Za przekazanie egzemplarza recenzenckiego komiksu Witch. Czarodziejki W.I.T.C.H. Księga 8, do współpracy recenzenckiej, dziękujemy wydawnictwu Egmont.
Ciężko się dorasta, gdy nad głową wisi nieustająca groźba zagłady jednego, dwóch czy wszystkich światów. Jeszcze trudniej, kiedy nie można podzielić się tym sekretem z nikim poza wąską, zawsze tą samą grupą osób w podobnym wieku. Łatwo w takich sytuacjach o kryzysy, konflikty oraz nieporozumienia. Nie pomaga fakt, że przeciwnicy nie śpią i wciąż mieszają szyki. Witch nadal nie rozwiązały – być może – najważniejszego problemu w swojej magicznej karierze: Fobos jest coraz bliżej przejęcia Kondrakaru.
(Wreszcie) wkraczają dorośli!
Uwięziona i pozbawiona źródła mocy Eylon jest zrozpaczona – chociaż stawia uparty opór knowaniom swojego brata, nie ma pojęcia, jak długo wytrzyma. Na szczęście Fobos jeszcze wszystkim nie zawładnął. Władczyni Meridianu w sukurs przybywa nowo wybrana strażniczka Mglistej Wieży, jej miejsca uwięzienia: Yan Lin. I ma plan. Uwzględnia on, niestety, zrzucenie na barki powierniczki serca Kondrakaru kolejnego ciężaru oraz problemu do rozwiązania. Nie stanowiłoby to aż takiego wyzwania, gdyby Witch wciąż nie były podzielone. Konflikt między nimi pogłębiła wieść, że Will powiedziała Mattowi o sobie całą prawdę. Dziewczyny znalazły się w takim momencie, że bez interwencji z zewnątrz, z kłopotami, jakie mają na głowie, nie dadzą rady znaleźć wspólnego języka. I to pomimo tego, że im samym doskwiera dystans, jaki pojawił się w szeregach Witch. Na ich szczęście one również wciąż mają po swojej stronie sojuszniczki i sojuszników. Pośrednio dlatego właśnie Orube udaje się do Basiliade, by ściągnąć posiłki – największego wojownika tamtego świata, Himerisha, jakiego dziewczyny znały do tej pory jako Wyrocznię. Tylko czy jego sposób na rozwiązanie konfliktu okaże się skuteczny?
Przeznaczenie strażniczekwojowniczek
Omawiając poprzedni tom W.I.T.C.H. pisałam, że oto nadszedł długo wyczekiwany moment dorastania naszych bohaterek – idą zmiany, dziewczyny muszą wreszcie naprawdę wziąć odpowiedzialność za swoje czyny, a nie polegać ciągle na tym, że jakoś to będzie. Ósma księga wciąż pokazuje nam moment przejściowy między beztroską a dorosłością – znajdziemy tu zatem konflikty, kłótnie oraz zazdrość, jakie dzielą i przez to osłabiają Witch. Nie mamy jednak do czynienia z powrotem do poprzedniego status quo (na szczęście!), tym razem bowiem pomimo tych dominujących, negatywnych uczuć, dziewczyny są w stanie bardziej na trzeźwo przeanalizować sytuację, dokonać pewnego wglądu we własne reakcje oraz je zrozumieć. Czy oznacza to jednak błyskawiczne rozwiązanie konfliktów i pogodzenie? Nie – tutaj komiksową magiczną drużynę czeka trochę pracy, a nam pozostaje mieć nadzieję, że scenarzyści nie porzucą tak obranej drogi na rzecz łatwiejszego w prowadzeniu wątku nieustających sporów. Naprawdę, jeśli czegoś nauczyły nas anime typu Czarodziejka z Księżyca, to tego, że kłótnie bywają interesujące, ale tylko, gdy zmierzają do większego scementowania przyjaźni wojowniczek o miłość, sprawiedliwość i pokój na świecie. Jak na razie bowiem powracające podziały między Will, Irmą, Taranee, Cornelią i Hay Lin są po prostu męczące.
Ósma księga Czarodziejek W.I.T.C.H. kończy rozpoczęty wątek próby wrogiego przejęcia władzy w Kondrakarze przez Fobosa i jego sługusów. Czeka nas w nim nie tylko część obyczajowa, dotykająca rozwoju bohaterek, ale również sporo akcji. Piątka protagonistek, wraz z Himerishem/Wyrocznią, będzie musiała uwolnić Elyon, uratować Yan Lin, doprowadzić do powrotu duszy Fobosa do jego ciała, a co za tym idzie – uwolnienia Endardo, i pokonać uzurpatora. To dużo jak na te kilka rozdziałów, które znalazło się w tym albumie – akcja jednak rozwija się w tempie przyzwoitym, nie pędzi na łeb na szyję, chociaż dobrze by było, gdyby scenarzyści dali sobie jeszcze więcej „przestrzeni kadrowej” na rozpisanie finału tej historii, żebyśmy mogli nieco bardziej nacieszyć się czy niepokoić losem znanych nam postaci. Generalnie – nie jest źle, te co bardziej akcyjne fragmenty czyta się szybko i przyjemnie. Po prostu nie ma w nich fajerwerków, jakie znaleźć by się tam mogły.
Graficznie widać poprawę – rysunki są bardziej konsekwentne, dopracowane, a kolory żywe i przyciągające uwagę. To dobrze, w końcu jedną z większych zalet tego włoskiego komiksu była właśnie jego warstwa graficzna – bajkowa, celebrująca dziewczyńskość tak świetnie kontrastującą z nieraz poważnymi wydarzeniami fabularnymi.
Wszystko w końcu się ułoży
Witch wreszcie dorastają – wciąż znajdują się jednak w tym miejscu pomiędzy dzieciństwem a dorosłością, wciąż targają nimi silne, niekoniecznie pozytywne emocje, ale coraz łatwiej przychodzi im zrozumienie tego, co czują i tego, że nie zawsze pierwsza emocjonalna reakcja jest tą właściwą. W ósmej księdze Czarodziejek W.I.T.C.H. protagonistki będą musiały zmierzyć się z dawno niewidzianym wrogiem, na szczęście mają po swojej stronie bardziej opanowanych i dojrzałych sojuszników. Pytanie więc nie brzmi czy im się uda, tylko jak wiele położą na szali, aby wykonać to zadanie?
Autor: Bruno Enna, Teresa Radice, Gulia Conti, Silvia Gianatti, Paola Mulazzi
Ilustracje: Giada Perissinotto, Alessia Martusciello, Monica Catalano, Flavia Scuderi, Paolo Campinoti, Davide Baldoni
Tłumaczenie: Joanna Szabunio
Liczba stron: 384
Wydawnictwo: Egmont Polska
ISBN: 978-83-281-5513-8