Nie z tego świata należy do grupy najdłużej emitowanych seriali amerykańskich. Właśnie zakończył się trzynasty sezon i pewne jest, że powstanie kolejny. Po tylu latach nie można uniknąć lepszych i gorszych momentów w produkcji. Ten sezon miał niestety więcej tych drugich.
Chaos
Tym słowem można określić trzynasty sezon. Wydawało się, że jego tematem przewodnim będzie wychowanie i okiełznanie nefilima oraz odnalezienie matki. Po części się to sprawdziło, jednak znalazło się też mnóstwo odcinków wprowadzających zamęt. Pojawiły się postaci, które powinny już nie żyć (cóż za zaskoczenie), i z jednej strony można było się z tego cieszyć, a z drugiej zastanawiałam się, czy twórcom zaczyna powoli brakować pomysłów. W tym sezonie za mało czasu poświęcono motywowi polowania, pierwsze odsłony serialu przyzwyczaiły widzów do tego, ze bracia sporo czasu spędzali „w terenie”. Winchesterowie co prawda coś tam zabijali, ale szło im to tak sprawnie i bezproblemowo, że sceny te raczej rozczarowywały zamiast zachwycać. Jeszcze jakiś czas temu nie do pomyślenia byłoby stanięcie w szranki z nordyckimi półbogami bez uprzedniego dokładnego przygotowania się do takiego starcia.
Skupiono się także na uganianiu się za sobą bohaterów. Niestety były to w większości nudne sekwencje.
Wątki poruszane w kolejnych odcinkach były czasem od siebie odległe, przez co wiele razy należało główkować, o czym właściwie mówi dany protagonista.
Odcinki specjalne
Można spokojnie powiedzieć, że w trzynastym sezonie były aż dwa takie odcinki. Jednym okazał się oczywiście crossover Nie z tego świata i Scooby Doo o wdzięcznym tytule Scoobynatural. Nie ukrywam, że bardzo czekałam na ten epizod i zdecydowanie się nie zawiodłam. Było sporo zabawnych sytuacji, polowanie i Dean nieskutecznie uwodzący Daphne. Jeśli chodzi o drugi odcinek, mowa tu o swoistym wstępie do planowanego spin-offu serialu. Odcinek dziesiąty o tytule Wayward Sisters miał pokazać, jak kobiety z uniwersum Nie z tego świata ratują Sama i Deana, którzy utknęli w dziwacznym świecie. Niestety epizod ten nie wniósł zbyt dużo do całego sezonu i czułam się nim zawiedziona. Postacie kobiece zostały wykreowane na zbyt silne i za dobrze wyszkolone. Mogłabym jeszcze zrozumieć sukcesy Jody Mills, ale Claire i reszta nie miały wystarczająco dużo czasu, by zdobyć doświadczenie. Wszyscy doskonale pamiętają, jak długo Sam i Dean musieli się uczyć i polować, by uzyskać obecną wiedzę i umiejętności. Dlatego niestety nie mogę się zgodzić na wprowadzenie postaci, której siła i pewność siebie wzięły się tak naprawdę z powietrza. Na szczęście okazało się też, że spin-off jednak nie powstanie.
Dobre początki i zakończenia
Chociaż w większości narzekałam na ten sezon, nie mogę odmówić twórcom tego, że zawsze dają widzom dobre pierwsze i ostatnie odcinki. Tym razem nie było inaczej. Szczególnie końcowe epizody zasiały u mnie ziarno niepewności, że może ten sezon nie należał jednak do najgorszych. Nie obyło się bez śmierci i powrotów z zaświatów, ale czy jest to coś nowego w przypadku Nie z tego świata? Kolejny sezon z pewnością obejrzę, gdyż niezmiernie jestem ciekawa, co takiego wymyślą twórcy. Bardzo się cieszę, że będzie Jensen Ackles otrzyma szansę na pokazanie granej przez siebie postaci z innej strony.