Łamigłówka przy świetle księżyca. „Nova Luna” – recenzja gry planszowej

-

W dzisiejszym wstępie kolejny odcinek serii: „Popbokownik bawi i uczy”. Po pierwsze – wyrażenie „nów księżyca” to tautologia, stwierdzenie zawsze prawdziwe. Nów dotyczy naturalnego satelity planety, to określenie jednej z faz, kiedy to z Ziemi widać wyłącznie jego zacienioną część. Po drugie – w większości języków europejskich nazwa nowiu w dosłownym tłumaczeniu brzmi „nowy księżyc”. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie nasuwa się sama, biorąc pod uwagę rozprzestrzeniający się swego czasu po Starym Kontynencie język łaciński.

Mam nadzieję, że domyśliliście się już, co oznacza tytuł recenzowanej dziś gry.

Łamigłówka przy świetle księżyca. „Nova Luna” - recenzja gry planszowej
Nova Luna
Odkrycie

Skoro poznaliście parę kolejnych ciekawostek, przydatnych nie tylko podczas podrywu, pora przejść do samej Nova Luna, której pudełko, nawiasem mówiąc, mogłoby być sporo mniejsze: wystarczyło przedzielić jedną z głównych części na pół. Nie zdecydowano się na to jednak, prawdopodobnie ze względów marketingowych (większe opakowanie sugeruje bogatszą zawartość), a może chciano zachować estetykę elementów. Ta bowiem stoi na bardzo wysokim poziomie, mi osobiście przywodząc na myśl twórczość Salvadora Daliego. Pięknie ozdobiony tor, pionek sierpu księżyca do samodzielnego złożenia, nawet proste, kwadratowe kafelki: wszystko to, pod względem stylistyki, idealnie do siebie pasuje. Buduje przy tym bardzo specyficzny klimat rozgrywki, atmosferę swoistego delikatnego mistycyzmu. A to przecież „tylko” gra logiczna.

Banał

Na dodatek, niezbyt skomplikowana. Gracze poruszają się wewnątrz „księżycowego koła”, swoistej drogi, oznaczającej pełny cykl naszego naturalnego satelity. Niestety, w kontekście zasad, rysunki te to jedynie ozdoby, ukończenie okrążenia nie daje żadnych bonusów. Przy zewnętrznej granicy okręgu, w specjalnych wypustkach, układamy natomiast kafelki, odpowiadające za główną mechanikę zabawy. Występują one w czterech kolorach i wydrukowane są na nich dwie rzeczy: najważniejsza to tak zwane „zadania” – schemat, oznaczający w jakiej konfiguracji należy ułożyć poszczególne kwadraciki, by zdobyć za nie punkt. Wtedy zakrywa się go drewnianym drążkiem: kto najszybciej pozbędzie się wszystkich, wygrywa. Ach, na płytkach znajdują się także cyfry, oznaczające liczbę pól, o jakie musi przesunąć się gracz na torze. To o tyle ważne, iż tury nie następują naprzemiennie, lecz porusza się gracz najbardziej „z tyłu”.

Łamigłówka przy świetle księżyca. „Nova Luna” - recenzja gry planszowej
Nova Luna
Zmyłka

Cała instrukcja mieści się na czterech stronach, a jest naprawdę obrazowo wytłumaczona – trudno znaleźć jakiekolwiek wątpliwości co do zasad. Z małym wyjątkiem – kompletnie nie rozumiem wariantu jednoosobowego. Wydaje się być pisany w ostatniej chwili, tylko po to, by spełnić wymóg wydawcy. Różne wysokości stosów kafelków, sumowanie liczb, progi punktowe… No po prostu masakra, po chwili lektury rozbolała mnie głowa. Nikomu niepotrzebna komplikacja, bowiem piękno Nova Luna tkwi nie tylko w jej oprawie graficznej, ale przede wszystkim w prostocie. Nie bez przyczyny twórcy jako wiek minimalny podali osiem lat. Przy tym tytule naprawdę mogą świetnie bawić się dzieci z rodzicami. Za to sposób ich gry, to już zupełnie inna kwestia.

