Ku chwale Kazachstanu po raz drugi. „Borat Subsequent Moviefilm” – recenzja filmu

-

Są takie postacie filmowe, które wzbudzają kontrowersje. Jeśli na ekrany ponownie trafia Sacha Baron Cohen w stroju Borata (tylko te domowe), to można spodziewać się komedii pomyłek oraz czarnego humoru przeznaczonej dla ludzi o mocnych nerwach. Chociaż… w zasadzie, zanim zawitał na małych ekranach, nie wiadomo było, czego można się właściwie spodziewać, skoro cały film od początku utrzymywano w tajemnicy. O jego istnieniu potencjalni widzowie dowiedzieli się zaledwie miesiąc przed premierą.

Sacha Baron Cohen zasłynął ze swoich komediowych wyczynów, braku skrępowania, łamania zasad i braku dobrego smaku. Nie można jednak odmówić mu zdolności aktorskich. Wystarczy wspomnieć serial The Spy, czy występy w musicalowych adaptacjach Nędzników i Sweeney Todda, w których tworzy kolejne kreacje zarówno komediowe, jak dramatyczne. Nikt jednak nie spodziewał się powrotu Borata.

Film, o jakże „zwięzłym” tytule Borat Subsequent Moviefilm: Delivery of Prodigious Bribe to American Regime for Make Benefit Once Glorious Nation of Kazakhstan (Kolejny film o Boracie: Tłusta łapówka dla amerykańskiego reżimu, by naród kazachski znów był wielki), powstał w mniejszej lub większej tajemnicy. Ponoć pod koniec 2019 roku widywano Cohena w przebraniu, ale aktor konsekwentnie pozostawiał sprawę bez komentarza. W tych nienajlepszych dla tradycyjnej kinematografii czasach, dzięki Amazonowi, który wykupił prawa do dystrybucji, trafił on w dniu premiery do użytkowników Prime w ramach subskrypcji. Mam jednak wrażenie, że to film głównie skierowany do Amerykanów, jego fabuła bowiem kręci się bowiem wokół amerykańskich wyborów prezydenckich.

Borat 14 lat później

Borat Sagdiyev od 14 lat niestrudzenie pracuje w gułagu – odsiaduje dożywocie za niepowodzenie i poniżenie na arenie międzynarodowej wspaniałego kraju, jakim jest Kazachstan. Niespodziewanie zostaje wezwany przez prezydenta Nursułtana Nazarbajewa. Przygotował on dla niego nową, niezwykle ważną misję, która zmyje jego wcześniejszą hańbę – Borat ma dostarczyć prezent-łapówkę dla Donalda Trumpa. Zadanie wydaje się banalnie proste. Tym, co nasz główny bohater ma przekazać, okazuje się duma narodowa przemysłu filmowego – Johnny the Monkey (najprawdziwszy szympans). Ma go jednak przekazać wiceprezydentowi, Mike’owi Pence’owi, bo przecież nie tak łatwo dostać się przed oblicze samego Trumpa. A wszystko po to, aby pozytywnie wpłynąć na relacje między Kazachstanem a US&A (jak to ładnie mówi główny bohater).

Przydzielenie tej misji Boratowi jest już samo w sobie bardzo ryzykowne – mamy bardziej niż pewność, że skończy się to katastrofą. Zwłaszcza że  jego nastoletnia córka, która koniecznie chce wyrwać się ze swojej najprawdziwszej (i tej metaforycznej, kazachskiej) klatki, nie bacząc na nic, udaje się z ojcem w podróż do Stanów. Tyle że na gapę. Tutar (w tej roli fenomenalna Maria Bakalova) w przewrotny sposób niweczy misję ojca (co mogło pójść źle, prawda?). Borat w porozumieniu z Nazarbajewem, tworzy więc nowy plan, w którym dziewczyna odegra główną rolę.

Między „koroną” a Donaldem

Trudno jest ocenić, kiedy zapadła decyzja o powstaniu filmu i czy pandemiczna sytuacja w 2020 roku wpłynęła na pierwotny scenariusz. Kolejny film o Boracie musiał kiełkować w głowie Cohena przynajmniej od roku, a biorąc pod uwagę skupienie na amerykańskich wyborach, być może i wcześniej. Czy wirus pokrzyżował plany aktora? A może ten niefortunny zbieg okoliczności pozwolił na jeszcze bardziej szalone pomysły? Na pewno pandemia pozwoliła twórcom na wprowadzenie niezwykle absurdalnego plot twistu.

Czy Kolejny film o Boracie to produkcja zaangażowana politycznie lub społecznie? Z pewnością próbuje taką być. Wtapianie się w tłum w trakcie faktycznych wydarzeń politycznych – wiecach wyborczych czy przemówieniu Pence’a – nie było dla Cohena łatwe. W stroju Borata był rozpoznawalny, dlatego do fabuły wpleciono potrzebę kamuflażu. Zapewniło to aktorowi pozostanie incognito nawet wśród niczego niespodziewających się ludzi.

