Clint Eastwood to już ikona kina i myślę, że mało jest osób, które go nie kojarzą. Znakomity aktor, a od pewnego momentu również reżyser. Można pokusić się o stwierdzenie, iż z roku na rok ma więcej wigoru, a czas się go nie ima. Kiedy osiągnął wiek osiemdziesięciu dziewięciu lat, stworzył oraz zagrał w produkcji Przemytnik i nie jest to raczej jego ostatnie dzieło. Film został wydany na nośnikach cyfrowych, a ja nie mogłam sobie odmówić spędzenia czasu ze starym znajomym.
O co tyle krzyku?
Przemytnik to bardziej film o życiu niż produkcja pełna wartkiej akcji i pościgów. Earl Stonejest po osiemdziesiątce i hoduje kwiaty to hodowca kwiatów po osiemdziesiątce, chciał z ich sprzedaży utrzymywać się po kres swych dni. Niestety rosnąca konkurencja i brak rozwoju technik marketingowych, szczególnie przez social media, spowodowały spadek zysków oraz zmusiły bohatera do znalezienia innego źródła zarobku. Całe życie przedkładał pracę nad rodzinę i teraz odczuwa tego skutki. Jest po rozwodzie, ma córkę i wnuczkę, ale ich kontakt nie jest częsty, ponieważ Earl to introwertyk, który czasem lubi spotkać się ze znajomymi na kilka głębszych czy tańce. Trudna sytuacja materialna oraz wizyta komornika, w celu odebrania Stone’owi domu, zmuszają głównego bohatera do odwiedzin u wnuczki. Zadeklarował się, że częściowo pokryje koszty jej wesela, żeby tylko móc odnowić kontakt. Właśnie dlatego oferta pracy dla kartelu narkotykowego jest tak kusząca: kasa zacna, warunki niejasne, ale nie zaprząta sobie tym głowy, przecież wiele lat jeździł z jednych targów ogrodniczych na inne. Wszystko idzie ku dobremu do czasu, kiedy to odkrywa tajniki jego udziału w sprawie, a kontakty z gangiem nie są zawsze przyjemne. Jednak nie zraża się i robi swoje, aż trafia na agenta Colina Batesa.
Historia z życia wzięta
Przemytnik to na pewno dobra propozycja dla fanów aktora oraz jego reżyserskich zdolności. Film ma swój specyficzny klimat, trochę mroczny, czasami zabawny. Historia Earla jest inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, a Clint Eastwood bardzo dobrze się w niej odnalazł. Obraz powstał na podstawie życia Leo Sharpa, weterana wojennego, który w latach 80. ubiegłego wieku pracował jako przemytnik narkotyków dla meksykańskiego kartelu Sinaloa. Twórca prezentuje postać twardziela, nie mającego zbyt wielkiego poczucia winy, tylko odwala zleconą mu robotę. Z czasem jednak widać, że brak bliższych relacji z rodziną mocno mu doskwiera i założona maska zaczyna uwierać. Trochę jak aktor w codziennym życiu, docenia bliskich po czasie oraz szuka kontaktu.
Kiedy snajper jest agentem
Na uwagę zasługuje również gra aktorska Bradleya Coopera. Od czasów Snajpera pałam do niego wielką miłością i tutaj również się nie zawiodłam, ponieważ bardzo dobrze wciela się w powierzoną mu rolę. Bardzo dobrze wcielił się w rolę nieugiętego agenta, który zrobi wszystko, żeby dopaść złych ludzi oraz raz na zawsze pozbyć się kartelu.
Pozostała część obsady jest niejako tłem dla wymienionych wyżej aktorów, ale Andy Garcia również skradł moje serce. Idealnie wcielił się w rolę groźnego mafiosa, trzymającego pieczę nad wszystkim, co się dzieje. Może nie ma go dużo na ekranie, ale zdecydowanie przyciąga uwagę.
Fabuła po drodze się toczy
Przemytnik nie zaskakuje dynamiczną oraz wartką akcją ani szybkim tempem. To bardziej film drogi z głębszym przesłaniem. Jest kilka wątków, które zostały poruszone, ale najważniejszym z nich są relacje rodzinne oraz to, jak ich przebieg wpływa na późniejsze życie bohatera. Człowiek po czasie docenia to, co miał. Innymi istotnymi tematami są wszechobecny rasizm, poprawność polityczna w USA czy duże uzależnienie od nowinek technologicznych, telefonów oraz ciągle rozwijających się social mediów.
Jest to film, który nie potrzebuje zbędnych ozdobników i tak naprawdę można go obejrzeć w gorszej jakości, a przesłanie będzie takie samo, jednak wersja HD pozwala na jeszcze lepsze cieszenie się podróżami Earla oraz krajobrazami, jakie widać. Dopiero w tym wydaniu dostrzegłam prawdziwą ilość zmarszczek Clinta Eastwooda.
Muzyka i dźwięki podłożone w produkcji idealnie zgrywają się z całością oraz nadają jej specyficzny klimat. Nie ukrywam, że gdyby te elementy były gorzej dopracowane, to przyjemność z oglądania znacznie by spadła. Najbardziej w pamięć zapadł mi kawałek Toby’ego Keitha – Don’t Let The Old Man In. Materiały z planu, dołączone do wersji Premium, pozwalają zobaczyć, jak cała produkcja powstawała.
Podsumowując, nie jest to lekki film, ale na pewno można przy nim miło spędzić czas. Szczególnie godny polecenia fanom aktorów pojawiających się w produkcji. Ciekawe krajobrazy oraz dobra muzyka to dodatki uzupełniające fabułę. Moim zdaniem warto poznać Przemytnika, a ja zapewne będę do niego wracać.
Tytuł oryginalny: The Mule
Reżyseria: Clint Eastwood
Rok premiery: 2018
Czas trwania: 1 godzina 56 minut