Kiedy Makbet wychodzi z ram. „Kryminalne zagadki: Upiór w muzeum” – recenzja gry karcianej

-

Kryminalny świat został już szeroko rozbudowany, a mnogość zdarzeń potrafi przyprawić o ból głowy. W filmach, książkach, grach wideo oraz planszowych zaprezentowano wiele czarnych scenariuszy, zaczynając od sprzeczek domowych z nieciekawym zakończeniem, na masowych morderstwach kończąc, ale nie jest to wszystko, co można dać odbiorcy. Dlatego FoxGames wychodzi z ciekawą propozycją o paranormalnym podłożu, gdzie każdy szczegół ma znaczenie.
Ciekawa historia

Późnym wieczorem edynburska policja dostała wezwanie do muzeum Mcduffów. Włączył się alarm  antywłamaniowy, a funkcjonariusze od razu ruszyli z odsieczą. Na miejscu zastali przerażonego kustosza, który nie może znaleźć koleżanki z pracy i twierdzi, że po obiekcie krąży duch oraz dzieją się dziwne rzeczy. Detektywi nie wierzą w zjawiska paranormalne i rozpoczynają dokładne śledztwo.

Kiedy Makbet wychodzi z ram. „Kryminalne zagadki: Upiór w muzeum” – recenzja gry karcianej

Kto za tym stoi?

Kryminalne Zagadki: Upiór w muzeum to kolejne wydanie kryminalnej karcianki, po ciepło przyjętej wersji Krwawych Róż. Za stworzeniem całej serii stoi duet autorów: Martino Chiacchiera i Silvano Sorrentino, którzy dali graczom również Escape Room. Pieczę nad ilustracjami sprawował rzymski grafik Alberto Besi. Wszyscy panowie mają kilka ciekawych pozycji w swoim dorobku i liczę, że będą dalej działać w temacie. 

Kiedy Makbet wychodzi z ram. „Kryminalne zagadki: Upiór w muzeum” – recenzja gry karcianej

Zajrzyjmy do środka

Upiór w muzeum to ciekawa pozycja na rynku wydawniczym. Jednorazowa gra karciana, która zmuszą uczestników do współpracy oraz działania, żeby rozwiązać sprawę. Niewielkie pudełko zawiera ponumerowane karty i instrukcję. Całość wykonano z dobrej jakości tektury, która przesadnie się nie wygina, a gracze nie mają wrażenia, że zaraz wszystko zniszczą. 

Najważniejsze jest, żeby nie tasować talii, nie przeglądać przed rozgrywką, oraz iść zgodnie z liczbami. Na arkuszach można znaleźć wiele interesujących rzeczy: niektóre posiadają opis wydarzeń, inne – przedmioty, uwagi lub zeznania świadków z miejsca zdarzenia. Nie każdy z nich jest istotny i to uczestnicy mają zdecydować czy dane informacje wniosą coś do śledztwa, a może wprowadzą zamęt. 

Ze zbrodnią w tle

Uczestnicy gry wcielają się w rolę detektywów, żeby odkryć, co tak naprawdę stało się w muzeum. Każdy dostaje określoną liczbę kart, ściśle związaną z liczbą osób, a podczas tury można ujawnić jeden arkusz lub położyć go w archiwum. Jest jednak pewien haczyk, ponieważ reszcie pokazuje się tylko blankiety, których wartość równa się lub przewyższa liczbę tych znajdujących się w ogólnym zbiorze. Właśnie to sprawia, że podczas potyczki trzeba zastanawiać się, łączyć fakty, poddawać w wątpliwość wszystkie informacje i przekazywać dalej te istotne. Kiedy ktoś utknie oraz nie będzie wiedział, jak postąpić dalej, można zaznajomić zespół z tytułami widniejącymi  w ręku i wspólnie wybrać najlepszą opcję. 

Kiedy Makbet wychodzi z ram. „Kryminalne zagadki: Upiór w muzeum” – recenzja gry karcianej

Spostrzegawczość to klucz do sukcesu

Logika, obserwacja, uważne czytanie i łączenie faktów to podstawa całej rozgrywki. Trzeba naprawdę mocno wysilić się, żeby połączyć wskazówki, nie pomijając przy tym żadnego szczegółu, a jest ich wiele oraz mogą one rzutować na wynik końcowy. Gdy rozegra się wszystkie karty fabularne, przychodzi czas na rozmowę o zdobytych informacjach. Porównuje się hipotezy, łączy  wiedzę, fakty stara ułożyć się chronologicznie i wytypować mordercę. Ułatwieniem jest muzeum w wersji, które układa się w trakcie rozgrywki z kart talii. Oczywiście widok sukcesywnie się zmienia, ale bystre oko wyłapie na pewno kilka niuansów. Na koniec odpowiada się wspólnie na pięć pytań, następnie zlicza punkty, otrzymuje wynik oraz wyjaśnienie całej zagadki kryminalnej. Właśnie teraz gracze dowiadują się, jak poradzili sobie z całą historią i czy są tak spostrzegawczy, jak im się wydawało. 

