Łucznik w natarciu. „Cień rycerza” – recenzja książki

-

Są książki, które czyta się z zapartym tchem i niemalże pożera ich każdą kolejną stronę. Są i takie, których fabuła ciągnie się niczym flaki z olejem, oraz te, które człowiek sobie dawkuje, ciesząc się każdym słowem.  Cień rycerza wpisuje się w ostatnią ze wspomnianych kategorii. Chęć przeczytania o dalszych przygodach bohaterów przeplata się ze strachem przed zbliżającym się końcem świetnej opowieści. Sebastien de Castell szturmem wdarł się do grona moich ulubionych pisarzy  już Ostrzem zdrajcy, ale teraz na dobre zagrzał miejsce w moim serduchu.

[perfectpullquote align=”full” bordertop=”false” cite=”” link=”” color=”#cc2854″ class=”” size=”18″]Jeśli się dobrze wsłuchasz, może zdołasz usłyszeć mój krzyk[1][/perfectpullquote]

 

Cień rycerza to niezwykle ekscytująca powieść. Można wręcz stwierdzić, że emocjonalny rollercoaster. Dlaczego tak piszę? Cóż mogę wam wskazać kilka różnych czynników, potwierdzających moje słowa. Począwszy od świetnie wykreowanych bohaterów, których losy są bliskie czytelnikowi, skończywszy na intrygującej historii, ani na moment niezwalniającej tempa.

Sebastien de Castell nie bawi się w piękne, górnolotne słowa. Przyciąga uwagę czytelnika prostym i nieskomplikowanym stylem. Doskonale łączy ze sobą wątki humorystyczne , tragiczne i sceny dramatyczne, znajdując między nimi idealną równowagę. Uwielbiam jego sposób kreowania historii. W książce praktycznie cały czas coś się dzieje i zdecydowanie nie można narzekać na nudę. Pomimo dużego natężenia akcji, autor nie zapomina jednak o tym, by „zadbać” o postaci. Czytelnik poznaje motywacje Falcia, jego przemyślenia, zmartwienia, troski. Jestem zachwycona!

[perfectpullquote align=”full” bordertop=”false” cite=”” link=”” color=”#cc2854″ class=”” size=”18″]Świat czasem jest bardzo, ale to bardzo głupim miejscem[2][/perfectpullquote]

 

Tristia się rozpada, a sławna trójca bohaterów stara się zapobiec jego całkowitemu pogrążeniu się w ruinę. Wizja wspaniałego świata, jaką malował przed poddanymi król Pelis, odchodzi w zapomnienie, z czym trudno się pogodzić Falciowi. W Cieniu rycerza widzimy wewnętrzną walkę  głównego bohatera. Protagonista musi zmierzyć się ze wspomnieniami i własnym wyobrażeniem króla, którego traktował niemalże jak boga. Z wielkim zaabsorbowaniem śledzimy  losy bohatera, a możecie mi wierzyć, lekkiego życia to on nie ma.

[perfectpullquote align=”full” bordertop=”false” cite=”” link=”” color=”#cc2854″ class=”” size=”18″](…) strzała dosięga celu tylko wtedy, gdy jest wymierzona we właściwym kierunku[3][/perfectpullquote]

 

Będę monotematyczna, ale muszę pozachwycać się kreacją postaci. Moje kochane trio: Falcio, Kest i Brasti jest nie do podrobienia. Osobno są świetni, ale razem niezastąpieni! Ich słowne przekomarzania są dosłownie balsamem na moje skołatane ich niebezpiecznymi przygodami nerwy. Jednak Cień rycerza to nie tylko główni bohaterowie, ale również cała plejada postaci drugoplanowych, które sprawiają, że historia staje się nieszablonowa. U de Castella podoba mi się przede wszystkim to, że nie ma bohaterów czarno-białych. Jeśliby się zagłębić w ich historię, to można odkryć, dlaczego postępują tak, a nie inaczej. Perfidna Trin, interesowny książę, kat z uczuciami czy „przyjaciółka, co przychodzi w czarną godzinę”.

[perfectpullquote align=”full” bordertop=”false” cite=”” link=”” color=”#cc2854″ class=”” size=”18″]Świat jest złożony z fragmentów[4][/perfectpullquote]

 

W drugiej części Wielkich Płaszczy coraz lepiej poznajemy Tristię. To również zdecydowany plus całej opowieści. Razem z trattari podróżujemy po kraju, „zwiedzając” coraz to nowe zakątki. Z niektórymi miejscami wiążą się niesamowite historie, inne są wręcz straszne i wstrząsające. W tej części autor serwuje nam kilka naprawdę obrazowych fragmentów, od których po ciele aż przechodzą ciarki. W szczególności Lament Wielkich Płaszczy jest przerażający…

[perfectpullquote align=”full” bordertop=”false” cite=”” link=”” color=”#cc2854″ class=”” size=”18″]Czym jesteśmy tak naprawdę, jeśli nie naszymi aktami odwagi lub tchórzostwa, hojności lub chciwości?[5][/perfectpullquote]

 

Nic tak nie cieszy czytelnika, jak świetna treść połączona z równie dobrą okładką. Co jak co, ale oprawy książek de Castella są cudowne. Tym razem przedstawiono wizerunek prostolinijnego łucznika, który jest niezwykle znaczącym bohaterem Cienia rycerza. Uwielbiam!

Cień rycerza to kolejna świetna książka, która wyszła spod pióra Sebastiena de Castelli. Obawiałam się klątwy drugiego tomu i jestem bardzo szczęśliwa, że mogę wam napisać, iż nic takiego nie ma tu miejsca. Druga część cyklu Wielkie Płaszcze to powieść jeszcze lepsza od swojej poprzedniczki. Był tylko jeden nieco nudniejszy, bardziej melancholijny moment, który jednak na tle wydarzeń całej powieści odchodzi w zapomnienie. Genialna przygoda i świetna zabawa! Intrygi, tajemnice i ciągłe zmaganie się z niebezpieczeństwem sprawiają, że klimat książki jest niezwykły i niepowtarzalny. Z niecierpliwością czekam na kontynuację!

 

Łucznik w natarciu. „Cień rycerza” – recenzja książki

 

Tytuł: Cień rycerza

Autor: Sebastien de Castell

Wydawnictwo: Insignis

Ilość stron: 648

ISBN: 978-83-65743-75-6

 

 

[1] Cytat pochodzi z książki Cień rycerza

[2] Cytat pochodzi z książki Cień rycerza

[3] Cytat pochodzi z książki Cień rycerza

[4] Cytat pochodzi z książki Cień rycerza

[5] Cytat pochodzi z książki Cień rycerza

 

Patrycja Jankowska
Patrycja Jankowska
Dnie spędzam z nosem w książkach (zdecydowanie nie naukowych, a powinnam, bo oddech magisterki czuję na karku), które, jak to pięknie ujęła Monika, „osnuwają mnie delikatną mgiełką literackiej przygody”. Ponoć wiedźma – z pewnością charakterologiczna! Książki, psy, siatkówkę i góry kocham całym serduchem! W wolnym czasie łażę z aparatem gdzie się tylko da i skrobię do szuflady.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu