Kupa roboty przy własnym zoo. „Planet Zoo” — recenzja gry

-

Minęły lata, odkąd dostaliśmy w ręce porządny symulator parku zoologicznego, który obok ładnie wyglądających zwierząt miał także rozbudowaną mechanikę i ekonomię. Jednak Frontier Developments znów to zrobiło i stworzyło kolejnego, świetnego tycoona!
Misie lubią dobrze zjeść

Przez ostatnie lata pojawiało się kilka tytułów, które umożliwiały zarządzanie własnym ogrodem zoologicznym. Jednakże wiele z nich było produkcjami niezbyt rozbudowanymi lub skierowanymi do młodszych odbiorców i szybko nudziły. Nagle na planie pojawia się Planet Zoo – święty Graal gier fanów tycoonów.

Kupa roboty przy własnym zoo. „Planet Zoo” — recenzja gry
Screen z gry

To, co pierwsze rzuca się w oczy to przepięknie wykonane zwierzęta. Widać, że twórcy nabrali sporo wprawy w animowaniu żywych istot, co można było zobaczyć w ich poprzednim hicie, Jurassic World Evolution. Nasi podopieczni mają masę różnych zachowań na podorędziu. Walki o przywództwo w stadzie, zabawa czy komunikacja między osobnikami. Coś urokliwego i hipnotyzującego. Aż chciałoby się zapomnieć, że jest to gra wideo. Człowiek czasem rozsiada się wygodnie w fotelu i obserwuje figlujące szympansy czy skaczące z platformy na platformę lemury. Detali mamy tutaj od groma i nawet kwestia mokrej sierści po wyjściu z wody została uwzględniona!

Nasze zwierzaki są wymagające i trzeba przygotować im odpowiednie warunki do życia. Musimy wziąć pod uwagę temperaturę, odpowiednią florę i faunę oraz pokrycie terenu. Im szczęśliwsze są nasze stworzonka, tym lepiej goście je oceniają.

Kupa roboty przy własnym zoo. „Planet Zoo” — recenzja gry

Nowe gatunki odblokujemy za pomocą badań, podobnie jak leki czy nowe obiekty do umieszczenia na terenie zoo. Praktycznie każdy budynek w grze posiada szerokie możliwości dopasowania do swojego stylu. Wszystkie elementy możemy umieszczać całkowicie dowolnie, pod różnymi kątami. Głośniki na drzewach, nietuzinkowe ułożenie ławek czy tworzenie podziemnych tras dla gości.i. Wolność i kreatywność to główne cele, które przyświecają Planet Zoo. Możliwości designu są przeogromne i każda pomysłowa głowa znajdzie tu coś dla siebie.

Na szczęście, obok mieszkańców zoo, dużą uwagę zwrócono na budynki, zjawiska atmosferyczne czy grę świateł. Ich wykonanie przyprawia o zachwyt i wzbudza nutę podziwu. Planet Zoo jest najpiękniejszym tycoonem na rynku i mogę to powiedzieć z pełną odpowiedzialnością!

Nauka to potęgi klucz

Wielką zaletą są także walory edukacyjne. Choć gra z samej definicji ma sprawiać frajdę i rozrywkę, to nie oznacza, iż nie może także uczyć. Wiele osób nie zwraca na to uwagi, ja jednak uważam, że należy podkreślać takie pozytywne akcenty. W szczególności w dzisiejszych czasach, kiedy kwestie ekologii są poruszane społecznie i lokalnie.

Kupa roboty przy własnym zoo. „Planet Zoo” — recenzja gry
Screen z gry

Gracz otrzyma sporą dawkę wiedzy odnośnie poszczególnych gatunków, a także metod działania ogrodów zoologicznych. Wbrew pozorom, ich zadaniem nie jest tylko zarabianie pieniędzy i trzymanie zwierząt w klatkach, ale pomoc w ich powrocie do środowiska naturalnego. Wiele placówek na świecie (w tym także polskie) współpracuje ze sobą i rozmnaża te zwierzęta, którym grozi wyginięcie – i ten aspekt także jest poruszony. Wypuszczając naszych podopiecznych na wolność, zyskujemy specjalny zasób służących do nabywania kolejnych, niezwykle drogocennych okazów. Wiernie odwzorowano wiele zachowań czy dźwięków wydawanych przez stworzenia z całego globu i ich obserwacja sprawia olbrzymią satysfakcję. Mamy też spory wybór roślinności, także z różnych biomów, i możemy tworzyć przecudowne panoramy na przykład afrykańskiej sawanny.

Po wybudowaniu swojego ogrodu zoologicznego nie pozostaje nic, tylko rozkoszować się jego pięknem. A nie, zaraz… przecież zajmowanie się takim obiektem to kupa roboty!

Czy poczochrasz dziś mój plusz?

To, co najbardziej zaczyna irytować to… mikrozarządzanie. Gracz musi ogarniać wszystko i to dosłownie! Zepsuła się ławka? Kliknij na nią i wezwij technika. Zwierzątka chorują? Procedurę powtarzamy z dzikim pacjentem, tylko tym razem chodzi nam o weterynarza. Gdy nasze zoo rozrasta się do kilkunastu wybiegów, oko zaczyna „latać” ze zdenerwowania. A chwila nieuwagi, niedopilnowanie naszych podopiecznych, i u bram stoją aktywiści, którzy mogą doprowadzić do zamknięcia całej placówki.

