż czytało się ją dobrze i lekko, to sama fabuła była męcząca. Niby jest do rozwiązania zagadka, jednak jeśli liczycie na jakiś niepokój bądź przerażenie, to źle trafiliście. Książkę można przeczytać, gdy nie ma nic ciekawszego w planach. Nie wymaga dużej uwagi, ot – rozrywka na jeden, maksymalnie dwa wieczory.

Mroczne, sąsiedzkie tajemnice. „Ktoś, kogo znamy” — recenzja książki

 

Tytuł: Ktoś, kogo znamy

Autor: Shari Lapena

Liczba stron: 335

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

ISBN: 9788381168311

podsumowanie

Ocena
6

Komentarz

„Ktoś, kogo znamy” to lekki, mało wymagający od czytelnika thriller. Taka przyjemna rozrywka na jeden, maksymalnie dwa wieczory.
Weronika Penar
Weronika Penarhttps://recenzowniaksiazkowa.blogspot.com/
Z zawodu behawiorystka i badaczka kociego zachowania -  nic co kocie, nie jest jej obce. Z zamiłowania czytelniczka dobrych kryminałów i książek przygodowych, kinomaniaczka i ciągła podróżniczka. Jeśli nie biega na swojej uczelni, nie uczy studentów lub nie czyta pod kocem książek, to na pewno podróżuje, szukając swojego miejsca w świecie.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Ktoś, kogo znamy” to lekki, mało wymagający od czytelnika thriller. Taka przyjemna rozrywka na jeden, maksymalnie dwa wieczory.Mroczne, sąsiedzkie tajemnice. „Ktoś, kogo znamy” — recenzja książki