Komu w drogę, temu czas. „Drugi Legion” – recenzja książki

0
Pierwszy róg był ciekawą książką, która zaskoczyła mnie swoim zakończeniem i sprawiła, że z niecierpliwością czekałam na kolejny tom. W końcu nadszedł ten czas, kiedy Drugi Legion trafił w moje ręce i mogłam się zagłębić  w jego lekturze. Obawiałam się „klątwy drugiego tomu”, ale… bezzasadnie.
Nowy, lepszy świat

Akcja powieści zaczyna się trzy tygodnie po tym, jak autor zostawił nas z przybyszem z daleka. W gospodzie, w której utknęli bohaterowie, pojawił się mężczyzna z legendarnego Askiru. Przyniósł opowieści o potężnym mocarstwie i napełnił serca członków powstałej niedawno drużyny nadzieją. Teraz mogą wyruszyć w misję i mieć jakiekolwiek szanse, by ją wypełnić i sprowadzić posiłki do ojczyzny w nieuchronnie zbliżającej się wojnie. Władca Thalaku nadchodzi, wróg depcze im po piętach, a oni trafiają do zupełnie innego kraju niż zamierzali… Kraju, w którym ponownie muszą stawić czoła niebezpieczeństwom czającym się na każdym kroku oraz intrygom politycznym…

Hevald, Leandra, Zokora, Varosch, Janos, Sieglinde oraz Poppet powracają, by znów zabrać nas w pełną niebezpieczeństw przygodę… I jest to wielce interesująca podróż.

Tym razem Richard Schwartz postanowił od razu rzucić czytelnika w wir wydarzeń. Pierwszy róg był całkiem niezłą powieścią, ale bardzo statyczną. Akcja toczyła się powoli i przyspieszyła dopiero pod koniec historii. Owszem, było w niej kilka ciekawych zwrotów akcji, ale w porównaniu z Drugim Legionem zostaje daleko w tyle.

Okazuje się, że legendarny Askir nie jest już tak potężny, jak głosiły opowieści. Jednak nasi bohaterowie nie zamierzają się poddać i wyruszają na misję. Od samego początku czyha na nich wiele niebezpieczeństw, a dotarcie do Twierdzy Gromów „umilają” im potwory, które znali wyłącznie ze starych opowieści, chodzą sobie po tym świecie i nie zamierzają im niczego ułatwiać.

Magic in the air

Bardzo podobało mi się, że Richard Schwartz skupił się na bohaterach i ich historii. Dzięki temu możemy lepiej poznać motywy, jakimi się kierują, i dowiadujemy się wielu ciekawych informacji dotyczących ich przeszłości, które niejednokrotnie mają wpływ na teraźniejszość. Jak to podczas takiej wyprawy bywa, dochodzi do sprzeczek czy różnicy zdań. Pierwszy róg pozbawiony został żartów, co odebrałam jako minus, ale okazało się, że autor wynagrodził mi to w drugiej części cyklu „Tajemnice Askiru”. Wyniknęło wiele sytuacji, które rozładowano właśnie za pomocą żartów.  Bohaterowie niejednokrotnie sobie dogryzali, byli sarkastyczni czy lekko złośliwi. Dzięki temu miałam wrażenie, że relacje między nimi stały się o wiele bardziej rzeczywiste i naturalne. Zokora, ucząca się przyjaźni, jest doprawdy słodka… (Wiem, że określenie Zokory epitetem słodka wydaje się być paradoksem, ale naprawdę sceny te są ujmujące).

W Pierwszym rogu denerwowały mnie sceny damsko-męskie pomiędzy Hevaldem a Leandrą (miało to związek z wiekiem głównego bohatera, ale nie byłam również zwolenniczką opisywania wątków romantycznych przez Richarda Schwartza). W Drugim Legionie wciąż mamy pary są, ale autor nie nam ich mizdrzenia. Właściwie nie wiem, czy mi się to podoba. Jasne, Schwartz nie radził sobie zbyt dobrze w kreowaniu napięcia między bohaterami, ale brak tych wątków spowodował, że miałam, wrażenie, że ich relacje stały się bardziej oziębłe. (No cóż, trudno dogodzić kobiecie).

Idziem w świat

Niewątpliwym plusem jest opuszczenie gospody Pod Głowomłotem. To miejsce zdecydowanie już mi się przejadło, a Besarajn to niezwykle intrygującą krainą. Lód i śnieg zostały zastąpione pustynnymi piaskami. Czyli można powiedzieć, że mamy zmianę o sto osiemdziesiąt stopni. Autor dzięki licznym opisom bardzo dobrze przedstawia nam nową krainę, kawałek po kawałku odsłaniając jej uroki.

Narracja pozostaje niezmienna. Historię nadal poznajemy z perspektywy Hevalda. Czasami brakuje mi szerszego spojrzenia na ogląd sytuacji albo innego punktu widzenia, może bardziej emocjonalnego, kobiecego, niż myślenie zadaniowo nastawionego żołnierza. Odczułam to w szczególności, kiedy drużyna się rozdzieliła, a ja wciąż żyłam w stresie, co się z nimi porobiło.

Drugi Legion jest według mnie o wiele lepszą książką niż Pierwszy róg.  Richard Schwartz wprowadził dużo więcej akcji i niebezpieczeństw, z którymi muszą zmierzyć się bohaterowie. Tutaj praktycznie cały czas coś się dzieje. Historia nabiera dynamizmu. Postaci również są dużo lepiej wykreowane. Autor uchylił rąbka tajemnicy odnośnie ich przeszłości, motywów, jakimi się kierują, co zdecydowanie nadało im o wiele bardziej ludzkiego wymiaru. Dobrze ukazał również relacje międzyludzkie. Mimo że nie przepadam za długimi opisami, to te serwowane przez Richarda Schwartza naprawdę do mnie przemawiają. Dzięki nim mogłam dokładnie wyobrazić sobie nowe miejsca, które odwiedzali protagoniści. Legendy ożywają, intryg ciąg dalszy… Z niecierpliwością wyczekuję kolejnej części.

 

Komu w drogę, temu czas. „Drugi Legion” – recenzja książki

 

Tytuł: Drugi Legion

Autor: Richard Schwartz

Wydawnictwo: Initium

Liczba stron: 464

ISBN: 978-83-625-7778-1