Miłość, wojna i bogowie. „Niegodziwi święci” – recenzja książki

-

Fantastyka młodzieżowa to jeden z popularniejszych gatunków na rynku czytelniczym w Polsce. Jeśli dodamy do tego jeszcze motywy mitologiczne oraz, oczywiście, wątek miłosny, istnieje spora szansa, że szersze grono odbiorców zainteresuje się tego typu tytułem.

Niegodziwi święci to debiut Emily A. Duncan, a zarazem pierwszy tom planowanej serii. Oceńmy zatem, jak wypada wspomniana książka i czy warto czekać na jej kolejne części.

Niezwykły dar

Nadia to niesamowita dziewczyna. Dar słyszenia w swojej głowie głosów bogów czyni z niej kogoś wyjątkowego. Ma to jednak swoją mroczną stronę. Po pierwsze wiele osób pokłada w bohaterce nadzieje na zwycięstwo w wojnie, po drugie o jej zdolnościach wie przywódca wrogiej krainy. Arcyksiążę Tranawii, Serefin, pragnie pojmać dziewczynę.

W wyniku jego wrogich zamiarów Nadia wraz ze swoją przyjaciółką, Anną, jest zmuszona do ucieczki z sanktuarium, w którym żyła. Zostaje ono bowiem zaatakowane przez nieprzyjacielską armię. Droga, jaką muszą odbyć bohaterki, będzie trudna, jednak spotkają na niej nie tylko wrogów, ale także sprzymierzeńców. W trakcie podróży bohaterka zawrze sojusz ze skrywającym się pod maską uroczego chłopaka potworem, Malachiaszem, chcąc położyć kres wojnie pomiędzy dwoma państwami.

Zarówno jego ścieżka, jak i te Nadii oraz Serefina przetną się nie raz, a do tego dojdzie jeszcze uczucie – nieszczęśliwa miłość, mogąca kompletnie odmienić losy konfliktu.

(Zbyt) dynamicznie

Już od pierwszych stron czytelnik zostaje rzucony na głęboką wodę, w sam środek dramatycznych wydarzeń. Akcja od początku gna na łeb na szyję, nie dając chwili oddechu. Niestety taka forma przekazu nastręcza problemów z odbiorem, bowiem nieustająca dynamika wydarzeń, prędzej czy później, sprawia, iż odbiorca zaczyna się w nich gubić, a do treści wkrada się chaos. Nie pomaga także ciągłe przeskakiwanie między bohaterami – w jednym momencie obserwujemy Nadię, za chwilę Serefina, a potem nagle wracamy do dziewczyny.

Podczas lektury Niegodziwych świętych należy zatem pozostać ciągle skupionym, by za chwilę nie cofać się o kilka kartek, szukając odpowiedzi na nurtujące nas pytania. A tych zresztą będzie niemało, ponieważ autorka nie pokusiła się o przybliżenie odbiorcom genezy wymyślonej przez nią magii czy zgłębienie tajemniczej, wieloletniej wojny pomiędzy zwaśnionymi państwami. Dokładniejsze przedstawienie wykreowanego uniwersum z pewnością ułatwiłoby odbiór całości, jednocześnie wprowadzając czytelnika w klimat i pozwalając mu „zatopić się” w tym tytule, niemniej istnieje szansa, iż kolejne tomy zapoczątkowanej serii Duncan wyjaśnią pewne kwestie, tak skromnie opisane w pierwszym z nich.

Sam pomysł na fabułę zasługuje jednak na pochwałę – połączenie krwawej wojny z nadprzyrodzonymi mocami i magią pochodzącą od bogów wydaje się być niezwykle ciekawe, a z pewnością cechujące się dużym potencjałem. Dlatego też liczę, iż druga część tego cyklu zaprezentuje to, czego w Niegodziwych świętych zabrakło. Plusem są również nazwy – języków, krain, miast –autorka, tworząc je, prezentuje nieco odmienne podejście do słowotwórstwa w fantastyce niż większość innych pisarzy.

Trójka postaci

Według mnie pozytywnym aspektem Niegodziwych świętych jest także maksymalne ograniczenie wątków pobocznych i skupienie się jedynie na trzech głównych postaciach – Nadii, Serefinie i Malachiaszu. Biorąc pod uwagę wspomnianą wcześniej ogromną dynamikę fabuły i gnającą akcję, dołożenie do tego mało wartościowych historii drugoplanowych mogłoby być dla tej książki katastrofalne.

Jeśli zaś chodzi o postaci, ich konstrukcja może być tu postrzegana dwojako i zdaje się, że w bardzo dużej mierze zależy to od wieku czytelnika, a co za tym idzie – jego podejścia do życia. Dla osób starszych niż docelowa grupa odbiorców, niektóre zachowania postaci mogą wydawać się irytujące lub irracjonalne, dla młodzieży natomiast ich postępowanie prawdopodobnie stanie się okazją do utożsamiania się z nimi.

Podsumowanie

Summa summarum, Niegodziwi święci to dość udany debiut Emily A. Duncan. Ma on swoje mankamenty, jak niewyważona akcja, chaos czy mało informacji na temat wykreowanego świata, ale w ogólnym rozrachunku książkę czyta się dość szybko, język jest zrozumiały i niewymagający, a lektura lekka i całkiem przyjemna. Tym, co wyróżnia tę pozycję na tle innych z gatunku fantastyki młodzieżowej, to z pewnością ogromny potencjał, wynikający z wyboru tematyki. Pomysł Duncan dają solidne podwaliny do rozwinięcia pierwszego tomu w epicką serię fantasy i liczę, że tak właśnie się stanie.

Miłość, wojna i bogowie. „Niegodziwi święci” – recenzja książki

 

Tytuł: Niegodziwi święci

Autor: Emily A. Duncan

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Liczba stron: 443

podsumowanie

Ocena
7

Komentarz

Mimo potknięć, debiut Emily A. Duncan wypada całkiem dobrze. Największą zaletą książki jest jej potencjał, mogący przerodzić się w jedną z najciekawszych serii z gatunku fantastyki młodzieżowej.
Popbookownik
Popbookownik
Britney była królową popu, a my jesteśmy królowymi i królami popkultury. Nowa recenzja, artykuł czy świeży news? Ups! Zrobiliśmy to znowu! Nie mamy swojego Timberlake’a, ale za to możemy pochwalić się tekstami, które są równie atrakcyjne.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Mimo potknięć, debiut Emily A. Duncan wypada całkiem dobrze. Największą zaletą książki jest jej potencjał, mogący przerodzić się w jedną z najciekawszych serii z gatunku fantastyki młodzieżowej.Miłość, wojna i bogowie. „Niegodziwi święci” – recenzja książki