Kupujcie, nie zastanawiajcie się! „Biblioteka szaleńca” – recenzja książki

-

Kiedy dwa lata temu, w grudniu 2018 roku, do moich rąk trafił Złoty Atlas Edwarda Brooke’a-Hitchinga to uznałam, iż nie ma na rynku ładniejszego i bardziej zachwycającego bibliofila wydania książki. Rebis podniosło poprzeczkę tak wysoko, że sądziłam, że nic nie będzie w stanie jej przebić. A jednak się myliłam – w listopadzie premierę miała Biblioteka szaleńca, czyli literacki album z największymi i najciekawszymi kuriozami wydawniczymi, jakie wyszły spod ludzkich rąk.
Kupujcie, nie zastanawiajcie się! „Biblioteka szaleńca” – recenzja książkiCo kryją w sobie bogato ilustrowane karty?

Pięknie wydany album został podzielony na dziesięć rozdziałów, które koncentrują się wokół danej grupy publikacji:

  • Książki, które nie są książkami – oto dzieła zapisane haftem na płóciennym żakiecie, wyżłobione w ludzkiej kości lub nakreślone na inkaskim piśmie węzełkowym kipu – jednym słowem wszystkie kurioza, które niosą ze sobą przekaz, a nie posiadają fizycznej formy książki,
  • Książki z ciała i krwi – to swoisty przegląd historii introligatorstwa opartego na wykorzystywaniu ludzkiej skóry oraz krwi. Wbrew pozorom, nie jest to zapomniana dziedzina, bowiem ostatnie dzieło powstało w XXI wieku – był to Koran spisany ludzką posoką Saddama Husajna, który w tym celu oddał przeszło 24 litry osocza w ciągu kilku lat,
  • Książki szyfrowane – stanowią próbę ukazania historii piśmiennictwa kodowanego, począwszy od bizantyjskiego Egiptu. Co ciekawe, po dzień dzisiejszy wiele przywołanych tytułów nie zostało poprawnie rozszyfrowanych, jak chociażby trójkątna księga hrabiego Saint-Germaina, zakodowana okultystycznym pismem,
  • Literackie mistyfikacje – zawiera przykłady kłamstw w formie literackiej, czyli różnego rodzaju książki, pamflety czy też podrabiane na starodawne rękopisy publikacje szkalujące konkretną osobę, dany system wierzeń czy też grupę religijną. Za przykład niech posłużą fałszywe dzienniki Hitlera,
  • Dziwne kolekcje – to fragment poświęcony projektom obsesyjnego gromadzenia konkretnych dzieł, od manuskryptów aż po pozycje wydane na tkaninach. Królują tu głównie bestiariusze oraz różnego rodzaju utwory o charakterze encyklopedycznym,
  • Dzieła sił nadprzyrodzonych – to wykaz rzadko spotykanych egzemplarzy ksiąg-zaklęć, czyli grymuarów. Przykładem są automatyczne pisma mediów spirytystycznych. Wymieniono także wiele podręczników szamańskich, pergaminów alchemików czy też katalogów grzechów i dzieł umożliwiających kontakt z aniołami i demonami,
  • Osobliwości religijne – jak wskazuje sama nazwa, to swoisty wykaz wydanych form religijnych, głównie Tory, Biblii oraz Koranu. Są tutaj książki napisane na rybiej skórze, miedziane szkatułki, dziesięciometrowe zwoje czy też różnego rodzaju ryciny i ilustracje,
  • Kurioza naukowe – galeria podejmująca tematykę fascynacji ludzkim organizmem oraz okazania biologicznych mechanizmów. Nic dziwnego, że mamy tutaj rysunki szkieletów, szkice płodów znajdujących się w kobiecym ciele, ukazanie prób przetaczania krwi czy też przedstawienia układu mięśniowego człowieka. Niektóre bawią, inne zaś wprawiają w prawdziwe osłupienie, jak projekt szafki do utrzymywania przy życiu odciętej głowy,
  • Książki niezwykłych rozmiarów – katalog różnych rozmiarów publikacji – miniaturowe książki, etui na manuskrypty, almanachy mieszczące się w dłoni czy mikromodlitewniki i księgi mierzące ponad dwa metry szerokości.
Kupujcie, nie zastanawiajcie się! „Biblioteka szaleńca” – recenzja książkiTo, co budzi podziw

Liczba przywołanych na kartach Biblioteki szaleńca książek robi wrażenie. Wiele pracy wymagało nie tylko wyszukanie i odpowiednie skatalogowanie tytułów, ale także opisanie historii danej publikacji. Jak podaje Edward Brooke-Hitching, na całym świecie istnieje łącznie  prawie sto trzydzieści milionów książek, które zespół Google Books zamierza zdigitalizować. Czy uda się jednak zeskanować coś, co zostało napisane na ludzkiej skórze czy też to wykonane z ptasich piór? Jak widać, nie wszystko da się zapisać w formie cyfrowej, niektóre dzieła pozostają jedynie do podziwiania na żywo w muzeach i na wystawach tematycznych.

Oczywiście można narzekać, że na kartach albumu nie znalazło się więcej zaskakujących przykładów czy też zdjęć, jednak należy mieć na uwadze, iż wszystko posiada swoje ograniczenia. Autor wybrał te pozycje, które zaskakują, szokują, przyciągają uwagę lub stanowią prawdziwy, światowy fenomen, jak chociażby ważąca siedem i pół tony publikacja brazylijskich przepisów podatkowych wydana w 2014 roku.

Każda książka przywołana na kartach Biblioteki szaleńca ma własną, fascynującą historię. Piękne ilustracje to coś, co wyróżnia omawiany tytuł na rynku wydawniczym. Prawdziwa gratka dla miłośników opowieści, która obejmuje wszystko – od dzieł oprawionych w ludzką skórę, po najmniejsze na świecie pozycje. A to wszystko wydrukowane na dobrej jakości papierze w naprawdę przystępnej cenie.

Kupujcie, nie zastanawiajcie się! „Biblioteka szaleńca” – recenzja książkiTytuł: Biblioteka szaleńca. Największe kurioza wydawnicze

Autor: Edward Brooke-Hitching

Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis

Liczba stron: 254

ISBN: 978-83-8188-130-2

podsumowanie

Ocena
10

Komentarz

Dzieła wykonane z ludzkiej skóry, ptasich piór czy też z kości i włosów. Podręczniki do przywoływania demonów, dzienniki zapisane na papierze toaletowym czy też wyryte na drewnianych skrzypcach. To tylko jedne z nielicznych przykładów kuriozum wydawniczych, jakie znajdziemy na kartach Biblioteki szaleńca. Obowiązkowa pozycja każdego zapalonego bibliofila.
Patrycja Wieleba
Patrycja Wielebahttps://portafortunas.pl/
Herbatoholiczka, miłośniczka prozy Philipa K. Dicka, absolutnie zakochana w bajkach Disney'a. Fanatyczka kotów, zakochana w Deanie Winchesterze i Thorze, bierze kąpiele do soundtracka Władcy Pierścieni i próbuje rozgryźć walkę na miecze w Wiedźminie.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Dzieła wykonane z ludzkiej skóry, ptasich piór czy też z kości i włosów. Podręczniki do przywoływania demonów, dzienniki zapisane na papierze toaletowym czy też wyryte na drewnianych skrzypcach. To tylko jedne z nielicznych przykładów kuriozum wydawniczych, jakie znajdziemy na kartach Biblioteki szaleńca. Obowiązkowa pozycja każdego zapalonego bibliofila.Kupujcie, nie zastanawiajcie się! „Biblioteka szaleńca” – recenzja książki