Kiedy ojcowska miłość nie zna granic. „Porwanie” – recenzja komiksu paragrafowego

-

Komiksy paragrafowe cieszą się w Polsce coraz większym zainteresowaniem nie tylko wśród najmłodszych, ale również starszych graczy, a wszystko to za sprawą wydawnictwa FoxGames. Tym razem przygotowało dla nas coś specjalnego – historię na pograniczu thrillera i horroru, przepełnioną grozą i poszukiwaniami… Poszukiwaniami najcenniejszego skarbu każdego rodzica.

Porwanie to bardzo starannie przygotowana, mrożąca krew w żyłach przygoda. Samo wydanie jest na najwyższym poziomie i trzeba przyznać, że FoxGames dba o jakość swojej serii komiksów paragrafowych. Niemal kieszonkowy rozmiar książki sprawi, że zabierzemy ją ze sobą dosłownie wszędzie.

Komiks przepełniony jest mrokiem, nie ma kadru, na którym nie dominowałby czarny kolor, w postaci rzucanego na bohatera bądź przysłaniającego obiekty cienia. Natomiast sama fabuła wciąga i elektryzuje, przygotujcie się na dużą dawkę adrenaliny, ponieważ zło czai się tuż za rogiem!

Zaczynamy przygodę!

W grze wcielamy się w oficera policji, który wyrusza na poszukiwania swojej uprowadzonej córki. Nic nie wiemy na temat porywaczy, jedyną informacją jest pozostawiona przez nich wiadomość z żądaniem okupu i groźbą – policjant musi pojawić się sam, bez wsparcia, inaczej już nigdy nie zobaczy swojej pierworodnej. Oczywiście bohater trzyma rękę na pulsie i mimo ostrzeżeń przyjeżdża do wskazanego miejsca z dwójką kolegów z pracy. Razem wkraczają w mroczne zakamarki Château de Bois Renard – tajemniczego i strasznego dworu… Tak rozpoczyna się przygoda, teraz wasza kolej!

Kiedy ojcowska miłość nie zna granic. „Porwanie” – recenzja komiksu paragrafowego

Zanim przeczeszemy zakamarki dworu

Przed startem musimy „podrasować” naszego bohatera, czyli zapoznać się z ogólnymi zasadami gry. Postać określają trzy cechy, a należą do nich: siła, zręczność oraz determinacja. Podążając według instrukcji będziemy mogli odpowiednio ulepszyć protagonistę, jednak istnieją pewne granice, których musimy przestrzegać. Przecież nie może być za łatwo! Od samego początku naszym głównym wrogiem jest czas, upływający w dość szybkim tempie. Każdy powrót do wcześniej odkrytej lokalizacji kosztuje nas kolejną „odjętą” klepsydrę. W przeciągu całej gry maksymalny czas wynosi dwadzieścia jednostek. To bardzo mało, jednak dla osób lubiących wyzwania będzie to podkręcało dreszczyk emocji. Żywotność bohatera również wynosi dwadzieścia punktów. Tak przygotowani możemy ruszyć na łowy!

Historia mrożąca krew w żyłach

Tytuł ewidentnie nie jest przeznaczony dla najmłodszych graczy, ponieważ kadry komiksu przepełnione są scenami grozy, krwią na ścianach, strzelaninami oraz mrocznymi rytuałami. I tutaj muszę zaznaczyć, że nawet starsi poczują niepokój i pewien dreszczyk, bo każda podjęta decyzja ciągnie za sobą konsekwencje, które czasem działają na naszą niekorzyść. Sama fabuła bardzo wciąga i choć mogłoby się wydawać, że będziemy tylko krążyć od pokoju do pokoju tajemniczego domostwa, to sekrety skrywane w jego czeluściach zaskoczą niejednego gracza. Na samym początku miałam właśnie takie wyobrażenie, że otwierając kolejne drzwi, przejdę od kadru do kadru, aby osiągnąć zamierzony cel. Ku mojemu zdziwieniu nie była to zwykła przygoda, ponieważ stary dwór kryje w sobie mroczne tajemnice, które będą wam się śniły po nocach. Bądźcie pewni, że przy tym tytule się nie odprężycie.

Kiedy ojcowska miłość nie zna granic. „Porwanie” – recenzja komiksu paragrafowego

Test dla spostrzegawczych

Kolejnym plusem komiksu jest test na spostrzegawczość. Gracz będzie musiał wykazać się swoimi detektywistycznymi umiejętnościami, żeby odszyfrować i odszukać najmniejsze wskazówki, które znacząco odmienią jego podróż. Autor postarał się o to, aby poszukiwania nie były zbyt proste i oczywiste. Momentami nie byłam w stanie doszukać się małych, skrzętnie ukrytych cyferek. Dopiero podczas kolejnej lektury (już nawet nie wiem, której z rzędu!) udało mi się wytężyć zmysły i odkryć zakamarki strasznego domu.

Czym wyróżnia się „Porwanie”?

Znacie te sceny z horrorów, kiedy bohater jest na korytarzu zupełnie sam, a wszędzie panuje głucha cisza? Następnie zbiera się na odwagę i idzie na piętro „opuszczonego” domu, ostrożnie stawiając kroki na skrzypiących schodach, które wydają jedyny towarzyszący mu dźwięk? Chociaż w komiksie tego nie usłyszymy, to z pewną poczujemy ten klimat. Jeden fałszywy ruch czy otwarcie nieodpowiednich drzwi – wszystko może zaważyć na naszym życiu… wróć, na życiu bohatera oczywiście.

Porwanie ma również pewien minus, mianowicie nie jest zbytnio regrywalny. Oczywiście ponowną chęć zagrania determinuje żywotność protagonisty. Nie liczcie na to, że zawsze uda wam się przejść komiks paragrafowy za pierwszym razem. Przynajmniej ja nie miałam tyle szczęścia. Po kolejnych próbach początkowe kadry utkwią wam w pamięci. Z jednej strony będziecie chcieli je jak najszybciej przekartkować, z drugiej może uda się dzięki temu opracować strategię poruszania się po domostwie? Wybór pozostawiam w waszych rękach.

 

Kiedy ojcowska miłość nie zna granic. „Porwanie” – recenzja komiksu paragrafowego

 

Tytuł: Porwanie

Autor: Manuro

Liczba stron: 176

Wydawnictwo: FoxGames

ISBN: 978-83-280-5962-7

Sylwia Smolińska
Sylwia Smolińska
Miłośniczka gier planszowych, karcianych oraz fanka dram koreańskich. Lubi otaczać się pozytywnie zakręconymi ludźmi, nigdy nie odmówi wyjścia do Escape Roomu. W wolnym czasie czyta książki fantasy i próbuje swoich sił w szydełkowaniu. Nie wyobraża sobie życia bez kina i seriali.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu