Ktoś tu ma problem. „Thelma” – recenzja filmu

-

Thelma to przepełniony symboliką, (głównie biblijną), film Joachima Triera, Zdecydowanie nie jest to łatwy w odbiorze obraz i tak naprawdę można go bardzo różnie interpretować. Jednak czy autor przez próbę wykreowania czegoś oryginalnego i niesztampowego nie stworzył przypadkiem czegoś zahaczającego o lekki absurd?

Kryzys tożsamości

Thelma to dziewczyna, która „wyrwała” się z domu i rozpoczęła studia. Nieustająca kontrola rodziców, fanatyków religijnych, nie pozwala jej jednak być do końca sobą. Pierwsza miłość i moc, nad którą nie ma kontroli, nie pomagają w osiągnięciu równowagi. Czy w końcu stawi czoła temu, kim jest? Co odkryje?

Pisząc tę recenzję, z ciekawości przejrzałam zagraniczne fora, chcąc zobaczyć, jakie teorie mają widzowie po obejrzeniu dzieła Triera. Możecie mi wierzyć, jest ich dużo i są baaaaardzo różne. Do tego między innymi odnosi się tytuł tego tekstu. Cóż, ktoś tu zdecydowanie ma problem. Thelma, jej rodzice czy może my, widzowie? Tego nie wiem, a i film nie udziela odpowiedzi na wiele pytań.

Główna bohaterka zdecydowanie ma dylemat w określeniu, kim tak naprawdę jest. Odkrywane przez nią tajemnice rodzinne wcale nie pomagają jej w dojściu do ładu z samą sobą. Konflikty wewnętrze coraz bardziej się nawarstwiają, a ona nie potrafi odnaleźć się w nowej sytuacji.

Ktoś tu ma problem. „Thelma” – recenzja filmu
Kadr z filmu „Thelma”
Symbolika, więcej symboliki, symboliki ciąg dalszy

Film jest przesycony symboliką, dlatego tyle razy przewinęła się w powyższym śródtytule. Głównie mamy tutaj do czynienia z motywami biblijnymi (ale to było do przewidzenia przy poznaniu zamiłowań rodziców dziewczyny). Na pierwszy plan wysuwa się więc wątek węża, który pojawia się w momentach „grzesznych” myśli Thelmy lub gdy bohaterka postępuje wbrew woli opiekunów. Pojawia  się tutaj również motyw śmierci czy życia pośmiertnego.

Przez cały film przewija się także wiele powtarzanych schematów. Zbliżenia na ręce, kadrowanie bliźniaczo podobne do scen pokazywanych z przeszłości. W Thelmie można znaleźć sporo analogicznych ujęć czy dialogów.

Ktoś tu ma problem. „Thelma” – recenzja filmu
Kadr z filmu „Thelma”
Pytania bez odpowiedzi

Film zdecydowanie zostawia nas z całą masą pytań, na które nie dane było uzyskać odpowiedzi. Jak zakończyła się historia Thelmy? Co się stało z jej rodziną? Czy to, co widzimy w ostatniej scenie, jest wyobrażeniem, marzeniem czy jednak rzeczywistością?

Co jest prawdą, a co fikcją?

Choroba psychiczna czy nadnaturalne zdolności, którymi główna bohaterka stara się tłumaczyć traumatyczne wydarzenia?

Co z tym wszystkim ma wspólnego ptak?

Czyżby dziewczyna była odzwierciedleniem lub, idąc dalej, nowym wcieleniem samego Boga?

Prześwietlę cię

Film jest pełen bardzo ciekawych ujęć. Raczej dominują w nim ciemne kadry, co w moim odczuciu podkreśla tajemniczość i wieloznaczność obrazu.

Na uwagę z całą pewnością zasługuje również muzyka. Wsłuchajcie się w nią, bo naprawdę warto. Również gra aktorska stoi na wysokim poziomie. Brawa dla odtwórców ról. Wykonali kawał świetnej roboty.

Ktoś tu ma problem. „Thelma” – recenzja filmu
Kadr z filmu „Thelma”
Witaj w moim świecie

Cóż mogę powiedzieć, świat Thelmy z pewnością nie był „jasnym” miejscem. Czy film mi się podobał? Średnio. Jak na mój gust za dużo w nim wszelkiego rodzaju przenośni i symboliki. Może osoby, które lepiej ode mnie ogarniają tematykę religijną (a wierzcie mi,  to nic trudnego), lepiej zrozumieją, o co w nim chodzi. Ja czułam się troszkę jak dziecko we mgle. Dla mnie Thelma z pewnością jest obrazem dziwnym i przejaskrawionym. Joachim Trier stworzył ciekawy film, ale jednak nie przekonał mnie na tyle, bym uznała go za dobry. Z całą pewnością do samego końca ekranizacja intryguje, ale pozostaje niedosyt. Za dużo pytań bez odpowiedzi i wieloznaczności…

 

 

Ktoś tu ma problem. „Thelma” – recenzja filmu

 

Tytuł oryginalny: Thelma

Reżyseria: Joachim Trier

Rok powstania: 2017

Czas trwania: 1 godzina 56 minut

Patrycja Jankowska
Patrycja Jankowska
Dnie spędzam z nosem w książkach (zdecydowanie nie naukowych, a powinnam, bo oddech magisterki czuję na karku), które, jak to pięknie ujęła Monika, „osnuwają mnie delikatną mgiełką literackiej przygody”. Ponoć wiedźma – z pewnością charakterologiczna! Książki, psy, siatkówkę i góry kocham całym serduchem! W wolnym czasie łażę z aparatem gdzie się tylko da i skrobię do szuflady.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu