Sylvester Stallone, Jason Statham, Dolph Lundgren, Curtis “50-Cent” Jackson, Megan Fox, Andy Garcia oraz Tony Jaa i Iko Uwais to obsada NIEZNISZCZALNYCH 4. Zapowiada się ekscytującą, efektowna, przerażająca, wybuchowa i okraszona mocnym humorem jazda bez trzymanki. Film w polskich kinach od 29 września.
Zdjęcia realizowane były przez cztery miesiące w Wielkiej Brytanii, Grecji i Bułgarii. Stery reżyserskie ponownie objął Scott Waugh.
Wszystko wskazuje na to, że czwarta część jest najbardziej dopracowana i efektowna. Już najnowszy John Wick udowodnił, że czwórka może być spektakularna i epicka. Produkcja Niezniszczalnych 4 jest dopięta na ostatni guzik i czeka na odpalenie.
Cała seria zarobiła dotychczas 800 milionów dolarów. Po premierze Niezniszczalnych 4 może pęknąć bariera miliarda USD.
O fabule
Tym razem „Niezniszczalni” zostają wciągnięci w spisek, który może doprowadzić do wybuchu konfliktu nuklearnego między Rosją a Stanami Zjednoczonymi. Wybuch III wojny światowej wisi na włosku. Dowództwo nad ekipą przejmie bohater grany przez Stathama. Czy jego ludzie uratują świat przed totalną zagładą? Czy „Niezniszczalni” naprawdę okażą się niezniszczalni? O tym trzeba przekonać się w kinie już 29 września.
Początek serii
Przypomnijmy! W 2008 roku David Callaham, twórca scenariusza do filmowej adaptacji kultowej gry Doom w 2008 roku złożył w siedzibie Warner Bros skrypt do filmowej opowieści o grupie najemników, którzy walczą ze sprzedajnym agentem CIA. Na tym etapie nikt jeszcze nie myślał o filmie, w którym zagrają same gwiazdy kina akcji z lat 80. Niezniszczalni bowiem mieli być ukłonem w stronę serialu Drużyna A. Tyle, że z większą ilością wybuchów!
Szefowie Warner Bros nie widzieli w projekcie Callahama potencjału i skrypt przeleżał na półkach rok. Kiedy już wydawało się, że Niezniszczalni podzielą los czekających na realizację projektów, scenariusz przez przypadek trafił w ręce Sylvestra Stallone’a, który po kilku nieudanych projektach powrócił do producenckich łask dzięki sukcesom Rocky Balboa i czwartej części Rambo. Aktor marzył o filmie, w którym zagrałby taką postać, jaką kochają jego wielbiciele – twardziela, co to kulom się nie kłania. I tak narodził się pomysł na stworzenie filmu akcji, w którym dawni herosi staną ramię w ramię z herosami nowego pokolenia, tłukąc złych i podstępnych wrogów. Teraz tylko należało odkupić skrypt od Warnera, przepisać scenariusz (co własnoręcznie uczynił Stallone) i zacząć kompletować ekipę.
Kilka tygodni zajęło Stallone’owi osobiste wydzwonienie dawnych kolegów. Bruce Willis i Dolph Lundgren zgodzili się bez wahania (ten drugi zresztą sam dopisywał sobie w scenariuszu kwestie). Schwarzenegger, który kończył urzędowanie na fotelu gubernatora Kalifornii także. Udziału w pierwszej części odmówiły mu tylko trzy osoby. Robert De Niro, bo był zajęty, Wesley Snipes, bo miał problemy z prawem i Jean Claude Van Damme. Ten ostatni ponoć nie chciał słyszeć o epizodycznej roli czarnego charakteru, co zresztą wypominał mu Stallone, kpiąc z belgijskiego aktora w wywiadach.
Mówiłem ci, że się uda!
– powtarzał, tuż po tym jak film odniósł frekwencyjny sukces. W końcu Jean Claude przyznał się do błędu i w drugiej odsłonie serii wcielił się w złego najemnika. Teraz fanom pozostaje czekanie na czwartą odsłonę.
W kinach: 29 września.
Dystrybucja w Polsce: Monolith Films.