Mroczne dzieje Jane Reye… czy jakoś tak. „Nie z tego świata” – recenzja książki

-

Za przekazanie egzemplarza recenzenckiego książki Nie z tego świata, do współpracy recenzenckiej, dziękujemy wydawnictwu Jaguar.

Spooky season rozpoczął się na dobre, za oknami coraz częściej widać mgłę, chłód i deszcz. Jest to więc idealny moment na to, aby sięgnąć po książkę, w której pojawiają się tajemnicze posiadłości, ludzie o parapsychicznych zdolnościach, duchy i dramatyczne romanse. Nie z tego świata autorstwa Kelly Creagh (autorki niezwykle popularnej trylogii Nevermore) to niemal perfekcyjna lektura na ten okres. Niemal, bo jednak niepozbawiona kilku wad.

Opowieść o miłości, tajemnicach i duchach, która w dodatku nawiązuje do Dziwnych losów Jane Eyre? Co mogło pójść nie tak?

Medium, psychometrysta i tarocistka wchodzą do nawiedzonej posiadłości…

Jane Reye to osiemnastolatka z trudną przeszłością oraz niezwykłym darem – rysuje to, co widzi, a są to wizje wszelkiego rodzaju nadnaturalnych bytów i ich niszczącej energii. Osierocona w dzieciństwie, wychowywała się w Lowood, szkole dla dziewcząt. Teraz jednak, po osiągnięciu pełnoletności i stracie najlepszej przyjaciółki o imieniu Helen, zostaje całkiem sama. Aby zdobyć pieniądze potrzebne do związana końca z końcem, Jane odpowiada na dziwne ogłoszenie. Elias Thornfield, posługujący się językiem rodem z szekspirowskiej sztuki, prosi o pomoc w pozbyciu się z jego domu uciążliwego demona. Dziewczyna wsiada więc w samolot i leci na miejsce.

Tam poznaje resztę drużyny, która wspólnymi siłami ma wygnać niechciany byt – zabawnego i przystojnego psychometrystę Giovanniego oraz różowowłosą, spostrzegawczą tarocistkę Ingrid. I chociaż wszyscy troje skrywają sekrety, największą zagadką okazuje się sam Elias. Kręcąc się po ogromnej posiadłości i konfrontując się z zagrożeniem, mieszkańcy odkryją, że sprawa jest dużo bardziej skomplikowana i niebezpieczna niż im się zdawało, a jej rozwiązanie będzie leżało właśnie w rękach Jane.

Polecamy:

A jednak z tego świata

Retelling albo reimagine mają to do siebie, że dzięki nim autorzy łączą klasyczne historie ze świeżym spojrzeniem na konkretny problem. Można na przykład osadzić daną opowieść we współczesnych czasach – tak właśnie robi Kelly Creagh, która umieściła akcję powieści nawiązującej do Dziwnych losów Jane Eyre w XXI wieku. Mogłoby to dać jej duże pole manewru, jeśli chodzi o różne zabiegi fabularne, ale niestety w Nie z tego świata działa to na niekorzyść, a wszystko przez język. Czytelnik kompletnie nie potrafi wczuć się w gotycki klimat, bo wielokrotnie pojawia się jakaś żenująca wypowiedź typu „zajebiście przystojny” albo „odwaliło się”. Dziwne teksty oraz komentarze rodem z gimnazjum rujnują mroczną atmosferę tej książki, w której tkwił cały potencjał. Wydaje mi się, że jedynym motywem mogącym usprawiedliwiać takie umiejscowienie powieści jest to, że główna bohaterka miała pisać do swojej zmarłej przyjaciółki SMS-y. Ale co z tego, skoro równie dobrze mogłyby to być listy? Motyw zostałby zachowany, a klimat książki by nie ucierpiał.

Z jednej strony powieść jest zdecydowanie bardziej językowo przystępna niż te pisane w XVIII czy XIX wieku, ale przez to znika cały jej urok, a mrok zastępuje nadmierna młodzieżowość.

Jedną nogą w piekle, drugą za drzwiami

Do największych plusów Nie z tego świata na pewno należy filmowość, z jaką została skonstruowana. Każdą scenę z łatwością można sobie wyobrazić jako wycinek z filmu lub serialu, trochę pokroju Crimson Peak albo Mrocznych Cieni.

A jednak przyznam, że bardzo ciężko było przebrnąć przez tę książkę. Jak już wspomniałam, język jest kiepski. I chociaż wyjściowy pomysł był bardzo ciekawy, to kilka razy chciałam po prostu odłożyć tę książkę, ponieważ jej pierwsza połowa to wyjątkowo nudna i powtarzalna część. Późnej następuje pewna wolta, która sprawia, że chce się wiedzieć, jak ta historia się skończy, ale ostatecznie fabuła idzie w dziwnym, chaotycznym kierunku… i prowadzi do bardzo absurdalnego zakończenia.

Trudno było również polubić bohaterów. Jane, główna bohaterka jest niezwykle irytująca, a niektóre z jej przemyśleń są po prostu wyciągnięte znikąd. Posiadałam dużo nadziei związanych z Giovannim, ale w pewnym momencie i on zrobił się nieznośny tym, że był zabawny i sarkastyczny, aż do przesady. Z kolei Elias, który miał być taki pociągający i tajemniczy, stał się karykaturalny. Dodatkowo więzi zbudowane między postaciami wydają się zwyczajnie sztuczne, nie czuć żadnej chemii między nimi. Trzeba to powiedzieć – element romantyczny był okropnie wymuszony i słaby, a wielka szkoda, bo miał to być przecież jeden z głównych wątków.

A mogło być tak pięknie!

Podsumowując, Nie z tego świata okazało się ogromnym zawodem. To książka pełna fantastycznych pomysłów i konceptów, z których prawie żaden nie został wyegzekwowany w dobry sposób. Można było stworzyć mroczną, gotycką powieść z tajemniczymi bohaterami, a wyszła z tego młodzieżówka, która nie wie, czym chce być. I choć trzeba przyznać, że od pewnego momentu jest nawet wciągająca, to ciężko jej wcześniej nie odłożyć. Dwa słowa – zmarnowany potencjał.

nie z tego świata

 

Tytuł oryginału: Nie z tego świata

Autorka: Kelly Creagh

Tłumaczenie: Iwona Wasilewska

Wydawnictwo: Jaguar

Liczba stron: 368

podsumowanie

Ocena
4.5

Komentarz

Jak napisano na blurbie, „Nie z tego świata” miała być mroczną, gotycką powieścią o duchach, miłości i kiepskich decyzjach, a tymczasem najgorszą decyzją było to, w jaki sposób ta książka została napisana. Niewykorzystany potencjał.
Natalia Nowak
Natalia Nowak
Studentka dziennikarstwa, która w każdej wolnej chwili zanurza się w świat popkultury. Czyta książki, słucha muzyki, ogląda filmy i seriale, aby potem móc dyskutować o nich z innymi. Ostatecznie, najlepsze dyskusje to te, które prowadzi ze swoim kotem. Aktywnie i głośno mówi też o problemach społecznych – jeśli akurat nie ma jej w księgarni, to pewnie kroczy w jakimś marszu równości. W poprzednim życiu była drzewem, które ścięto, by powstała książka Virginii Woolf.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Jak napisano na blurbie, „Nie z tego świata” miała być mroczną, gotycką powieścią o duchach, miłości i kiepskich decyzjach, a tymczasem najgorszą decyzją było to, w jaki sposób ta książka została napisana. Niewykorzystany potencjał.Mroczne dzieje Jane Reye... czy jakoś tak. „Nie z tego świata” – recenzja książki