Kumplowska komedia z zakrętami. „Żółwie aż do końca” – recenzja książki

-

Aza Holmes większość życia spędza w swojej głowie, martwiąc się tym, że zaraz zarazi się bakteriami, które ją zabiją. Na dodatek nie jest do końca pewna czy ona to ona, a nie te miliardy mikrobów zasiedlających ciało podobno należące do niej. Możliwe, że to one kierują całym jej życiem, a to oznaczałoby, że sama nie ma nie wpływu. W międzyczasie stara się wieść w miarę normalne życie, co nie jest wcale takie proste, gdy człowiek wciąż zastanawia się czy na pewno ta mała rana na palcu jest należycie odkażona, a plaster był zmieniony. Życie Azy jest bardzo męczące, a za chwilę skomplikuje się jeszcze bardziej.
Ten plan może się powieść

Jakimś cudem Aza wciąż chodzi do liceum, dobrze się uczy i udaje jej się utrzymać przyjaźń z rozgadaną, barwną Daisy, niemożliwie zakochaną w świecie Gwiezdnych wojen. Dziewczyny spędzają sporo czasu, ucząc się w pobliskiej restauracji, gdzie ku zgrozie kelnerki wciąż korzystają z kuponów zniżkowych i nie zostawiają napiwków. Wydawałoby się, że życie układa im się doskonale, zwłaszcza, że to Daisy najczęściej namawia Azę na różne przygody. Na przykład na podjęcie próby zdobycia informacji mogących pomóc w odnalezieniu zbiegłego miliardera-łapówkarza, Picketta seniora. Pozwoliłoby to dziewczynom zainkasować sto tysięcy dolarów nagrody i tym samym pokryć chociaż część opłat związanych ze studiami. Plan miał tym większą szansę się udać, że Aza znała syna owego zbiega, Daviesa, bowiem jeździła z nim na obozy organizowane dla dzieciaków, którym zmarło jedno z rodziców. Nie spodziewa się, że tym dzięki temu wiele w jej życiu się zmieni i to niekoniecznie finansowo.

Down the rabbit hole

Niezaprzeczalną zaletą Żółwi aż do końca Johna Greena jest sposób przedstawienia sposobu myślenia Azy. Dziewczyna zdecydowanie cierpi na zaburzenia obsesyjno-kompulsywne (OCD) połączone z silnymi stanami lękowymi i chociaż znajduje się pod opieką psychiatryczną w momencie gdy ją poznajemy, zdecydowanie nie jest z nią najlepiej. Oddanie tego, co dokładnie dzieje się w jej głowie nie jest wcale takie proste – gdy bowiem coś rozpocznie całą reakcję łańcuchową, Aza nie potrafi  jej powstrzymać. Nawet w momencie, gdy sama inicjuje kontakt fizyczny z chłopakiem, w pewnym momencie zaczyna analizować, ile bakterii wymieniają w czasie całowania i co to właściwie będzie znaczyło dla jej organizmu . Myśl ta jest tak uporczywa, tak natrętna, że niesprawdzenie tych informacji teraz i natychmiast graniczy z cudem. Greenowi udało się to oddać do tego stopnia, że sami się łapiemy w te myślowe pętle. Nie na darmo na okładce powieści pojawia się, zresztą często w tekście przywoływana, zwężająca się spirala. Przyznaję, że jestem pod wrażeniem tego, co zrobił autor . Sam walczył z podobnym problemem, co każe nam podejrzewać, że pisząc, opierał się na własnych doświadczeniach.

Opowieść o przyjaciółkach

Inną ważną osią fabularną Żółwi jest przyjaźń pomiędzy Azą i Daisy. Z jednej strony główna bohaterka i narratorka powieści jest tak silnie skupiona na sobie, że aż dziw bierze, że udaje się jej utrzymać kontakty z innymi ludźmi. Prawda jest również taka, że bez rozgadanej, siedzącej nieco zbyt mocno w fandomie Daisy Aza prawdopodobnie nie funkcjonowałaby tak dobrze. Dziewczyny uczą się razem po szkole, spędzają ze sobą dużo czasu, ale, jak okazuje się w trakcie lektury, niekoniecznie przekłada się to na zrozumienie tego, co dla obu jest naprawdę ważne. I pomimo tego, że obie znają się w zasadzie od dzieciństwa, b jedna zaczęła pytać, a druga słuchać, będzie musiało dojść do dość nieprzyjemnego, wstrząsającego zdarzenia, które przewartościuje świat im obu oraz okaże się ważnym kamieniem milowym w życiu Azy. Gdyż, parafrazując jedną z wypowiedzi Daisy, Żółwie aż do końca nie są ani romansem, ani kryminałem – są kumplowską komedią.

Gdzie szukać pomocy?

Zamiast zakończenia chciałabym zapewnić, że Aza wcale nie jest ani odosobnionym przypadkiem, ani też jej przypadłość nie przekreśla możliwości normalnego życia. Głównej bohaterce książki Greena pomogła lekarka, psychiatra, która przeprowadziła dziewczynę przez wiele problemów, kiedy tylko ta jej na to pozwoliła. Tak jak wielu na świecie jest ludzi, tak każdy z nas ma problemy – czy to związane z natrętnymi myślami, paraliżującym albo odbierającym radość smutkiem, lękiem pojawiającym się w najmniej spodziewanych okolicznościach. Za rzadko wspominamy o tym, że problemy psychologiczne oraz emocjonalne są częstsze niż nam się to może wydawać. Sęk w tym, że nie musimy być z tymi kłopotami sami – od tego mamy specjalistów.

  1. Przy wielu ośrodkach zdrowia funkcjonują poradnie zdrowia psychicznego, można tam skorzystać w ramach NFZ z pomocy psychiatry, psychologa czy psychoterapeuty. Do psychiatry nie trzeba mieć przy tym skierowania, do psychologa i terapeuty już tak, ale je może wystawić zarówno lekarz rodzinny, jak i psychiatra.
  2. Jeśli jesteśmy w kryzysie albo boimy się pójść do poradni, możemy zadzwonić na infolinię.

– Młodzieżowy Telefon Zaufania 192 88 jest bezpłatny i czynny od 12:00 do 22:00.

– Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży 116 111, czynny od poniedziałku do soboty od 12:00 do 20:00.

– Ogólnopolski Telefon Zaufania „Uzależnienia behawioralne” 801 190 990, codziennie od 17:00 do 22:00

– Centrum Interwencji Kryzysowej pod gdańskimi numerami 58 511 01 21, 58 511-01-22 albo warszawskim 22 837 55 59.

Kumplowska komedia z zakrętami. „Żółwie aż do końca” – recenzja książki

 

Tytuł: Żółwie aż do końca

Autor: John Green

Wydawnictwo: Bukowy Las

Liczba stron: 312

ISBN: 978-838-0741-27-0

Agata Włodarczyk
Agata Włodarczykhttp://palacwiedzmy.wordpress.com
Nie ma bio, bo szydełkuje cthulusienki.

Inne artykuły tego redaktora

1 komentarz

Popularne w tym tygodniu