Kolorowe combo, jakiego jeszcze nie widzieliście. „Indivisible” – recenzja gry

-

Jeżeli lubisz dziwaczne połączenia, to dobrze trafiłeś. Kiedy opowiem o tym, z jakich składników powstał koktajl o nazwie Indivisible, możesz zacząć zastanawiać się, czy w Lab Zero Games ktoś nie oszalał. Dlaczego? Bo drugiego takiego combo chyba nigdzie nie znajdziesz.

Indivisible to jednocześnie platformówka i bijatyka, w której walki odbywają się w systemie turowym, RPG akcji w klimacie anime i ciekawie poprowadzona opowieść. Jest to połączenie dziwne, przynoszące efekt w postaci dość specyficznej gry zręcznościowej, ale owa dziwność nie stanowi tutaj wady. Fajnie, że powstają jeszcze produkcje potrafiące czymś zaskoczyć. Bo niby nie ma tu nic nowego, ale w takim wydaniu rozgrywka smakuje wybornie.

Kolorowe combo, jakiego jeszcze nie widzieliście. „Indivisible” – recenzja gry
Screen z gry
Kiedy dziewczyna dostaje swoje moce

Fabuła Indivisible nie jest specjalnie odkrywcza. Pewnego dnia nasza nastoletnia bohaterka odnajduje w sobie ukryte moce, które mają jej pomóc w – ni mniej, ni więcej – zwalczeniu zła. Wokół niej zaczynają dziać się dziwne rzeczy, ale że dziewczę jest buntownicze i odważne, nie lęka się i staje do walki. Pomagają jej w tym osobliwe postacie, z którymi z biegiem czasu zawiązuje sojusze, a także siła charakteru i niepokorność.

Bohaterowie są najmocniejszymi punktami produkcji Lab Zero. Ich błyskotliwe dialogi skrzą się humorem i niesamowicie ubarwiają rozgrywkę. Tam, gdzie moglibyśmy czepiać się oklepanych zabiegów fabularnych, pojawiają się sarkazm, żarciki i drobne złośliwości – i to właśnie dzięki nim tak przyjemnie płynie się przez tę grę.

Kolorowe combo, jakiego jeszcze nie widzieliście. „Indivisible” – recenzja gry
Screen z gry

Ogromne brawa należą się także za warstwę wizualną Indivisible. Postacie, sceneria oraz tło są dopracowane w każdym detalu – widzimy wyraźną kreskę, soczyste barwy, mnóstwo kontrastów. Ogląda się to tak przyjemnie jak najładniejsze anime. Dodatkowo – pomimo że poruszamy się wyłącznie w górę, dół, prawo i lewo – na dalszym planie możemy dostrzec urocze elementy świata i naprawdę trudno byłoby nie zachwycić się tym, jak dopieszczono tę produkcję od strony estetycznej.

Ruszamy do walki!

Zaproponowane przez twórców pojedynki turowe znacznie odróżniają Indivisible od klasycznych platformówek, ale – co przyznaję z bólem serca – w wydaniu na PC stanowią najsłabszy punkt „programu”.

Gra ewidentnie została stworzona na konsole i o ile spodziewam się, że na Switchu czy Xboksie czerpałabym dużo frajdy z oferowanej tutaj specyficznej mechaniki, o tyle klepanie w WASD, QE i strzałki nie tylko odbiera radość z toczonych bitew, ale przede wszystkim męczy. A dzieje się tak dlatego, że kiedy sterujesz czterema postaciami jednocześnie, z których każda ma przypisany inny klawisz, a także parę wspólnych opcji, szybko wyłączasz taktyczne myślenie (a ono bardzo by się tutaj przydało) i zaczynasz desperacką walkę o przetrwanie. Myślę, że raczej nie o to twórcom chodziło.

Kolorowe combo, jakiego jeszcze nie widzieliście. „Indivisible” – recenzja gry
Screen z gry

Same pojedynki, nawet przy użyciu wygodnego pada, nie należą do najłatwiejszych i potrzeba sporej zręczności, a także wspomnianej wcześniej umiejętności taktycznego myślenia, aby wdrożyć się w ten dość specyficzny system. Szybko staje się to jednak lekko nużące, tym bardziej że co jakiś czas mierzymy się z rywalami, których już dobrze znamy, i bijatyki nie dają już takiej satysfakcji, jaką by mogły.

Kolejne przemierzane przez bohaterkę tereny i miejsca także niespecjalnie różnią się czymś od siebie, dlatego też albo gracz zakocha się w tej historii i będzie czekał na kolejne zgryźliwe wymiany zdań między postaciami, albo wyłączy komputer i pójdzie spać. No bo niby jest i fajnie, i ładnie, i dość nietypowo, a jednak wkradła się w ten uroczy obrazek zwyczajna nuda.

Kolorowe combo, jakiego jeszcze nie widzieliście. „Indivisible” – recenzja gry
Screen z gry
Komu polecam?

Ponieważ Indivisible czerpie z wielu różnych motywów, mnóstwo osób znajdzie w tej grze coś dla siebie. Warto zwrócić na ten tytuł uwagę, bo ma on w sobie coś świeżego, interesującego i osobliwie ujmującego, ale doradzam wybranie wersji na którąś z konsol. PC niby zachowuje klimat i oddaje piękne detale grafiki, ale psuje zabawę podczas „mordobicia”, a to ono dodaje całości charakteru i dostarczać największej rozrywki.

Kolorowe combo, jakiego jeszcze nie widzieliście. „Indivisible” – recenzja gry

  • Kapitalne dialogi,
  • Świetnie napisane postacie,
  • Piękna i wyrazista warstwa graficzna,
  • Bardzo udane połączenie wielu ciekawych motywów,
  • Miła dla ucha oprawa muzyczna.

 

Kolorowe combo, jakiego jeszcze nie widzieliście. „Indivisible” – recenzja gry

  • Mechanika walk w wydaniu na PC,
  • Oklepana fabuła,
  • Mały wybór rywali.

podsumowanie

Ocena
8

Komentarz

Nietypowy koktajl składający się z wielu lubianych przez graczy motywów, podany w lekkiej i uroczej formie. Przyciąga i wciąga, bawi i ekscytuje, dostarcza zaskoczeń i fajnych emocji. Dobra propozycja, szczególnie jeżeli wybierzemy wersję na konsolę.
Klaudyna Maciąg
Klaudyna Maciąghttps://klaudynamaciag.pl
Za dnia copywriter, wieczorami - nałogowy gracz. Widywana albo z książką pod pachą, albo z padem w dłoni. Dużo czyta, jeszcze więcej tworzy i ogląda. Uzależnienie od popkultury, piłki nożnej i żużla zdiagnozowane już ze trzy dekady temu.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Nietypowy koktajl składający się z wielu lubianych przez graczy motywów, podany w lekkiej i uroczej formie. Przyciąga i wciąga, bawi i ekscytuje, dostarcza zaskoczeń i fajnych emocji. Dobra propozycja, szczególnie jeżeli wybierzemy wersję na konsolę.Kolorowe combo, jakiego jeszcze nie widzieliście. „Indivisible” – recenzja gry