Kupa roboty przy własnym zoo. „Planet Zoo” — recenzja gry
Screen z gry

Menu oraz interfejs w wielu miejscach zdarza się być nieczytelny i to nie ułatwiać pracy. Niejednokrotnie panuje w nim chaos i ciężko znaleźć konkretny gatunek zwierzęcia, rośliny czy obiektu. Dobrze, że dodano wyszukiwarkę i można w łatwy sposób wyszukać to, czego akurat potrzebujemy. No i system tagów, który ułatwia życie w ogromnym stopniu i przyśpiesza znalezienie tego elementu. Można także dodać własne.

Tworzenie wybiegów jest niezwykle pracochłonne i podchodzi pod zaletę lub wadę. Próbując zbudować klatkę dla krokodyli w trybie piaskownicy, spędziłem prawie dwie godziny nad jej wystrojem. Nie twierdzę jednak, że był to zmarnowany czas, wprost przeciwnie – bawiłem się znakomicie!

Tak naprawdę najgorszym kryzysem, jaki może nas spotkać, jest atak aktywistów za zaniedbywanie zwierząt. Same ucieczki zwierzów nie są groźne dla zwiedzających. Trzystukilogramowy lew nie dotknie żadnego gościa, nawet jeśli ten znajduje się naprzeciwko jego szczęk. Po prostu sobie spaceruje, a ludzie wokół niego panikują i krzyczą w niebogłosy. Weterynarz podchodzi i szybko usypia wielkiego kota. To spora różnica w porównaniu do takiego Jurassic World Evolution, gdzie ucieczka siedmiotonowego tyranozaura może doprowadzić do kilkunastu śmierci.

Kupa roboty przy własnym zoo. „Planet Zoo” — recenzja gry
Screen z gry

I ja się pytam, gdzie są ptaki lub zwierzęta morskie?! A zapewne zostaną dodane w kolejnych DLC. W podobny sposób pojawiała się treść do poprzednich produkcji Frontiera i najbliższe miesiące przyniosą kolejne obiekty oraz zwierzęta.
Poza tymi obiekcjami, w sumie niewiele jest grze do zarzucenia. Zdarzają się małe błędy czy zacięcia animacji, ale to nic nowego przy tak sporych produkcjach. Twórcy udowodnili, że dbają o swoje tytuły i w najbliższym czasie możemy spodziewać się patchów, które zlikwidują bugi.

Kupa roboty przy własnym zoo. „Planet Zoo” — recenzja gry
Screen z gry
Welcome to… Planet Zoo!

Jeśli uwielbiasz tycoony i chcesz prowadzić własne zoo, to nie znajdziesz lepszej gry na rynku. Frontier Developments od lat udowadnia, że wie, jak się robi świetne strategie ekonomiczne i to takie, które powalają oprawą graficzną oraz dźwiękową.

Zwierzęta w żadnej innej produkcji nie wyglądały tak dobrze i realistycznie. Jeśli nie boicie się ciężkiej pracy i przeklikiwania wielu okienek, to Planet Zoo jest dla was.

Kupa roboty przy własnym zoo. „Planet Zoo” — recenzja gry

  • Cudownie wykonane zwierzęta,
  • Spora liczba obiektów do wybudowania,
  • Rozgrywka na długie godziny,
  • Walory edukacyjne,
  • Wolność tworzenia.

 

Kupa roboty przy własnym zoo. „Planet Zoo” — recenzja gry

  • Mikrozarządzanie sprawia, że granie przypomina pracę,
  • Interfejs powinien zostać poprawiony,
  • Brak ptaków, zwierząt nocnych i większej liczby zwierząt terrarystycznych.

Obejrzyjcie nasz gameplay:

podsumowanie

Ocena
9

Komentarz

„Planet Zoo” to najlepsze wirtualne zoo dostępne na rynku. Masa obiektów, pięknie wykonane zwierzęta i niczym nieskrępowana kreacja. Każdy ogród zoologiczny jest wyjątkowy i ma swój własny, indywidualny charakter. Dla fanów wszelkich gier ekonomicznych pozycja obowiązkowa!
Mateusz Zelek
Mateusz Zelek
Gdyby urodził się 65 milionów lat temu, to na pewno byłby dinozaurem. Ogromny fan prehistorycznych gadów i wszystkiego, co z nimi związane. Dziennikarz specjalizujący się w grach wideo i wiążący z nimi swoją zawodową przyszłość. Nie pogardzi także dobrą lekturą.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Planet Zoo” to najlepsze wirtualne zoo dostępne na rynku. Masa obiektów, pięknie wykonane zwierzęta i niczym nieskrępowana kreacja. Każdy ogród zoologiczny jest wyjątkowy i ma swój własny, indywidualny charakter. Dla fanów wszelkich gier ekonomicznych pozycja obowiązkowa!Kupa roboty przy własnym zoo. „Planet Zoo” — recenzja gry