Mazakiem po mapie. „Boso przez świat” – recenzja gry planszowej

-

Dalekie podróże, ciekawe przygody, piękne widoki czy wyczekiwany relaks to tylko kilka powodów, dla których wyruszamy na wycieczki. Ostatnio jest to utrudnione i szukamy coraz to lepszych alternatyw poznania kawałka świata, bez zbytniego kontaktu z innymi ludźmi.

Można oglądać ciekawe filmy lub seriale, a ktoś o bogatej wyobraźni sięga po książki, przeżywając akcję podczas czytania. Jest jednak jeszcze jedna alternatywa, często przez wiele osób zapomniana: gry! Te, z prądem czy bez, dają wiele ciekawych alternatyw odkrycia odległych zakątków. I właśnie wyszła naprawdę ciekawa propozycja, obok której nie powinno się przejść obojętnie – Boso przez świat.

Mazakiem po mapie. „Boso przez świat” – recenzja gry planszowej

Mówi się, że jak nie możesz gdzieś pojechać, to podróżujesz palcem po mapie. A gdyby tak użyć do tego pisaka i to takiego suchościeralnego? Boso przez świat to najnowsze, planszówkowe dziecko Wojciecha Cejrowskiego, które ma sprawić, że zasiądziemy z rodziną przy stole oraz spędzimy miło czas, trochę rywalizując. Żeby zagrać, nie trzeba posiadać dużej wiedzy o zakątkach naszego globu czy zwyczajach tubylców. Ba, podczas rozgrywki sami będziemy się uczyć. Wystarczy obrać najlepszą trasę, mieć szczęście lub gotówkę. Alternatyw jest wiele i nie ma jednej dobrej drogi – odkrywaj świat dzięki kartom skojarzeń! Tytuł jest skierowany do wszystkich, nie tylko fanów Wojciecha Cejrowskiego.

Mazakiem po mapie. „Boso przez świat” – recenzja gry planszowej

Kto za tym stoi?

Kurde, jakie to jest dobre! I muszę na wstępie podkreślić, że nie jestem wielką miłośniczką autora. Kiedy tylko zobaczyłam zapowiedź tytułu, od razu szybciej zabiło mi serce. Nawet nie wiem czemu, bo freakiem geograficznym nie można mnie nazwać. Chyba chodzi o chęć podróżowania, odkrywania nowych rzeczy i uczenia przez zabawę. Jak już wiecie, grę stworzył Wojciech Cejrowski, a współpracował z Agnieszką Rajczak-Kucińską. On – zapalony podróżnik, gawędziarz, fotograf, dziennikarz, który o wyprawach potrafi gadać godzinami. Specyficzne poczucie humoru, hawajskie koszule i gołe stopy to tylko kilka charakterystycznych cech właściciela rancha z Arizony. Ona – rysowniczka, która od dawna tworzy małe dzieła sztuki do książek Cejrowskiego. Zaczynała od okładek i etykiet, a skończyła na mapach. Tak odkryła, że tworzenie innych planów, niż te powszechnie znane, daje jej dużą satysfakcję. A że lubi też wymyślać gry planszowe, to pomysł na własną wersję obrazu świata powstał praktycznie sam. Oboje stwierdzili, że współpraca to idealne rozwiązanie i tak mamy Boso przez świat.

Mazakiem po mapie. „Boso przez świat” – recenzja gry planszowej

Zajrzyjmy do środka

Dobrze, ale dlaczego tytuł jest tak ciekawy i ma przyciągnąć uwagę? Zacznijmy może od zawartości. W solidnym prostopadłościanie o słusznej masie, znajdują się: duża plansza z mapą świata, sześć suchościeralnych mazaków z gąbkami do zmazywania, czterdzieści arkuszy z trasami, trzysta siedemdziesiąt jeden kart skojarzeń, podzielonych na dziesięć kategorii (stolice, geografia, ludzie i ludy, wyspy, rozmaitości, cywilizacja, kulinaria, boso przez świat, muzyka i taniec, niespodzianki w podróży), sześćdziesiąt goldenów, czyli punktów ruchu, karta informacyjna (krótka ściągawka pomagająca podczas gry) oraz instrukcja. Kiedy tę część mamy za sobą, czas przejść do zabawy.

