Klaskanie może przerazić. „Dziewczyna, która klaszcze” – recenzja książki

-

Dziewczyna, która klaszcze to debiutancka powieść Tomasza Kozioła. Głęboka prowincja, nawiedzony dom. Czy ten znany wszystkim fanom horroru motyw da się jeszcze przedstawić w ciekawy sposób? Miałem co do tego wątpliwości. Czy słuszne?
Niespodziewany spadek

Akcja powieści rozpoczyna się, gdy dwóch przyjaciół, Adam i Mirek, trafia na zapomnianą przez świat wieś. Celem ich podróży jest stary, opuszczony dom, odziedziczony przez jednego z mężczyzn, po zmarłej matce. Matce, o której Adam nic nie wie, gdyż nigdy jej nie poznał, bo jako niemowlę został adoptowany. Bohaterowie nie mają żadnych informacji na temat posiadłości, a sama wieś wygląda jakby czas dawno się w niej zatrzymał. Próba dowiedzenia się czegoś nie przynosi rezultatu, gdyż goście nie są mile przyjęci przez miejscowych. Co gorsza, psuje im się samochód, a wezwanie pomocy nie wchodzi w grę, bo jak na nawiedzoną, głęboką prowincję przystało, telefony nie mają zasięgu. Z braku innych opcji, Adam i Mirek postanawiają przenocować w odziedziczonym domu. Nie wiedzą jednak, że towarzyszyć im będzie dziewczyna, która klaszcze, a jedyną możliwością opuszczenia upiornego miejsca, będzie rozwiązanie jego tajemnicy.

Jazda bez trzymanki

Od samego początku autor narzuca szybkie tempo. Nie mamy przydługiego wstępu do całej opowieści. Momentalnie zostajemy wrzuceni w wir wydarzeń, jednak nie ma w tym wszystkim chaosu. Fabuła jest prowadzona liniowo, zdarzenia przebiegają jedno po drugim, bez wątków pobocznych. Każda przedstawiona sytuacja ma znaczenie i dostarcza nam informacji niezbędnych do rozwiązania najważniejszej zagadki. Prowadzenie opowieści w taki sposób powoduje, że ciężko jest oderwać się od książki, a strony uciekają w zastraszającym tempie.

Cierpi na tym trochę przedstawienie bohaterów. O ile o spadkobiercy, Adamie, dowiadujemy się kilku, istotnych ze względu na fabułę, wiadomości, to o jego przyjacielu, Mirku, wiemy tak naprawdę niewiele. Historia dawnych mieszkańców domu jest przedstawiona dosyć szczegółowo, ale przynajmniej o niektórych można by wspomnieć ciut więcej. Jeśli chodzi o pozostałe osoby zamieszkujące wioskę, to informacje o nich ograniczono do absolutnego minimum. Jedynie Henryce Kowalskiej i Weronice Klepackiej poświęcono trochę więcej czasu. Mimo że tożsamość tytułowej klaszczącej dziewczyny nie jest znana, to jej postać została opisana na tyle szczegółowo, że pozwala to czytelnikowi na snucie domysłów. Mniej więcej w połowie opowieści akcja wyhamowuje, ale tylko po to, aby można było poukładać sobie dotychczasowe wydarzenia i przygotować się do finału.

Jest się czego bać?

Zarówno w literaturze, jak i filmie, coraz trudniej wystraszyć odbiorcę. Tomasz Kozioł nie próbuje budzić grozy na siłę, ale robi to skutecznie. Chociaż moim zdaniem, do tej książki bardziej pasuje określenie „niepokój”. Od początku do końca całej historii czułem właśnie niepokój, niepewność tego, co może się wydarzyć. Adam i Mirek również cały czas go odczuwają co, według mnie, udziela się czytelnikowi. Źródłem niepokoju jest też zabieg zastosowany przez autora, który powoduje, że nie wiemy czy aktualne wydarzenia dzieją się w realnym świecie czy tylko w głowach bohaterów. Do samego końca opowieści nie możemy być pewni, jaki będzie bieg wydarzeń, co jest dodatkowym powodem napięcia.

