Kto poskromi największych grzeszników? „Enra z piekła rodem” – recenzja 4. tomu mangi

-

Na ostatnią część Enry z piekła rodem czekałam z dużą niecierpliwością. Trzeci tom został zakończony w taki sposób, że wszystko we mnie krzyczało, aby sięgnąć po kontynuację. Bohaterowie i ich historia znalazły stałe miejsce w moim sercu. Nie chciałam się z nim rozstawać, ale jednocześnie byłam ciekawa zwieńczenia serii.
Już prawie koniec…

Do rozstrzygnięcia egzaminu na stanowisko Króla Piekieł coraz bliżej. Czas, który posiadał Enra na zmierzenie się ze swoim rodzeństwem, powoli dobiega końca. Każdy stara się i robi, co może, aby zdobyć wymarzone stanowisko i zająć miejsce Enmy. Grzeszników jest coraz mniej, trzeba w końcu uporać się z tymi, którzy posiadają najwyższą rangę, bo przecież to oni są najlepiej punktowani. Jednak to nie takie proste – im wyższe miejsce zajmuje grzesznik, tym trudniej go rozszyfrować i w odpowiednim momencie odwieść od zła. Pozostaje jeszcze kwestia Komachi Takamury. Dlaczego zwierciadło nie ujawnia jej przewinień? Czy zasłużyła na zajęcie miejsca w „zaszczytnej” pierwszej trójce na piekielnej liście?

Nowa postać – więcej charyzmy

Na końcu trzeciego tomu Enry z piekła rodem autorka podpowiada nam, że pojawi się nowa postać. Pozostawia to w czytelnikach w niemałą ciekawość. Wraz z rozpoczęciem ostatniego tomu dowiadujemy się, kim jest zapowiadana osoba. Nowa  postać od razu idealnie wkomponowuje się w akcję, jednocześnie wprowadzając coś świeżego do fabuły. Jest równie charyzmatyczna, co reszta postaci i tworzy dopełnienie czwórki braci.

Przemiana idąca w dobrą stronę

Komachi i Enra coraz mocniej się do siebie zbliżają. Każdy bohater jest już w stanie dostrzec łączące ich uczucia. Raz za razem, gdy Komachi zostanie zraniona i grozi jej niebezpieczeństwo, bohater widocznie się martwi. Podobnie w drugą stronę – licealistka robi wszystko, w celu pomocy Enrze w zdobywaniu punktów i mocno mu kibicuje, aby udało mu się wygrać rywalizację. Pomimo obustronnej nieśmiałości oraz świadomości, że ich rozstanie może nastąpić lada dzień, związek bohaterów ma się dobrze.

W czwartym tomie czytelnik dowiaduje się również, jaką tajemnicę skrywa Enra. Okazuje się, że niechęć do ludzi ma swoje sensowne podłoże. Komachi, zaznajamiając się z całą historią, jest w stanie coraz lepiej zrozumieć syna piekieł i mu pomóc. Jej pozytywny wpływ na bohatera, widoczny na całym etapie serii, jednak największa poprawa ujawnia się w części kończącej.

Satysfakcjonujący happy end?

Ostatnia część Enry z pieka rodem nie ustępuje w niczym poprzednim tomom. Poziom zostaje niezaprzeczalnie utrzymany, a dynamizm wydarzeń bywa znacznie większy – dużo się dzieje oraz ma miejsce mnóstwo zwrotów akcji. Sytuacja bardzo dobrze rozegrana, a zakończenie, chociaż otwarte, nasuwa myśl, że wszystko dobrze się skończy. Manga, pomimo tego, że lekka i prosta w odbiorze, nie jest przewidywalna, wydarzenia mogą być zaskakujące. Zakończenie znajduje również krótka historyjka, znajdująca się na okładkach – z humorystycznym akcentem. Kreska mangi wciąż estetyczna i dokładna, ukazująca emocje bohaterów w niezwykle subtelny sposób.

Recenzja pozostałych tomów:

Kto poskromi największych grzeszników? „Enra z piekła rodem” – recenzja 4. tomu mangi

 

Tytuł: Enra z piekła rodem

Autor: Chie Shimada

Liczba stron: około 160/tom

Wydawnictwo: Waneko

ISBN: 9788380965140

podsumowanie

Ocena
9

Komentarz

Manga wciągająca i humorystyczna. Wszystkie wydarzenia z poprzednich części znajdują swoje odniesienie i rozwiązanie w ostatniej. Idealnie pasuje na chłodny wieczór z kubkiem herbaty.
Popbookownik
Popbookownik
Britney była królową popu, a my jesteśmy królowymi i królami popkultury. Nowa recenzja, artykuł czy świeży news? Ups! Zrobiliśmy to znowu! Nie mamy swojego Timberlake’a, ale za to możemy pochwalić się tekstami, które są równie atrakcyjne.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Manga wciągająca i humorystyczna. Wszystkie wydarzenia z poprzednich części znajdują swoje odniesienie i rozwiązanie w ostatniej. Idealnie pasuje na chłodny wieczór z kubkiem herbaty.Kto poskromi największych grzeszników? „Enra z piekła rodem” – recenzja 4. tomu mangi