Mazakiem po mapie. „Boso przez świat” – recenzja gry planszowej

Czas na zabawę!

Napisano, że tytuł przeznaczony jest dla od dwóch do czterech graczy, ale ja pokusiłabym się o powiększenie drużyny do sześciu osób, ponieważ tyle mamy pisaków. Na początek kilka zasad, które trzeba pamiętać. Goldeny służą do ruchów po planszy, jeden za jeden, dwa za dwa i tak dalej. Iść można tylko do punktu połączonego z naszą kropkowaną linią. Podczas poruszania wykonuje się tyle kroków, na ile mamy fundusze.

Na planszy jest miejsce na tak zwaną kartę publiczną. Podczas rundy powinno się tam odłożyć kartonik, który nam nie pasuje. Trzy karty tej samej kategorii wymienia się na taką samą liczbę goldenów. Trzeba patrzeć na to, co mamy w ręku, ponieważ niektóre karty dają nam możliwość wykonania większej ilości ruchów (jeśli przechodzimy przez dany punkt) lub odebrać turę przeciwnikowi.

Mazakiem po mapie. „Boso przez świat” – recenzja gry planszowej

Najpierw rozkładamy planszę, która jest solidna i dobrze wykonana, a do tego taka piękna. Twórcy naprawdę zadbali o szczegóły. W Europie powstał mały ścisk, ale nie szkodzi, ponieważ na dole planszy znajduje się powiększenie tego terenu. Tasujemy karty skojarzeń i układamy je w pięciu stosach, napisami do dołu. Każdy gracz bierze mazak, dostaje pięć goldenów, losuje trasę, która jest widoczna dla wszystkich, oraz dobiera sześć kart skojarzeń (są tajemnicą dla reszty). Uczestnicy zaznaczają kropkami na mapie punkt docelowy, a następnie analizują trasę (swoją i innych), jaką będą musieli pokonać, oraz wybierają najlepszy początek. Ma to znaczenie, ponieważ jeśli droga przetnie się z tą innego gracza, płaci mu się za to, czyli traci pieniądze.

Mazakiem po mapie. „Boso przez świat” – recenzja gry planszowej

Kiedy już wszystko jest ustalone, przechodzi się do faktycznej rozgrywki. Uczestnik wykonujący ruch dobiera jedną kartę skojarzeń (teraz ma siedem), chyba że w publicznych znajduje się kategoria, dzięki której zdobędzie trzy goldeny lub miejsce gdzie da radę wejść. Gracz zastanawia się co robić, wybiera określony wariant, a jeśli nie ma szansy nic wymienić, to wyrzuca jedną kartę na pole publicznych. Teraz uczestnik może, ale nie musi, wykonać ruch, dzięki walucie lub za pomocą karty skojarzonej z miejscem. Jeśli wchodzi do punktu docelowego, czyli tego znajdującego się na kartoniku trasy, dostaje trzy goldeny, w tej turze nic więcej nie robi. Zwycięzca to osoba, która pierwsza przebyła całą swoją podróż, albo ma najwięcej goldenów. Jest dużo wariantów na zdobycie dodatkowych ruchów, można również stworzyć własne sposoby, ponieważ twórcy nakłaniają do bawienia się i wymyślania własnych zasad.

Mazakiem po mapie. „Boso przez świat” – recenzja gry planszowej

Dlaczego warto?

Jestem zakochana w Boso przez świat. Graliśmy we dwójkę i muszę przyznać, że geografia przestała być taka straszna. Nigdy nie byłam jakimś orłem w tej dziedzinie, ale właśnie takie gry trochę mnie nawracają. Szczególnie, że wszystko jest pięknie wykonane. Dodatkowym atutem są wszystkie ciekawostki, znajdujące się na kartach. Można przeczytać o wyprawach Wojciecha Cejrowskiego oraz jego odkryciach. Niektóre fakty rzeczywiście zaskakują. Plusem jest też to, że rozgrywka nie toczy się chwilę, spokojnie trwa ponad godzinę. A ile trzeba się nagłowić, żeby wybrać najlepszą trasę… Nie zapomnijmy o ciekawym pomyśle z mazakami suchościeralnymi. Jak dla mnie jest to po prostu genialna sprawa, że można sobie bezkarnie pisać po planszy, bo to droga pionka. Daje to dziwną i dziką satysfakcję.

