Pierwszy sezon pozostawiał sporo do życzenia przez nadmiar wątków i słabą grę aktorską. Jak jest z drugą odsłoną produkcji? Lepiej, gorzej, a może równie nijako?
Małe przypomnienie
The Order to teen drama z elementami fantasy i horroru. Główny bohater, Jack Morton jest świeżo upieczonym studentem prestiżowej uczelni Belgrave. Uczelni, która, a jakże, ma własne tajne stowarzyszenie magów. Królują w nim hierarchia i bezwzględne posłuszeństwo osobom na wyższym poziomie wtajemniczenia. Nie można się do niego zapisać, trzeba zostać wybranym i przejść próbę, udowadniając swoją wartość. Tylko najlepsi mają szansę przystąpić do Bractwa Błękitnej Róży.
To jednak nie wszystko. W Belgrave istnieje również Zakon Rycerzy Świętego Krzysztofa. Jeszcze bardziej tajny. I niebezpieczny. Tworzą go bowiem wilkołaki, których zadaniem jest ochrona świata przed magią.
Kiedy wbrew swojej woli Jack zostaje przemieniony w bestię, chcąc nie chcąc, staje się członkiem obydwu tych organizacji, oraz podwójnym agentem. W dodatku zakochuje się niemal od pierwszego wejrzenia w starszej o rok dziewczynie. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, iż studentka zostaje mu przydzielona jako mentorka w Bractwie Błękitnej Róży. A tego typu relacje są w stowarzyszeniu niemile widziane.
Oczywiście jak przystało na tego typu produkcje ważnym elementem fabuły są miłosne rozterki, studenckie dramy i mniej lub bardziej zaskakujące zwroty akcji.
Niestety oglądając sezon pierwszy mamy wrażenie… przesytu. Jest magia, są wilkołaki, tajemnice do rozwikłania, intrygi, kilka morderstw, motyw zemsty, sercowe dramaty, studenckie imprezy. Mam wrażenie, że producenci chcieli zbyt dużo wątków upchnąć do jednego worka.
Wilkołaki są super, magia tym bardziej. Każdy lubi tajemnice do rozwiązania, a większość z nas ukradkiem czeka na romantyczne sceny i dramy. Jednak tutaj było wszystkiego za dużo, przez co wymienione wcześniej elementy, które powinny dodać produkcji charakteru, zmieszały się i stłumiły wzajemnie, a sam serial jest przez to w odbiorze dość nijaki. Tym bardziej, że niestety gra aktorska, zwłaszcza odtwórców głównych ról, przedstawia raczej średni poziom. Całość ratowały postacie poboczne między innymi dzięki zdecydowanie korzystniejszemu angażu.
Przyznam szczerze, że pierwszy sezon od pewnego momentu raczej mnie męczył niż ciekawił. Nie lubię jednak porzucać czegoś w połowie, odnosi się to zarówno do książek, jak i seriali. Ciekawość nie dałaby mi spokoju, dlatego obejrzałam The Order do końca. Ta sama ciekawość kazała mi sprawdzić dalszy ciąg tej historii.
Warto dawać drugą szansę?
Tak! Muszę przyznać, że jestem szczerze i mile zaskoczona drugim sezonem! Chaos wynikający z nadmiaru wątków i motywów został nieco uporządkowany. Nadal jest dość przewidywalnie i szablonowo, jednak część pomysłów wykorzystanych w fabułę ciekawiła na tyle, by stłumić negatywne wrażenia po pierwszym sezonie.
Jednym z największych minusów była sztuczna i sztywna gra aktorska odtwórców ról Jacka oraz Alyssy. W przypadku Jake’a Manleya problem ten został niemal całkowicie wyeliminowany. Mam wrażenie, że pobrał on kilka lekcji aktorstwa, do których naprawdę się przyłożył. Szkoda, iż Sarah Grey, odtwórczyni Alyssy nadal zdaje się być strasznie spięta, przez co momentami wydaje się, jakby odgrywanie magiczki ją męczyło. A postać ta jest bardzo istotna w tym sezonie.
Tym, co mnie cieszy i na czym serial zyskał, to zwiększenie wagi ról bohaterów drugoplanowych. Dzięki temu jest o wiele ciekawiej. Generalnie kreacja postaci poprawiła się w znacznym stopniu, nie są już tak mdłe, nabrały charakteru. Również relacje między nimi zostały lepiej nakreślone.
Ciekawe wątki rozwinięto, dowiadujemy się więcej o Bractwie Błękitnej Róży, innych magicznych stowarzyszeniach oraz Zakonie. Poprawiono także efekty specjalne, w poprzedniej odsłonie pojawiło się sporo momentów, kiedy wyglądały ono bardzo kiczowato. Oglądając ten sezon, miało się jednak wrażenie, że odcinki są poucinane. Jakby ktoś wziął nożyczki i powycinał niektóre sceny i dość niezgrabnie skleił miejsca, w których powstały luki. Pomijając ten szczegół, jest dużo lepiej niż było. Jednak nadal to raczej serialowy średniak.
Jaki werdykt?
The Order nie jest przełomowym obrazem. Zapytana o jakiś dobry serial do obejrzenia nie wymieniłabym go w pierwszej kolejności. Nie jest to produkcja, od której nie idzie się oderwać. Raczej to taki serial, jaki może lecieć w tle, gdy sprzątasz, gotujesz lub czymś się zajmujesz. Ma jednak momenty warte uwagi i chociaż dwójka głównych bohaterów często irytuje, postacie drugoplanowe budzą sympatię.
Drugi sezon wypada zdecydowanie lepiej niż pierwszy, choć nadal nie jest to coś, czym można by się zachwycać. Trochę szkoda. Historia sama w sobie ma bowiem spory potencjał, jednak czegoś w niej zabrakło. Dodatkowo pojawia się kilka błędów logicznych, na szczęście jest ich zdecydowanie mniej niż w pierwszym sezonie.