Łamigłówka przy świetle księżyca. „Nova Luna” - recenzja gry planszowej
Nova Luna
Wojna

Ponieważ o zwycięstwo na księżycowym torze walczyłem z ludźmi w przeróżnym wieku, mogę wyróżnić dwa style zabawy. Typ pierwszy, zdominowany przez młodszych graczy, nazwa robocza: „prędkość”. Opiera się na dobieraniu kafelków aktualnie pasujących do układanki i skupieniu się na pojedynczych zadaniach. Niestety jest mało efektywny, jeśli ktoś z pozostałych uczestników stosuje inną strategię: „multitasking”. Na dodatek powoduje wtedy spore ilości płaczu i krzyku u przegranych. Prawdopodobnie w tym momencie domyśliliście się już, że nie mam własnego potomstwa. Wracając: schematy należy rozwiązywać równolegle tak, by zdobyć jak najwięcej punktów w określonym czasie. Biorąc kafelki z niewielkimi cyframi, by pozostawać z tyłu lub układając konkretne, uprzedzając przy tym przeciwników. Wspominałem, że można wybierać tylko z trzech znajdujących się przed figurką księżyca? Wbrew pozorom, to bardzo ogranicza ruchy. Za to wymusza planowanie.

Łamigłówka przy świetle księżyca. „Nova Luna” - recenzja gry planszowej

Mastermind

I to kilka tur naprzód. Oczywiście, o ile chce się wygrać: dobra zabawa może przyjść po drodze, ale nie musi. Lecz tak naprawdę nie uważam tego za problem. Odrobina rywalizacji, połączona ze sporą dozą główkowania, to całkiem dobry przepis na wieczór ze znajomymi. Ale jeśli w kimś nów obudzi żądzę pokonania pozostałych, nawet kosztem zebrania „na złość” niepotrzebnych kwadratów, szczerze ostrzegałem.

Natomiast przy grze z młodszymi zalecam zastosowanie się do pierwszej ze wspomnianych wcześniej strategii, być może ciut prymitywniejszej, za to gwarantującej większą ilość zaangażowania i radości. Pojawi się także spora szansa na pytanie: „Zagramy jeszcze raz?” – proszę, nie odmawiajcie wtedy. Nawet wariant czteroosobowy trwa maksymalnie pół godziny, a potasowanie kafelków to dosłownie chwila. Musicie przyznać, to niewielka cena za trening szarych komórek, i to w dodatku w tak pięknej oprawie.

P.S. Wskazówki, jak złożyć figurkę księżyca, znajdują się na żółtej bocznej ściance spodu pudełka. Właśnie oszczędziłem kwadrans waszego czasu: nie ma za co.

Łamigłówka przy świetle księżyca. „Nova Luna” - recenzja gry planszowejTytuł: Nova Luna

Liczba graczy: 1-4

Wiek: 8+

Czas rozgrywki: około 30 minut

Wydawnictwo: Lucky Duck Games

 

 

 

Za przekazanie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Lucky Duck Games, więcej o grze przeczytacie tutaj:

Łamigłówka przy świetle księżyca. „Nova Luna” - recenzja gry planszowej

podsumowanie

Ocena
8

Komentarz

Przepiękne, regrywalne, szybkie i w sumie całkiem wciągające. Rozgrywka zainteresuje zarówno niedzielnych graczy, jak i starych wyjadaczy, szukających strategii.
Przemysław Ekiert
Przemysław Ekiert
W wysokim stopniu uzależniony od popkultury - by zniwelować głód korzysta z książek, filmów, seriali i komiksów w coraz większych dawkach. Popijając nowe leki różnymi gatunkami herbat, snuje głębokie przemyślenia o podboju planety i swoim miejscu we wszechświecie. Jest jednak świadomy, że wszyscy jesteśmy tylko podróbką idealnych postaci z telewizyjnych reklam.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Przepiękne, regrywalne, szybkie i w sumie całkiem wciągające. Rozgrywka zainteresuje zarówno niedzielnych graczy, jak i starych wyjadaczy, szukających strategii.Łamigłówka przy świetle księżyca. „Nova Luna” - recenzja gry planszowej