Kim jest Al-Masih? „Mesjasz” – recenzja serialu

-

A gdyby Mesjasz pojawił się wśród nas właśnie teraz? W dobie nowoczesnych technologii, katastrof klimatycznych, kryzysu wiary z jednej strony i fanatyzmu z drugiej, w czasach, gdy Zegar Zagłady pokazuje już tylko sto sekund do północy? Jaka byłaby nasza reakcja? Uwierzylibyśmy?

Chociaż seriali oglądam sporo i nie wybrzydzam, jeśli chodzi o gatunki, to nie śledzę nowinek z wielkim zaangażowaniem. Chyba że informację podsunie mi akurat odwiedzany portal, strona lub sam Netflix wyświetli nowość na stronie głównej. To ostatnie miało miejsce w przypadku Mesjasza, zatem ominęła mnie burza, jaka rozpętała się w internecie jeszcze przed premierą. Osobiście nie widzę tu zagrożenia dla wiary czy mieszania religijnym osobom w głowach, a wciągający, zmuszający do myślenia, socjopolityczny serial, którego jednym ze scenarzystów jest Australijczyk, Michael Petroni, twórca między innymi Rytuału i Złodziejki książek, mierzący się z pytaniem „Co by było, gdyby…?”.

Kim jest Al-Masih? „Mesjasz” – recenzja serialu
Kadr z serialu
Mesjasz?

Na Bliskim Wschodzie pojawia się człowiek, za którym tłum ludzi podąża na pustynię. Nazywają go Al-Masih – Mesjasz. Co ciekawe, on sam ani tego nie potwierdza, ani nie zaprzecza. Wiadomo, że ma arabskie pochodzenie, nie jest jednak muzułmaninem. Głosi uniwersalne prawdy, nie faworyzując żadnej z religii. To postać intrygująca i tajemnicza. Czyni cuda, ale podejmuje także kontrowersyjne decyzje w stosunku do ludzi, którzy podążają za nim, wierząc, że jest Synem Bożym i mając nadzieję na objawienie. Sam jednak pozostaje jakby w tle, mimo że to on staje się prowodyrem wszystkich rozgrywających się wydarzeń. Mehdi Dehbi sprawdził się w tej roli znakomicie.

Jednak gdy wszyscy skupiają się na boskiej stronie serialu, ja wolałam pochylić się nad drugą opcją…

Szaleniec, terrorysta?

Od samego początku Mesjaszem interesują się izraelskie służby, CIA, a z czasem także FBI. Najbardziej zaangażowanymi osobami wydają się być agentka Eva Geller, grana przez świetną Michelle Monaghan, oraz przedstawiciel Mosadu, Avrim Dahan. Każde z nich, mimo własnych problemów i życiowych rozterek, próbuje dowiedzieć się, kim jest i skąd się wziął tajemniczy mężczyzna, za którym bez wahania podążają tłumy.

Kim jest Al-Masih? „Mesjasz” – recenzja serialu
Kadr z serialu

Przy okazji możemy, choćby w niewielkim stopniu, obserwować, jak działają służby specjalne w różnych krajach i odmiennie reagują na te same zdarzenia oraz ile informacji o dowolnym człowieku są w stanie zebrać.

Ich starania i przedstawiane nam stopniowo fakty sprawiają, że każdy uczyniony przez Masiha cud da się zakwestionować, a szala przechyla się raz na jedną, raz na drugą stronę. Czy to szaleniec, prawdziwy Mesjasz, a może kolejna forma terroryzmu, doskonała manipulacja w celu wywołania globalnego konfliktu?

To wszystko skłania widza do zastanowienia się, jak on zachowałby się, gdyby nagle pojawił się ktoś taki. Uwierzyłby bez wahania, że ten człowiek jest Synem Bożym, jak pastor Felix, szukałby szansy na ratunek i uzdrowienie, a może w każdym jego działaniu wypatrywałby śladów oszustwa, szaleństwa czy szkodliwego aktywizmu, utożsamiając się z agentką Geller?

Kim jest Al-Masih? „Mesjasz” – recenzja serialu
Kadr z serialu
Pytania bez odpowiedzi

Twórcy serialu nigdzie się nie spieszą, kładą nacisk na spokojne i drobiazgowe prowadzenie fabuły niż spektakularne, przepełnione akcją widowisko. Mimo to kolejne odcinki wciągają coraz bardziej, a rezygnacja z moralizatorskiego tonu i patosu, zwykle towarzyszących produkcjom poruszającym tematy religii, oraz chęć ukazania najszerszego punktu widzenia spraw duchowych sprawiają, że całość ogląda się z przyjemnością, jednak nie zostawiają widza bez refleksji.

Liczba znaków zapytania w tym tekście nie jest przypadkowa, to właśnie z nimi pozostajemy po obejrzeniu ostatniego epizodu. Konstrukcja, która ciągle podważa kolejne fakty, zmusza do myślenia, ciągłego weryfikowania naszej wiedzy i sposobu postrzegania wydarzeń rozgrywających się na ekranie, jest o wiele bardziej atrakcyjna niż podanie gotowego rozwiązania na tacy.

Wielu przewiduje, że powstanie drugi sezon, bo taką właśnie politykę ma Netflix. Osobiście uważam, że kontynuacja mogłaby tu jedynie zaszkodzić, burząc całą „magię” przyciągania, czyniąc serial zbyt dosłownym lub męczącym, ze względu na powtarzający się schemat.

podsumowanie

Ocena
8

Komentarz

Intrygujący, skłaniający do przemyśleń na temat własnej wiary i kondycji społeczeństwa serial. Bazuje na prostym, ale bardzo chwytliwym pomyśle: co by było, gdyby teraz pojawił się Mesjasz?
Patrycja Smaga
Patrycja Smaga
Zawód: Grafik, chociaż ani artystką ani projektantem się nie czuje. Posiada aspiracje na ilustratora. Typ osobowości: Introwertyk, domator o trybie wieczornym – sowa. Inne przypadłości: książkoholizm, serialoholizm, kinomania. Znaki szczególne: Duże okulary, nieobecny wzrok, książka pod ręką.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Intrygujący, skłaniający do przemyśleń na temat własnej wiary i kondycji społeczeństwa serial. Bazuje na prostym, ale bardzo chwytliwym pomyśle: co by było, gdyby teraz pojawił się Mesjasz?Kim jest Al-Masih? „Mesjasz” – recenzja serialu