Na uwagę na pewno zasługuje jedno z jego przebrań. Na wspomnianym przemówieniu Mike’a Pence’a Cohen pojawia się jako… Borat przebrany za Trumpa. I jest to chyba najbardziej odważny szwindel w całym filmie. Czy chciał pokazać, jak nieudolna jest ochrona drugiego najważniejszego człowieka w kraju? A może to, że przy odrobinie przemyślanego starania (w tym wypadku spędzenie pięciu godzin w toalecie) można wejść wszędzie mimo zaostrzonej kontroli? Tego nie wiadomo, wyraźnie jednak można dostrzec krytykę Donalda Trumpa i jego otoczenia. Pokazanie elektoratu wyborczego – tutaj głównie przedstawiciele mniej wykształconej społeczności amerykańskiej – który wybrał już raz tak kontrowersyjnego człowieka na głowę państwa, to przytyk dla prawdziwej, rozumnej demokracji. Obraz Amerykanów o wyraziście zarysowanych, skrajnych poglądach nie napawa optymizmem w tych absurdalnych czasach. I tylko jakoś tak podobnie to wygląda do sytuacji w Polsce.

Wschodząca gwiazda Bułgarii albo więź ojca z córką

Pisząc o Kolejnym filmie o Boracie nie można nie zwrócić uwagi na Marię Bakalovą. Młoda bułgarska aktorka mistrzowsko wcieliła się w postać Tutar Sagdiyev, co docenili krytycy filmowi. Wykazała się niezwykły opanowaniem w każdej, nawet ekstremalnej sytuacji. Tutar, jako postać, została napisana genialnie. Na ekranie obserwujemy jej przemianę: od zaniedbanej nastolatki, poprzez wizerunkowe zmiany mające na celu zrobienie z niej towaru na sprzedaż, aż po zrozumienie przez dziewczynę, że wpajane jej od najmłodszych lat zasady, jakimi rządzi się świat, są stekiem bzdur. To przewartościowanie jest dosadną metaforą tego, że kobiety mogą wszystko, niezależnie od pochodzenia, wychowania i wykształcenia. Co w dzisiejszych czasach walki o równość stanowi bardzo silny przekaz.

Po prawdzie Kolejny film o Boracie nie miałby nic do zaoferowania, gdyby nie Bakalova. Cohen nie byłby w stanie sam pociągnąć tej powtórki z rozrywki, bo wszystko, co wyczynia na ekranie, właściwie już widzieliśmy. Mało co zaskakuje i szokuje widza w XXI wieku.

Tragikomedia XXI wieku

Kolejny film o Boracie to nie jest komedia. Skłaniałbym się bardziej ku określeniu go satyrą, nie tylko na politykę, ale i na społeczeństwo, które zaczyna zmierzać ku upadkowi. Na pracę Cohena spadła również krytyka, zwłaszcza od niezadowolonych polityków (głównie ze strony Rudy’ego Giulianiego), ale również od potomków zmarłej Judith Dim Evans, która najwyraźniej nie wydała zgody na użycie jej wizerunku w tej produkcji (w bardzo pozytywnch scenach na dodatek!), aż po rząd Kazachstanu, który rozpoczął akcję w mediach społecznościowych #CancelBorat. Ostatnie nie dziwi, bo chyba nie da się upaść niżej niż stworzenie podręcznika użytkownika (bo instrukcja obsługi wydaje się określeniem zbyt uprzedmiotawiającym) do córki lub przyszłej żony. Dodatkowy rozgłos, zwłaszcza ten kontrowersyjny, pomoże jednak filmowi dotrzeć do kolejnych widzów. Ale to charakterystyczny humor Cohena każe sięgać po jego kolejne produkcje.

Borat PlakatTytuł oryginalny: Borat Subsequent Moviefilm

Reżyseria: Jason Woliner

Rok światowej premiery: 2020

Czas trwania: 1 godzina 36 minut

podsumowanie

Ocena
7

Komentarz

Polecam. „Kolejny film o Boracie” to idealna mieszanka humoru i tragizmu. Chociaż nie każdy jest w stanie wytrzymać niewybredne żarty Cohena i jego skłonność do łamania zasad, to z filmu da się wyłuskać kilka wartościowych wniosków.
Iwona Borkowska
Iwona Borkowskahttps://iwonamagdalena.pl/
Kobieta na emigracji. Mówi o sobie, że jest Gryzipiórką, bo nieustannie próbuje pisać. Czyta od kiedy skończyła 5 lat, najczęściej fantastykę. Ulubiona zabawa z dzieciństwa to szkoła i pisanie literek (chyba coś jej z tego zostało). Miała być dziennikarzem lub pracować w wydawnictwie — nie wyszło. Czasami stawia tarorta i chociaż bywa, że się sprawdza, to stwierdza, że jest z niej World Worst Witch. Nie może mieć czarnego kota, bo ma alergię (na wszystkie koty). Po godzinach udaje, że zna się na k-dramach.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Polecam. „Kolejny film o Boracie” to idealna mieszanka humoru i tragizmu. Chociaż nie każdy jest w stanie wytrzymać niewybredne żarty Cohena i jego skłonność do łamania zasad, to z filmu da się wyłuskać kilka wartościowych wniosków.Ku chwale Kazachstanu po raz drugi. „Borat Subsequent Moviefilm” – recenzja filmu