Lubię wracać do mojej kupki wstydu i odkopywać zupełnie zapomniane tytuły. Kiedy zapytano mnie, czy chciałabym zrecenzować jakiegoś nowego ebooka od Virtualo, zaświeciły mi się oczy i poszłam grzebać w propozycjach. Na mojej liście od jakiegoś czasu wisiała książka Victorii Schwab Mroczniejszy odcień magii. I przyznaję się bez bicia, zainteresowała mnie recenzja Kat z paperbackdreams (bardzo polecam tę panią z YouTube’a, jeśli nie straszny wam język angielski). I po raz kolejny nie zawiodłam się.
Cztery razy Londyn
Bardzo trudno będzie opowiadać o tej książce bez omówienia fabuły, ale postaram się omijać najważniejsze wydarzenia, coby wam nie zepsuć zabawy.
Victoria Schwab podeszła do tematu multiwersum w bardzo ciekawy sposób — istnieją cztery równoległe światy, pomiędzy którymi ludzie mogli kiedyś przechodzić bez przeszkód, i w każdym z nich punktem wspólnym jest Londyn. Choć wszędzie nosi inną nazwę, to jego układ i ogólne założenia urbanistyczne są podobne, tak jak przepływająca przez miasto rzeka. Każdy z Londynów różni się ilością magii, jaka w nim istnieje — w Czarnym zniszczyła ona wszystko i wszystkich, w Czerwonym ludzie funkcjonują i rozwijają się dzięki niej, w Szarym nikt o została zapomniana, a w Biały człowieczeństwo jest zagrożone przez chęć zawładnięcia nią.
Z powodu wielu niebezpieczeństw drzwi między światami zostały zatrzaśnięte, a jedynymi, którzy mogą wciąż podróżować, są antari, z braku lepszego słowa — czarodzieje. Jeden z nich, Kell, główny bohater, zostaje wrzucony w wir wydarzeń, w ich trakcie spotyka Dalilah Bard, dziewczynę z Szarego Londynu, arogancką złodziejkę, marzącą o zostaniu piratem.
Dalej fabuła ciągnie nas po kolejnych światach, a autorka fantastycznie je kreuje.
Bohaterowie nie z kartonu
O ile Schwab doskonale radzi sobie z budowaniem świata, z jego mechaniką, sposób działania magii jest ciekawy i konsekwentny, tak bohaterowie… no cóż. Mają swoje dobre i złe strony.
Nie mogę powiedzieć, że są z kartonu, bo rzeczywiście posiadają wiele różnych cech osobowości, zwłaszcza główni bohaterowie, ale jest w tym wszystkim jakiś trudny do określenia brak. Lila Bard to dość irytująca postać. Domyślam się, że w zamyśle autorki miała być niezależną, samowystarczalną młodą kobietą, takim badassem z krwi i kości. Tylko że wyszedł dość frustrujący i arogancki typ. Kella stworzono trochę lepiej, ale o dziwo najciekawszym okazuje się antagonista, Holland, o którym paradoksalnie wiemy najmniej.
Reszta postaci to takie drugoplanowe drzewa w tle, o których nawet trudno cokolwiek napisać, a szkoda, bo na kanwie tak zbudowanego świata aż prosi się o więcej pełnokrwistych postaci.
Zadziwiająco dobrze
Ostrzegam, że jest to raczej książka z kategorii young adult, a oznacza to, iż absolutnie nie jestem jej targetem.O dziwo, całkiem dobrze się przy niej bawiłam. Nie miałam żadnych oczekiwań, a zostałam mile zaskoczona. Autorka, bogom wszelkim niech będą dzięki, nie pokusiła się o żaden romans, dzięki czemu opowieść wydaje się jakoś bardziej naturalna. Mam jeszcze jeden i to spory zarzut do całości — tempo akcji. Początek wlecze się dość ślamazarnie, Schwab przedstawia niespiesznie cały świat i rządzące nim reguły, a potem nagle wpada w szaleńcze tempo wydarzeń i pędzi bez przystanku do samego końca. Brakuje tu niestety pewnego wyważenia.
Chcecie więcej dobrych książek fantasy? Zapraszamy na stronę Virtualo.
Recenzja powstała we współpracy z Virtualo.
Tytuł: Mroczniejszy odcień magii
Autor: V.E. Schwab
Wydawnictwo: Zysk i Spółka
Rozmiar pliku: 7,1 MB
ISBN: 978-83-65521-61-3