Są książki złe, dobre i nijakie. I są książki kompletne. Dokładnie taka jest Pokuta Iana McEwana. Nie ma w niej ani grama przesady, niedosytu czy zbędnych słów. Wszystko zostało napisane dokładnie tak, jak powinno.
Rzadko zdarza mi się obejrzeć najpierw film, a dopiero później sięgnąć po książkę. W tym wypadku obraz, który wyszedł w 2007 roku, znam właściwie na pamięć Obejrzałam go kilkanaście razy, a trójka moich ukochanych aktorów – Keira Knightley, James McAvoy, Saoirse Ronan – jest cudownym dopełnieniem doskonałego scenariusza. Czegóż chcieć więcej?
Dopiero teraz dostałam książkę, na podstawie której powstała ekranizacja. I jakież było moje zdziwienie, gdy zaczęłam czytać. Uważajcie na spoilery w dalszej części tego tekstu, jeśli jeszcze nie oglądaliście bądź nie mieliście okazji przeczytać Pokuty. Otóż film jest właściwie dokładnym przełożeniem książki, włącznie z dialogami.
Wszystko jest na swoim miejscu
Poznajemy tę samą historię z trzech stron – oczami nastoletniej Briony, dwudziestoparoletniej Cecilii i jej rówieśnika Robbiego. Ostatnia dwójka tworzy oś, wokół której toczy się fabułą – to zakochani młodzi ludzie, dopiero uświadamiający sobie swoje uczucia. Briony natomiast to dzieckiem, nierozumiejącym zachowań własnej siostry i poprzez brak kontekstu w jednoznacznych w jej mniemaniu sytuacji, sprawia, że życie bliskich jej osób zamienia się w koszmar. Dziewczynka niepotrafiąc zinterpretować wydarzeń których jest świadkiem, tłumaczy je w jedyny znany sposób – i tak oto intymne chwile jakie dzielą Cecilia i Robbie w jej oczach stają się gwałtem.
Książka jest wspaniałym studium przypadku tego, jak postrzegamy różne sytuacje w zależności od naszego wieku i ile mamy lat i co przeżyliśmy. Z perspektywy, z której oglądamy świat przez większą część książki, Briony to samolubny i egocentryczny dzieciak z wybujałą wyobraźnią, a to sprawia, że świat dookoła niej jest dużo bardziej tajemniczy niż w rzeczywistości. Gdy, czegoś nie rozumie, tłumaczy sobie zmyślonymi historiami i dla wszystkich koniec okazuje się tragiczny..
W tle mamy też II wojnę światową i jej okropieństwa, które McEwan serwuje nam oczami Robbiego – prosto z Dunkierki, podczas legendarnej ewakuacji. Autor przez całą książkę posługuje się rozbudowanymi opisami, które absolutnie nie nudzą, nie spowalniają fabuły, a wręcz przeciwnie – dodają niepowtarzalnego klimatu. Jest tylko jeden moment, który film oddał lepiej – wspomniana ewakuacja. Dużo większe wrażenie robi to, co widzimy na ekranie niż to, co możemy przeczytać, zupełnie jakby pisarzowi zabrakło odwagi. Na pewno nie jest to brak wiedzy, gdyż podczas lektury czuć ogrom zrobionego przez autora researchu oraz szacunek, jaki oddał żołnierzom, którzy tam zginęli.
Z drugiej jednak strony w książce roi się od graficznych opisów poszkodowanych w bombardowaniach, nie wiem więc dlaczego ewakuacja Dunkierki nie zrobiła na mnie właściwie żadnego wrażenia.
Drobnostki, które tworzą całość
Całość oczywiście kończy się tak, jak film i okazuje się, że nie wszystko, co dotychczas przeczytaliśmy, było prawdą. Bez względu na to, jak dobrze zdaję sobie sprawę z tego co dzieje się w finale, i tak, za każdym razem, łapie mnie ono za serce.
Podziwiam autora za język, jakim się posługuje. Myślę też, że na uznanie zasługuje tłumacz Andrzej Szulc, którego przekład z pewnością stanowi wartość dodaną do historii.
Tak jak napisałam na początku – to jest książka kompletna. Taka, która zostaje z człowiekiem na dłużej, w jakiej możemy się przejrzeć i spróbować zobaczyć świat z innej perspektywy. Pokuta wymusza na czytelniku odkrywanie nowych pokładów empatii.
Tytuł: Pokuta
Autor: Ian McEwan
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 400
ISBN: 9788381252836