Mazakiem po mapie. „Boso przez świat” – recenzja gry planszowej

Małe minusy

A co może być nie tak? Przede wszystkim ułożenie kart w pudełku. Po wyjęciu wszystkiego z folii zaczynają się mieszać ze sobą (trasy ze skojarzeniami) i przy kolejnym posiedzeniu trzeba się  napracować, żeby to wydobyć. My znaleźliśmy miejsce pod kartonikiem, ale wiem, że nie takie jest jego przeznaczenie. Po drugie: goldeny są troszkę za lekkie oraz ciężko je upilnować. Bardzo łatwo  je zgubić, ponieważ są małe. Niestety gra jest ciężka, a to wada pięknego oraz solidnego wykonania. Żeby zabrać Boso przez świat na spotkanie ze znajomymi czy jakiś wyjazd, trzeba liczyć się z dźwiganiem.

Taka mała rada: po rozgrywce od razu ścierajcie mazaki, ponieważ mogą zostawiać ślady. Twórcy zalecają użycie specjalnego płynu, ale gąbeczki na pisakach dają radę. Używaliśmy czerwonego oraz niebieskiego, ten drugi schodził znacznie gorzej i smużył, więc kolory nie są sobie równe pod względem intensywności. Mazaki zostały nawet sygnowane pod grę. Niby mała rzecz, a cieszy.

Mazakiem po mapie. „Boso przez świat” – recenzja gry planszowej

Tytuł: Boso przez Świat: Gra planszowa

Liczba graczy: 2-4

Wiek: 10+

Czas rozgrywki: 60-90 minut

Bardzo dziękujemy za przekazanie gry do recenzji, więcej o grze przeczytacie tutaj.

Mazakiem po mapie. „Boso przez świat” – recenzja gry planszowej

podsumowanie

Ocena
9

Komentarz

Nawet jeśli nie jesteście fanami Wojciecha Cejrowskiego, to gwarantuję, że spędzicie naprawdę ciekawie czas przy Boso przez świat. Niecodzienny pomysł, który bawi oraz uczy. Nietypowy sposób poruszania się daje pole do taktycznego rozkminiania. Wszystko wygląda pięknie oraz widać dbałość o szczegóły. Wiem, że zostanie z nami na lata. Naprawdę Polecam!
Katarzyna Gnacikowska
Katarzyna Gnacikowska
Rodowita łodzianka. Z papierków wynika, że magister inżynier po Politechnice Łódzkiej, jednak z zawodem nie mogą się znaleźć. Wolny duch szukający swojego miejsca na ziemi, Wielka fanka seriali maści wszelakiej, szczególnie Supernatural, Teen Wolf, American Horror Story, ale nie ma co się ograniczać. Książkoholiczka (nie dla obyczajówek i historycznych!) pierwszej wody, która prawdopodobnie umrze przygnieciona swoimi "małymi" zbiorami. Lubi się śmiać, czytać i spędzać miło czas. Nie lubi chamstwa, hipokryzji i beznadziejnych ludzi. Dobra znajoma Deadpoola i Doktora Strange.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Nawet jeśli nie jesteście fanami Wojciecha Cejrowskiego, to gwarantuję, że spędzicie naprawdę ciekawie czas przy Boso przez świat. Niecodzienny pomysł, który bawi oraz uczy. Nietypowy sposób poruszania się daje pole do taktycznego rozkminiania. Wszystko wygląda pięknie oraz widać dbałość o szczegóły. Wiem, że zostanie z nami na lata. Naprawdę Polecam!Mazakiem po mapie. „Boso przez świat” – recenzja gry planszowej