Sama postać dziewczyny, która klaszcze może nie jest straszna, ale już jej historia i powody działania, potrafią przyśpieszyć bicie serca. Aby niepokój nie zawładnął całkowicie czytelnikiem, autor w bardzo przyjemny sposób, poprzez humor głównych bohaterów, rozładowuje co jakiś czas napięcie. Ironiczne dowcipy rzucane głównie przez Mirka, czasem w beznadziejnych sytuacjach, niewątpliwie spowodują pojawienie się uśmiechu u czytających. Co ważne, żarty nie są przesadzone, ani nie jest ich zbyt dużo, jest to po prostu miły dodatek, który nie powoduje wybicia z rytmu.

Nawiedzony dom to zdarta płyta?

Napiszę szczerze: po przeczytaniu okładkowego opisu, w którym były takie słowa klucze, jak: „straszny dom”, „głucha prowincja”, „konieczność przenocowania”, pomyślałem sobie, że gdzieś to już słyszałem, i to wiele razy. Tomasz Kozioł nie dąży koniecznie do przełamania schematów, ale też nie kopiuje ich jeden do jednego. Niby mamy nawiedzony dom, ale nie do końca jest on nawiedzony tak, jak byśmy się spodziewali. Niby mamy postać klaszczącej zmory, ale motywy jej działania mogą być trochę zaskakujące. Oceniam to bardzo pozytywnie. Jest to bezpieczna taktyka, która z jednej strony nie zanudzi czytelnika typowym powielaniem schematów, a z drugiej – eliminuje możliwość odbicia się od powieści w sytuacji, gdyby na każdym kroku przełamywała to, co znane i lubiane.

Autor porusza też w swojej powieści bardzo ważny temat, jakim jest ludzka obojętność na cudzą krzywdę i pokazuje, w nieco drastyczny sposób, do jakich tragedii taka obojętność może doprowadzić.

Podsumowanie

Podsumowując, uważam, że Dziewczyna, która klaszcze to książka, którą zdecydowanie mogę polecić. Jeśli ktoś nie miał wcześniej do czynienia z horrorem, to powieść Tomasz Kozioła może być bardzo dobrym wyborem, by zakochać się w tym gatunku. Oczywiście ma swoje drobne wady, takie jak brak logiki w niektórych sytuacjach, ale na pewno nie przysłania to świetnego wrażenia, jaki na mnie wywarła.

Klaskanie może przerazić. „Dziewczyna, która klaszcze” – recenzja książki

 

Tytuł: Dziewczyna, która klaszcze

Autor: Tomasz Kozioł

Liczba stron: 366

Wydawnictwo: Uroboros

podsumowanie

Ocena
8

Komentarz

„Dziewczyna, która klaszcze” to bardzo dobry debiut Tomasza Kozioła. Powinna ona być świetnym wyborem zarówno dla wielkich fanów horroru, jak i osób, które nie miały dotychczas do czynienia z tym gatunkiem. Z niecierpliwością czekam na kolejne powieści tego autora.
Artur Karpeta
Artur Karpeta
Ma zdecydowanie dużo więcej książek niż powinien. Literatura, film czy serial - wszystko, co związane z kryminałem, pochłania w ogromnych ilościach. Wielki fan Harry’ego Pottera i Star Wars. Ceni też Stephena Kinga i Sherlocka Holmesa. Piłka nożna to jego drugie życie, dlatego wszelkie piłkarskie biografie nie są mu obce. Na jego półce, obok książek, stoi kolekcja figurek Funko Pop.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Dziewczyna, która klaszcze” to bardzo dobry debiut Tomasza Kozioła. Powinna ona być świetnym wyborem zarówno dla wielkich fanów horroru, jak i osób, które nie miały dotychczas do czynienia z tym gatunkiem. Z niecierpliwością czekam na kolejne powieści tego autora.Klaskanie może przerazić. „Dziewczyna, która klaszcze” – recenzja książki