Witajcie w osobliwym laboratorium wybitnej badaczki Beatrix Bury – autorki technologii mechanicznej hodowli roślin i warzyw. Świat pozbawiony flory i skażony przez toksyczne opary czeka na wasz ratunek. Dlatego zostaliście tu wezwani, aby wziąć udział w rywalizacji o tytuł najlepszego mechabotanika i konstruktora maszyny, która ocali mieszkańców Forharms.
Botanik to skromnych rozmiarów gra skierowana do tych, co lubią rywalizację dwuosobowe. Gracze wcielą się w badaczy, którzy zmierzą się miedzy sobą o to, kto skonstruuje najlepszą biomaszynę produkującą pożądaną roślinność. Uczestnicy za pomocą kafelków będą starać się stworzyć wymyślne maszyny pod okiem wybitnej Beatrix Bury.
Rzut okiem
Pozwólcie, że zacznę od pierwszego wrażenia, jakie wywarł na mnie Botanik. Gdy otworzyłam pudełko, znalazłam instrukcję, pomyślałam: „Ładna!”. Odłożywszy ją na bok, zobaczyłam główną planszę. Zamknięta przypomina dziennik Beatrix, dopiero po rozłożeniu odkrywamy, co takiego skrywa – rejestr, który posłuży do indeksowania i zbierania niezbędnych elementów budowanej maszyny. Bardzo podoba mi się ta stylizacja planszy. Niby nic, a wygląda to fenomenalnie.
Oprócz tego w pudełku z grą znajdziemy ponad sześćdziesiąt kafelków biomaszyny oraz mechaznacznik, który zawsze będzie dzierżyć pierwszy gracz danej rundy. Na to wszystko wydawca przygotował fenomenalną wypraskę z wytłoczonym tytułem gry oraz motywami roślinnymi. Muszę przyznać, iż gra o tak małych gabarytach dawno nie wywarła na mnie równie dobrego pierwszego wrażenia pod względem wyglądu oraz jakości komponentów.
Szybki setup
Botanik jest kompaktową grą, dlatego przygotowanie do rozpoczęcia budowania maszyn trwa zaledwie kilka chwil. Wystarczy rozłożyć planszę rejestru na środku, a w jego centralnej części umieścić pięć losowych kafelków. Resztę płytek należy podzielić na parę stosów i odłożyć zakryte obok. Każdy z graczy otrzymuje źródło swojej konstrukcji, czyli element początkowy układanki.
Maszyna w ruch
Jedna runda dzieli się na trzy ruchy graczy wykonywane na przemian, dwa należą do pierwszego badacza i jeden do drugiego. Jednak aby było sprawiedliwie, co turę uczestnicy przekazują między sobą mechaznacznik, dzięki czemu liczba zrealizowanych przez nich akcji będzie wyrównywać się.
Mechanika wykorzystana w Botaniku jest naprawdę ciekawa, a zarazem wyjątkowo prosta. Pobranie wybranej płytki nie wiąże się z jej automatycznym dołożeniem do budowanej konstrukcji. Najpierw musi zostać umieszczona w rejestrze, a następnie odblokowana za pomocą innego kafelka według określonych zasad. Często swoim ruchem pokrzyżujemy plany przeciwnikowi lub wręcz przeciwnie, czasem, nawet omyłkowo, umożliwimy mu zdobyć dodatkowe elementy biomaszyny.
W grze pojawiają się płytki Mechabotaników, działają one trochę jak jokery. Jeżeli zostaną odblokowane, automatycznie wymieniane są na dostępne kafelki z centralnej części rejestru. Ten ruch często uruchamia kolejne elementy maszyny, gotowe do zamontowania w naszych konstrukcjach. Taki mały combosik.
Zbieraj kwiaty i patrz na kolory
W Botaniku występują dwa sposoby na punktowanie. Jednym z nich jest kolekcjonowanie kwiatów. Na niektórych kafelkach z elementami biomaszyny znaleźć możemy białe rośliny i to właśnie one dostarczą oczka na koniec gry.
Jednak najwięcej zysku przyniesie układanie płytek według kolorów. Jeśli co najmniej trzy sąsiadują ze sobą ściankami i są w tej samej barwie, to dadzą nam pożądane korzyści. Każda kolejna w tej układance i spełanijąca te wymogi daje dodatkowe punkty. Oczywiście badacz z największą liczbą oczek wygrywa rywalizację.
Klimatycznie
Czytając wstęp do Botanika oraz spoglądając na komponenty gry, pomyśleć można, iż ma on klimat. Cóż, pozycje logiczne rzadko pozwalają nam na przeżywanie historii i wcielanie się w jej bohaterów. Tutaj jest podobnie, raczej skupiamy się na układaniu kafelków, tak aby na koniec partii zdobyć największą liczbę punktów. Motyw apokaliptycznego, odległego świata oraz budowanie biomaszyny, która ma go ocalić przed zagładą, zszedł na drugi plan. Niemniej jakość przygotowanych grafik oraz dbałość wydawcy o szczegóły dały mi dużo satysfakcji z rozgrywki.
Jak w dobrze naoliwionej maszynie
Mechanika wykorzystana w Botaniku okazała się naprawdę interesująca i angażująca. Kombinowanie i rozmyślanie nad tym, jak pozyskać upragniony kafelek, a potem umiejętne umieszczenie go w konstruowanej biomaszynie, rozpalają szare komórki do czerwoności.
Przyda się także odrobina szczęścia, ponieważ kafelki pojawiają się na stole losowo. To jednak również wpływa pozytywnie na mój odbiór tego tytuły. Dzięki temu mam pewność, iż jedna partia z pewnością różnić się będzie od poprzedniej.
Steampunkowe klimaty
Warto zwrócić uwagę, iż autorem Botanika jest między innymi Sébastien Pauchon – twórca ponadczasowego Jaipura. Z początku pierwowzór nowej gry szwajcarskiego projektanta wyglądał zupełnie inaczej, nosił odmienną nazwę i nawiązywał bardziej do wspomnianego bestsellera. Jednak najwyraźniej wraz z rozwojem tytułu, postawiono na bardziej futurystyczną, steampunkową stylistykę. Taka oprawa graficzna okazała się zdecydowanie bliższa mojemu sercu.
Biomechanika dla każdego
Botanik to bardzo niepozorna gra kafelkowa. Zauroczona oprawą graficzną, sama nie wiedziałam, czego mam się po niej spodziewać. Ku mojej radości, nie zawiodłam się tym tytułem. To fantastyczna łamigłówka i rywalizacja dla dwojga, która oczarowuje swoim wyglądem i ciekawą mechaniką. Z pewnością spodoba się graczom szukającym w planszówkach elementu logicznego, ale i umiejętnego planowania. Prawidłowa strategia oraz pokerowa twarz w moim przypadku sprawdziły się bardzo dobrze.
Pamiętajcie jedynie, mimo kompaktowych gabarytów, będziecie potrzebowali nieco więcej miejsca na stole. Konstruowane biomaszyny wymagają większej przestrzeni i nigdy nie wiadomo, w którą stronę zaczną się rozrastać.
Liczba graczy: 2
Wiek: 10+
Czas rozgrywki: 30 minut
Wydawnictwo: Rebel
Za przekazanie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Rebel, więcej o grze przeczytacie tutaj.