Całość zabawy zamyka się w około sześćdziesięciu minutach i nie jest to nudny czas, ponieważ ciągle coś się dzieje. Nieustanny dreszczyk emocji czy jednak się czegoś nie pominęło, albo nie odrzuciło ważnego detalu, towarzyszy przez przez całą rozgrywkę. W finale można odkryć, że mało istotny aspekt był kluczowy, a dobre i wnikliwe działanie uchroni przed stratą punktów. 

Podoba mi się zamysł z tworzeniem trójwymiarowego pokoju zbrodni – to znaczy głównego holu muzeum. Dzięki takiemu zabiegowi jest szansa na lepsze wyobrażenie sobie, jak to wszystko wygląda oraz jak przebiegało. Zmieniający się ciągle dywan też robi wrażenie. Niby mała rzecz, a jednak rzutuje na odbiór. 

Ograniczenie, które wadzi

Z minusów, które od razu widać, nawet przed rozgrywką, jest fakt, że tytuł to jednorazowa zabawa,  nie można zasiąść ponownie, ponieważ zna się rozwiązanie i zabawa nie miałaby sensu. Dlatego też nie wolno przeglądać, ani tasować kart, a po skończonej rozgrywce, trzeba ułożyć je po kolei, żeby następni gracze mieli na stracie gotowy pakiet. Typowa jednorazówka do przekazania dalej lub odsprzedania. Miałam pierwszy raz do czynienia z taką formą i muszę przyznać, że choć zagadka była ciekawa, to forma mnie nie przekonuje. Jednak wolę wracać do raz rozegranych tytułów.

Poczuj się jak Scooby Doo! 

Rozgrywka przyniosła wiele emocji, choć nie obyło się bez małego błędu, który zadecydował o wyniku. Trzeba naprawdę dokładnie przejrzeć wszystkie wskazówki. Historia wydaje się prosta, ale zniuansowana, jednak z wytypowaniem mordercy nie było problemu. Całość zależy od ujawnionych kart oraz szczegółowego śledzenia całości, a daty i godziny mogą wiele wyjaśnić. Nieistotne informacje zostały dobrze dopracowane,  historia wciągnęła oraz zaciekawiła. Plusem jest brak limitu czasowego. Nam zabawa zajęła lekko ponad sześćdziesiąt minut, ale nie jest to warunek umowny. Można bez końca dywagować i porównywać fakty, ponieważ nikt nie stoi z batem, że czas się kończy. Dużym plusem jest współpraca z innymi uczestnikami, a nie sztucznie wytworzona rywalizacji. Naprawdę można poczuć się jak zespół detektywów. 

Podsumowując, Upiór w muzeum to ciekawy tytuł, ale tylko dla osób lubiących analizę, główkowanie, współpracę oraz jednorazowe rozgrywki. Zamiłowanie do kryminałów na pewno też będzie sporym atutem. Co najlepsze, jeśli nie ma z kim zagrać, można to zrobić samemu, ponieważ tytuł tak skonstruowano. Na pewno nie jest to najbardziej skomplikowana zagadka wszechczasów, ale pozwoli na miłe spędzenie czasu, a nawet poczucie się jak postać z filmu.

Kiedy Makbet wychodzi z ram. „Kryminalne zagadki: Upiór w muzeum” – recenzja gry karcianejTytuł: Kryminalne Zagadki: Upiór w Muzeum

Liczba graczy: 1-6

Wiek: 12+

Czas rozgrywki: ok. 60 minut

Wydawnictwo: FoxGames

 

 

 

Za przekazanie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu FoxGames, więcej o grze przeczytacie tutaj:

Kiedy Makbet wychodzi z ram. „Kryminalne zagadki: Upiór w muzeum” – recenzja gry karcianej

podsumowanie

Ocena
7

Komentarz

Jednorazowa zagadka kryminalna, która daje dużo radości oraz wiele emocji.
Katarzyna Gnacikowska
Katarzyna Gnacikowska
Rodowita łodzianka. Z papierków wynika, że magister inżynier po Politechnice Łódzkiej, jednak z zawodem nie mogą się znaleźć. Wolny duch szukający swojego miejsca na ziemi, Wielka fanka seriali maści wszelakiej, szczególnie Supernatural, Teen Wolf, American Horror Story, ale nie ma co się ograniczać. Książkoholiczka (nie dla obyczajówek i historycznych!) pierwszej wody, która prawdopodobnie umrze przygnieciona swoimi "małymi" zbiorami. Lubi się śmiać, czytać i spędzać miło czas. Nie lubi chamstwa, hipokryzji i beznadziejnych ludzi. Dobra znajoma Deadpoola i Doktora Strange.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Jednorazowa zagadka kryminalna, która daje dużo radości oraz wiele emocji.Kiedy Makbet wychodzi z ram. „Kryminalne zagadki: Upiór w muzeum” – recenzja gry karcianej