Jedno przypadkowe spotkanie. „Głębia ostrości” – recenzja mangi

-

Jednotomowe mangi to świetny sposób na poznanie ciekawych historii bez konieczności angażowania się w wieloczęściowe tasiemce. Dlatego gdy jakiś czas temu, nakładem wydawnictwa Waneko, na półkach sklepowych pojawiła się Głębia ostrości – komiks z gatunku boys’ love, z domieszką okruchów życia – chętnie po nią sięgnęłam. Czy i ta jednotomówka była warta poznania?
Znajomość ze szkolnego dachu

Wejście na szkolny dach jest zamknięte, a przynajmniej tak zdaje się uczniom. Dlatego gdy Hayakawa otrzymuje cynk od starszego kolegi, iż można jednak się tam dostać, postanawia skorzystać z okazji, udając się we wspomniane miejsce za każdym razem, gdy ma ochotę na wagary czy nie chce wracać do domu. Jego cisza i spokój zostają jednak zakłócone, kiedy na dachu pojawia się inny licealista – Konno.

Dwoje pozornie różnych bohaterów – Hayakawa mający opinię kobieciarza, oraz „intruz” – zakochany w fotografii i jednocześnie nieco zdystansowany chłopak – nawiązuje nić porozumienia. A ta znajomość poprowadzi ich nieznaną dotąd ścieżką.

Romans w czasach liceum

Głębia ostrości nie jest mangą stricte ukierunkowaną na sceny erotyczne. Ba, te pojawiają się w tomiku dosłownie dwa razy – i to się chwali. Komiks bowiem skupia się głównie na… życiu. Pokazuje skomplikowanie ludzkich relacji oraz to, jak jedno zdanie, jedno spotkanie, są w stanie zmienić obrany przez człowieka kierunek.

Enjo w swojej mandze eksploruje wiele istotnych wątków, czyniąc Głębię ostrości pozycją o niezwykle emocjonalnym wydźwięku. Autor(ka) porusza kwestie sporego wpływu poszczególnych sytuacji w dzieciństwie na kształtowanie się charakteru, strachów i kompleksów, eksploruje tematy nacisku społecznego, zwłaszcza ze strony dorosłych, poszukiwania siebie, rozumienia uczuć, utrzymywania pozorów, oraz odkrywania swojej seksualności.

Wbrew pozorom i temu, co zazwyczaj możemy znaleźć w popularnych tomach yaoi/boys’ love, Głębia ostrości niekoniecznie stanowi stuprocentowy romans, z dużą liczbą namiętnych scen. Te wątki są bowiem raczej tłem dla opowieści o różnego rodzaju ludzkich relacjach i ich ciężarze. Nie oznacza to jednak, że autor(ka) potraktował(a) je po macoszemu – tam, gdzie sceny erotyczne wiodą prym, czuć rosnące napięcie i emocje, a atmosfera gęstnieje, tętniąc pożądaniem i zmysłowością.

Poza tymi fragmentami natomiast, fabularnie Głębia ostrości nie nudzi, przynajmniej nie tych poszukujących w mangach głębszych rozważań, aniżeli czystej rozrywki. Dobrze przedstawiony rozwój bohaterów, jak i ich losy, zawdzięczyć można naturalności, z jaką Enjo tworzy. Podczas lektury mangi czytelnik rzadko odczuwa sztuczność sytuacji czy to dialogów. Kadry (ale i ich układ oraz kolejność) wydają się przemyślane, ale i nienaciągane, przedstawiając zarówno blaski i cienie życia, jak i jego szarą codzienność. Ta „zwykłość” niektórych wydarzeń ma w sobie swój urok sprawiając wrażenie oglądania czegoś rzeczywistego.

Jak operować kreską

Wizualnie omawiana jednotomówka jest jedną z ładniejszych, jaką miałam okazję czytać. Enjo doskonale operuje kreską, postaci nie są rysowane „na jedno kopyto” (wiecie – te same twarze, ale z innymi włosami). Tam, gdzie to potrzebne, autor(ka) dodaje sporo detali, w innych miejscach natomiast ogranicza szczegółowość, dzięki czemu czytelnik nie rozprasza się. Pochwalić należy również poszczególne kadry oraz kąty, pod jakimi Enjo przedstawia twarze bohaterów – wprowadza to do mangi różnorodność i urozmaica lekturę, dając wrażenie oglądania dobrze wyreżyserowanego filmu. Warto także wspomnieć o umiejętnym operowaniu rastrami podczas scen erotycznych, co dodaje klimatu i odpowiedniej atmosfery. Krótko mówiąc – estetyka mangi stoi na wysokim poziomie, a jeśli jesteście z tych kupujących pod wpływem okładki, to zdecydowanie nie zawiedziecie się tym, co znajduje się w środku.

Głębia w Głębi…

Głębia ostrości od Waneko jest w mojej opinii bardzo udaną jednotomówką z gatunku boys’ love. Historia przypadkowego spotkania dwójki różnych bohaterów, relacje jakie tworzą, zarówno ze sobą, jak i z innymi, kreacja i rozwój postaci, naturalność wydarzeń oraz fakt, iż erotyzm nie stoi w dziele Enjo na pierwszym miejscu, a jest raczej dodatkiem do opowieści pełnej głębszych rozważań, zdecydowanie stawia tę mangę na wysokiej pozycji.

Należy jednak pamiętać o dwóch istotnych aspektach: po pierwsze – tomik ten nie trafi do osób szukających czystej, pełnej namiętności rozrywki; po drugie – z uwagi na tematykę i refleksyjność, jak i dobrze rozrysowany erotyzm, komiks poleciłabym raczej dojrzałym czytelnikom.

Jeśli zaliczacie się do tych grup, Głębia ostrości musi trafić w wasze ręce.

Jedno przypadkowe spotkanie. „Głębia ostrości” – recenzja mangi

 

Tytuł: Głębia ostrości

Autor: Enjo

Liczba stron: 445

Wydawnictwo: Waneko

podsumowanie

Ocena
8.5

Komentarz

„Głębia ostrości” to udana jednotomówka z gatunku boys’ love. Tu namiętność i erotyzm grają drugie skrzypce, ustępując miejsca czemuś… głębszemu.
Adrianna Dworzyńska
Adrianna Dworzyńska
Geek i fanatyczka popkulturalna. Fascynatka astrofizyki, miłośniczka wszystkiego, co azjatyckie, a także była tumblreciara. Członkini wielkiej trójki fandomów. Ceni magię ponad efektami, dlatego kocha Doctora Who i Merlina nad życie. Dyrektor ds. Memologii 2.0, śmieszek 24/7, ale przede wszystkim stuprocentowy hobbit - lubi święty spokój, jedzenie i spanie.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Głębia ostrości” to udana jednotomówka z gatunku boys’ love. Tu namiętność i erotyzm grają drugie skrzypce, ustępując miejsca czemuś… głębszemu.Jedno przypadkowe spotkanie. „Głębia ostrości” – recenzja mangi