W obliczu tak trudnej sytuacji, jak obecnie, każdy z nas szuka sposobu na zabicie czasu lub produktywne jego wykorzystanie, jeśli zostaje w domu, albo na odcięcie się od atakujących zewsząd informacji i fake newsów, gdy nie może tego zrobić. Czy marcowy numer Nowej Fantastyki ma szansę stać się takim przerywnikiem? Prawdopodobnie, choć chyba nie tak dobrym, jakbyśmy sobie tego życzyli.
Ciekawe
Ten numer otwiera artykuł o badaniach i obserwacji neutrin – elementarnych cząstek o zerowym ładunku elektrycznym, na początku traktowanych jedynie jako cząstki hipotetyczne. Nieustraszeni łowcy widm, jak nazywa naukowców Marek Starosta, prowadzą pomiary z obserwatorium na Antarktydzie, zwanego IceCube. Miłośnicy fizyki będą zadowoleni i mam nadzieję, że wybaczą mi, jeśli ten opis zawiera błędy. Następnie Marta Sobiecka rozważa jak duże znaczenie ma rozróżnienie płci u androidów i robotów oraz to, czy jest informacją istotną bardziej dla nich, czy dla nas, ludzi. Waldemar Miśkiewicz z kolei wspomina życie i pracę zmarłego rok temu Tadeusza Raczkiewicza. Zapomniany mistrz, o którym mowa w felietonie był bowiem rysownikiem i twórcą komiksów, między innymi serii Tajfun. W marcowym wydaniu Nowej Fantastyki znajdziemy także wywiad z twórcą gry Stwory z obory – Tomaszem Bolikiem. Niestety jej oprawa graficzna nie trafia w mój gust, przez co także nisko oceniam okładkę tego wydania magazynu. Jeśli jednak interesujecie się tego typu towarzyskimi rozrywkami, zachęcam do zapoznania się z artykułem.
Artykuł sponsorowany
Nie jestem pewna czy pochwalam takie praktyki, wolę chyba inny rodzaj promowania młodych i wartych uwagi twórców. Niemniej gry karciane potrafią być zaskakująco wciągające. Może więc KeyForge wam się spodoba?
Najciekawsze
Szczególnie zainteresował mnie wywiad z Gabrielem Rodriguezem – rysownikiem, który współpracował z Joe Hillem nad stworzeniem serii komiksów Locke&Key. Moje zaciekawienie nie wynika tylko z tego, że aktualnie można obejrzeć serial na jej podstawie. Syn króla horrorów zyskał u mnie kredyt zaufania swoimi powieściami i chciałam poznać także kulisy tworzenia tej historii.
Choć zwykle bez entuzjazmu sięgam do rzeczy wyjętych z Lamusa, tym razem Agnieszka Haska i Jerzy Stachowicz sprawili, że miałam wielką ochotę przekonać się Jak mówią obcy?. Autorzy zajmująco opisują tu mechanizmy powstawania nowych języków, nie tylko na potrzeby fantastyki, ale także stworzenia języka uniwersalnego i prostego, którym każdy mógłby się porozumiewać.
Co się stało z moim ulubionym działem?
To, że tym razem nie znalazłam tu nic, co by mnie poruszyło, czy zaciekawiło. Jeśli jednak ktoś pasjonuje się wszelkimi aspektami Sztuki perswazji, będzie zadowolony z opisywanych przez Rafała Kosika zjawisk z nią związanych. Natomiast Tomasz Kołodziejczak zgrabnie przybliży zainteresowanym Co ma piernik do wiatraka, czyli jak stare słowa mogą znaleźć zastosowanie w nowych zjawiskach – to coś dla fanów języka. Łukasz Orbitowski zagłębia się natomiast w Pamięć mordercy, polecając bardziej orientalne kino, film Kuracja, reżyserstwa Kiyoshiego Kurosawy.
Książkowe polecajki
W tym numerze zaszczyt otrzymania tytułu książki miesiąca przypadł powieści Echo otchłani Remigiusza Mroza. Powiem szczerze, że jestem zaskoczona tym, że autor będący maszynką do pisania kryminałów, odnajduje się także w fantastyce. Może nawet uda mi się to sprawdzić. Pozostałe wyróżnione tytuły to, między innymi, Diabły z Saints Marcina Rusnaka, Zgasić słońce Roberta J. Szmidta czy Necrolotum Jana Maszczyszyna.
>> Polecamy: Zeskrzelony. Necrolotum – recenzja książki <<
Dział prozy
I tu niestety obyło się bez fajerwerków, choć niemal wszystkie opowiadania określić można jako połączenie magii z technologią. Jednookiego psa Magdaleny Kucenty, mimo magicznego cyberpunku, czytało mi się opornie, Lsy Anny Łogan zaskoczyły mnie pomysłem, jednak zabrakło tu czegoś, co naprawdę wciąga czytelnika, a Śnieniewzięcie Soni Korty wybija się jedynie swoją rytualno-oniryczną aurą.
U zagranicznych autorów jest pięćdziesiąt na pięćdziesiąt. Gadżet mon amour Aleksandra Matiuchina nie przekonał mnie wcale. Natomiast z zaciekawieniem śledziłam, jak dom z SI buduje swoją siłę i świadomość w Upadku i wzlocie domu Malkurila, autorstwa Scotta Lyncha. Do tego zostałam kupiona przez jego specyficzny humor, za to chyba można podziękować także Piotrowi Zawadzie, który tę opowieść tłumaczył.
Krótkie wytchnienie
Może inni czytelnicy znajdą tu więcej interesujących ich artykułów, mi ten numer jednak nie przypadł do gustu tak, jak poprzednie. Mimo to nie żałuję, że po niego sięgnęłam, choćby ze względu na opowiadanie Lyncha czy wywiad z jednym z twórców komiksów Locke&Key.